środa, 21 lutego 2018

Od Shinaru CD Kagehiry "Zazdrość jest ślepa"


Nie mogłem bliżej określić uczucia, jakie targało mnie po tym wszystkim. Z pewnością było to szczęście i poczucie, że znalazłem swoje miejsce na tym świecie ... lecz było coś jeszcze, czego nie mogłem opisać w żaden sposób. Nie było to złe odczucie....w ręcz przeciwnie. Roznosiło mnie od środka nie pozwalając usnąć leżąc dobok wyczerpanego bóstwa. Chciałem patrzeć na jego spokojną, lekko zarumienioną buzie, delikatnie tulić do klatki piersiowej i chronić przed złym światem. Na ziemi takiego szczęście nie miałem szans doświadczyć, więc ten świat naprawdę był rajem. Nie żałowałem decyzji i nigdy nie pożałuje. 
Nie wiem kiedy zasnąłem i ile zajęło nim się obudziłem. Promienie słońca wpadały przez otwarte okno, a pierwszą rzeczą którą zobaczyły moje oczy był właśnie on - Delikatne bóstwo o ślicznych dwu kolorowych tęczówkach. Zamrugałem parę razy chcąc się przekonać, czy to nie resztki jakiegoś pięknego snu , który był jedynie moim wyobrażeniem. 
- Kage? ... - Mruknąłem cicho jeszcze nieco przyćmiony. 
- Tak? - Delikatny głos bóstwa utwierdził mnie w przekonaniu, że to prawdziwy świat, a nie głupi sen, który prędzej czy później poszedł by w zapomnienie. 
Przez okno prócz słońca wpadł również chłodniejszy powiew powietrza, który owiał moje odsłonięte plecy wywołując nieprzyjemny dreszcz i szybkie rozbudzenie. Wzdrygnąłem się lekko podnosząc na łokciach by ogarnąć się gdzie się znajduje i mniej więcej jaka jest pora dnia. Ranek... na bank był następny dzień sądząc po niedawno wschodzącym słońcu. Sporo przespałem, choć można było się tego spodziewać. Resztki osłabienia oraz wysiłek zdecydowanie przyjemniejszy od maratonu zrobił swoje. Przymknąłem okno chcąc powstrzymać zimny wiatr przed naruszeniem naszych ciał. Nadal czułem się rozgrzany, a nagłe schłodzenie skończyło by się mało przyjemnie. 
- Przydałoby się wstać... - Wróciłem na poduszkę i objąłem Kagehire jednocześnie poprawiając kołderkę na jego plecach. - Poza tym... nie boli cię... prawda? - Zacząłem się obawiać konsekwencji związanych z tamtym wybrykiem. Chowaniec może mieć takie relacje z jego bóstwem? Ten wyżej postawiony powinien przewidzieć takie sytuacje i zapobiegać jeżeli są niewłaściwe... oby nie było później problemów przez to. 
-Oczywiście, że mnie nie boli... Tak się starałeś... -uśmiechnął się skrępowany. Poczułem jak moje policzki lekko są czerwienią co zdecydowanie było rzadkim zjawiskiem.
- Więc wstajemy - Przemieściłem się tak by położyć się na nim w poprzek. Nie miałem ochoty się podnosić z mięciutkiego wyrka, lecz czułem lekkie ssanie w żołądku. Przydałoby się skombinować jakieś śniadanie....a przede wszystkim dać jakiś znak życia pani Shiro. Nie wróciłem na noc , co mogło ją trochę niepokoić, a ja wolałem tego uniknąć.
- Nie ułatwiasz tego.... - Ciemnowłosy mruknął w poduszkę. Racja... jak ja nie wstanę, to nie ma szans, by on to zrobił.
Znów się przeturlałem w bok, tak by umożliwić poruszanie się chłopakowi. 
- Um.... - on jednak nie był zbytnio chętny do wstania. Spojrzałem na niego podejrzliwie.... Moze jednak go boli, a mi podał kłamstwo bym nie czuł się przez to zle? Wątpię by to zrobił, lecz każda opcja powinna być brana pod uwagę w takich chwilach.
- Wszystko w porządku? - Pogłaskałm go po głowie zgarniając jakiś zły kosmyczek włosów za ucho....nie ma prawa zasłaniać jego ślicznej buzi. 
- T...tak , ale.... - przerwał na chwile pesząc się. Jednak było jakieś "ale" ....no bo nie może się bez niego obyć. Przechyliłem głowę na bok zachęcając go do kontynuowania wypowiedzi, lecz on jedynie sie zakrył bardziej kołdrą. 
- Nie mów że..... - zmarszczyłem brwi myśląc, czy nie chodzi o jeden, malusi i banalny powód. - Kageeeee - usmiechnąłem się nieco rozbawiony. 
- No bo.... Ubrania... - wyszeptał ledwo słyszalnie. 
- Przecież widziałem Cię bez nich ...a nawet więcej niż powinienem - odpowiedziałem przejeżdżając palcem po jego plecach. Wzdrygnął się i jeszcze bardziej zarumienił. Wstałem szybko i sięgnąłem po moje rzeczy które zacząłem powoli ubierać. Zostawiłem jedynie bluzę, która podałem Kage... Dla mnie była nieco przydługa, wiec u niego też to i owo powinna zasłaniać. 
- Przyniosę ci zaraz czyste rzeczy... Poczekaj, chyba, że wolisz iść za mną - Zebrałem ubrania chłopaka i wychodząc z pokoju posłałem mu lisi uśmiech. 
Udałem się najpierw do łazienki gdzie wrzuciłem ubrania do kosza na brudy, a następnie do pokoju bóstwa. Usłyszałem ciche kroki za mną , więc wiedziałem, że Kage jednak za mną poszedł...i w sumie dobrze, bo i tak bym mu ich nie przyniósł. Chciałem go po prostu zobaczyć tylko w mojej bluzie, bo to normalnie uroczo wygląda. Z resztą w tym wypadku też tak było. Kagehira ostrożnie wyszedł zza rogu z rumieńcami. Rączka trzymał brzeg materiału, jakby obawiał się, że ten magicznie by się podwinął. 
- Oj już się tak nie wstydź - zaśmiałem się opierając plecami o ścianę. Zaskoczony chłopak pisnął cicho, jakby wcale mnie nie zauważył... Jestem duchem, ale to nie znaczy, że jestem w tym świecie niewidzialny. Szkoda, że nie miałem jakiejś fajnej mocy jak zwierzęcy chowańcy...ale w porównaniu do nich zmieniam się w piękne ostrze, więc to w sumie można zaliczyć pod jakąś zdolność... tyle że wtedy mało co mogę zrobić sam z siebie i muszę w pełni liczyć na mojego mistrza. Jednak nie przejmowałem się tym zbytnio. Póki będę dzierżony w rękach Kage będę czuł się wystarczająco dobrze, a sama świadomość ratowania innych jeszcze to dopełnia. Dowiódł tego ostatnio, gdy z niewinnego i wstydliwego dzieciaka zmienił się w prawdziwego i doświadczonego wojownika.
- Czy mogę.... - Z zamyślenia wyrwał mnie cichy głos bóstwa naciągającego bardziej moją bluzę.
- Nie krępuj się - Przepuściłem go do pomieszczenia , gdzie zniknął szybko za drzwiami. Pokręciłem jedynie głową i udałem się do kuchni by przygotować jakieś śniadanie.
~~~*~~~
Po południe minęło błyskawicznie. Po śniadaniu od razu ruszyliśmy na króliczą farmę, by powiadomić tamtejszą rodzinkę o tym, że nie skończyłem marnie na misji. Zostaliśmy oczywiście powitani przez atak białych kuleczek, które rzuciły się na nasze nogi by je wy przytulać Pani Shiro również odetchnęła z ulgą, a następnie wygłosiła mi krótkie kazanie na temat późnego wracania bez wczesnego uprzedzania. Wystarczyło , że zobaczyła moje skruszenie i przepraszający wzrok Kage, a od razu złagodniała i zaprosiła nas na obiad. Była to idealna okazja do przekazania wieści, że oficjalnie jestem chowańcem Kage i prawdopodobnie niedługo będę musiał opuścić ten ciepły domek. Nie chciałem jednak mówić tego przy dzieciakach. Podejrzewałem, że źle by to przyjęły, a Kagehira stałby się ich wrogiem nr.1 zaraz po kąpieli.
- Podejrzewaliśmy to - Głos pana Usagiego przerwał mi zanim powiedziałem cokolwiek. Że co proszę? Dajcie powiedzieć coś, do czego tak długo układałem sobie wszelkie scenariusze w głowię. To był taki piękny plan, a został szybko zniszczony.
- T... tak? - Poczułem lekką krępacje, bo zaczynałem się nieco bać ich reakcji. Widząc jednak ich dumny uśmiech nieco się uspokoiłem.
- Tak. To normalne, więc nie przejmowaliśmy się tym zbytnio. Przed tobą mieliśmy tu też innego chowańca, lecz pod postacią inugamiego. Z nim było tak samo. - Te słowa nieco mnie zdziwiły. Kiedyś przyglądałem się na zdjęcia które wiszą na ścianach i na jednym z nich był dziwny chłopak o czarnych włosach i klapniętych psich uszach. Nie interesowałem się zbytnio kto to, więc nie pytałem. - Nie martw się więc o nas. Zawsze będziesz tu mile widziany.
Uśmiechnąłem się ciepło i skinąłem głową. Nie ukrywałem, że byłem szczęśliwy z faktu, ze ich poznałem, ale gdzieś w środku bolało mnie serce. Po obiedzie jeszcze przez chwile rozmawialiśmy z Shiro i Usagim, lecz czas naglił. Dostaliśmy trochę ciasta marchewkowego do świątyni, a następnie zaczęliśmy powoli wracać. Słońce było jeszcze wysoko, więc postanowiłem zrobić jeszcze jedną rzecz tego dnia.
- Hej Kage...co powiesz na wycieczkę na ziemie? Wiem, że mieliśmy mieć przerwę... ale muszę sprawdzić jedną rzecz, bo nie da mi to w spokoju żyć - Posłałem mu spokojny uśmiech i podrapałem się po policzku. Chciałem po prostu odnaleźć miejsce, gdzie byłem pochowany, a jednocześnie znaleźć przyczynę mojego zgonu w tak młodym wieku.
<Kage?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz