piątek, 16 lutego 2018

Od Soushiego CD Shiarou "Odbicie w krzywym zwierciadle"


Faktem było, że było mi gorąco, ale nie z powodu pogody tylko jej widoku, była taka podniecająca i piękna, strasznie mnie ciągnęło do niej, ten tyłeczek, piersi, ogonek i cała sylwetka, nie wiem jak można coś takiego skrzywdzić, naprawdę zabiję takich gnojów następnym razem. Teraz wykorzystać odpowiednio sytuację nie urywając mojego krawatu za pomocą zbyt mocnego pociągnięcia.
Złapałem ją lewą ręką w pasie i zamieniliśmy się miejscami, ona teraz leżała plecami na łóżku a ja stałem nad nią.
-To co teraz robimy piesku?-Spytałem uśmiechając się jak tylko mogłem.
-Bielusiu, bądź gentelmenem.
-Będę, ale po.
-Po cz..-Przerwałem jej w połowie słowa, usiadłem delikatnie na niej i pocałowałem w usta.
Nasze wargi przez długi okres nie chciały się oderwać od siebie, czułem się świetnie, poczułem to samo z jej strony skoro chciała to kontynuować, moja prawa ręka wędrowała w kierunku bluzki, przy samej bluzce poczułem mocny uścisk dłoni Tsume.
-Nie myśl, że jestem taka łatwa, musisz sobie zasłużyć.
-Zasłużę, obiecuję.-Po tych słowach jeszcze raz ją pocałowałem namiętnie, byliśmy w tej pozycji jeszcze kilkanaście minut, wtedy zacząłem tracić oddech i ona prawdopodobnie także. Zszedłem z niej i siedzieliśmy razem na kanapie, następnie Shiarou przytuliła się do mojego ramienia.
-Podnieś proszę ramię.-Swoimi pięknymi oczkami.
-Dla pięknej damy wszystko.-Z chęcią zrobiłem tą czynność, po chwili przytuliła się do mojego boku a ja opuściłem ramię.
-Lisku, co teraz będzie?-Spojrzała mi prosto w oczy wyczekując odpowiedzi.
-A co może być? Zaczniemy chodzić, to chyba oczywiste.-Uśmiechnąłem się, byłem pełen szczęścia.
-Chodzić?-Zamyśliła się trochę patrząc w ziemię.
-Zaczniemy chodzić na randki rzecz jasna.
-Randki, kiedy?
-To już zależy od ciebie, ja jestem chowańcem bóstwa a ty jeszcze nie, mam swoje obowiązki.
-Obiecasz mi coś lisku?
-Wpierw Bieluś, teraz lisku, z chęcią cię wysłucham słonko.
-Jeśli przyłapię cię na byciu w łóżku z inną niż ja, to odetnę ci nie tylko kitę to jeszcze twoje skarby i wtedy z żadną się nie prześpisz.
-Zapamiętam, to chyba nie była obietnica którą chciałaś ode mnie prawda?
-Każdą wolną chwilę spędzaj zemną, to mi chyba obiecasz, prawda?
-Będę się starał.-Zaczęła mnie dźgać w żebra-To boli, dobrze, dobrze, będę spędzał każdą wolną chwilę z tobą.
-I teraz mi to odpowiada.-Widziałem ten uśmieszek, był wspaniały i pełen dumy i szczęścia.
Nim się zorientowałem, kobieta uwolniła się spod mojego ramienia i siedziała na piętach, następnie pocałowała mnie długo w policzek, zostawiając przyjemne ciepło.
-Dlaczego nie w usta?-Spojrzałem oczkami poszkodowanego zwierzaczka na nią.
-Bo nie miałam jak cię pocałować w tej pozycji w usta, bym się wywaliła.
-W sumie prawda, ale no...
-No co?
-Ufasz mi?
-Ufać lisowi, to jest pytanie, lisy są chytre jak dobrze pamiętam.
-Połóż się i zakmnij oczy.-Zrobiła tak jak kazałem a ja przeszedłem do działania.
Schyliłem się nad jej ciałem i zacząłem jechać wzdłuż nogi, zaczynając od czubka stopy zatrzymując się na udzie, tam stanąłem i zacząłem iść mini centymetrami paluszkami co raz wyżej, zacząłem podróżować dłonią dotykając nadal jej ciała wzdłuż całego jej boku aż do policzka, wtedy otworzyła oczy, momentalnie ją pocałowałem, trochę ją zaskoczyłem, jestem dobrze wychowany, od razu nie zdejmę dziewczynie bielizny, to by było coś, ale miałem wcześniej na to wielką ochotę. Zakazany owoc smakuje najlepiej, wiedziałem to najlepiej w końcu przypłaciłem za to życiem, teraz to mogłem mieć piękną kobietę, która ma piękny ogonek i jest urocza na swój własny oryginalny sposób. Odchyliłem swoje wargi od jej ust, a ona podążyła głową za moimi, chciała więcej, spojrzałem jej prosto w oczy a ona mi, byliśmy podobni, mieliśmy prawie identyczne oczy, coś nas jednak róźniło, może ta róźnica nas połączyła, miała swój piękny temperament, zaczęła mi również spoglądać w ślepia, staliśmy tak jakiś moment, uśmiechnąłem się lekko.
-To gdzie jutro randka?-Od razu odsunąłem głowę a ona zaczęła siedzieć po turecku i walić mnie delikatnie swoimi rączkami.
-Głupi lis, ja chcę więcej, dzisiaj chcę tą randkę.
-Dzisiaj?
-Tak dzisiaj.
-Oj nie wiem czy się wyrobię piękna, muszę wrócić do świątyni.
-Bóstwo, eh, spokojnie zdążysz kochany.
-To gdzie chcesz tą randkę?
-Ty wybierasz miejsce, to ma być niespodzianka.
-Dlaczego ja?
-Bo ty to zaproponowałeś głuptasie?
Zacząłem rozmyślać nad różnymi miejscami, miałem kilka dobrych pomysłów, ale postanowiłem zażartować z niej lekko.
-To może sklep z bielizną?
-Tak ci śpieszno do łóżka zemną?
-Nie jestem jakimś kobieciarzem.
-Wierzę, ale tak bardzo mnie pociągasz że możemy.-Spojrzałem na nią pełny radości, zamierzałem wstawać, ale przytuliła się do mojego ramienia i posadziła znów na należne mi miejsce.-Żartowałam głuptasie.
-Dałaś mi nadzieję wiesz?
-Wiem, ale potem ci to wynagrodzę, spokojnie.-Poczułem ciepło jej ust na swoich ustach, był to delikatny pocałunek, ale poczułem jej pachnące perfumy, były słodkie, były idealne, nie za mocne, nie za lekkie, takie pomiędzy świetne.
Ta prawie rozpięta do końca koszulka bardzo mnie prowokowała. Siedzieliśmy na kanapie, przytulając się do siebie, było nam wygodnie, bez żadnych zmartwień, po prostu chcieliśmy spędzić razem jak najwięcej czasu na różnych czynnościach, tyle rzeczy do zrobienia, trzeba zacząć ją pilnować z alkoholem, nie chcę by zbytnio szalała. Może to jej mieszkanie nie było idealne, ale było wszystko co potrzeba, a nawet więcej, można było się bawić na całego, bez obaw na sąsiadów. Zacząłem kierować swoją dłoń objętej ręki w kierunku koszulki, szybko poczuła co planuję i klepnęła mnie lekko po dłoni. Spojrzała na mnie z lekkim gniewem w oczach, po chwili zawitał znów uśmiech i się przytuliła jeszcze mocniej do mnie.
-To gdzie mnie zabierzesz piękny?
-Ja piękny?
-Tak, ty.
-Jeszcze nie widziałaś mojego ciała.
-Za niedługo może zobaczę.
-TO dzisiaj może pójdziemy do parku?
-Znów do parku, ale tym razem siedzę tobie na kolanach.
-Gwarantuję twoje bezpieczeństwo.
-Trzymam cię za słowo lisku.
Propozycja posiadania jej na swoich kolanach była sama w sobie już dosyć piękną sytuacją, a teraz to jeszcze w parku, będzie całym ciężarem na mnie, żaden mężczyzna by z tego nie zrezygnował. Nie wiem jakim cudem ta piękność kocha mnie, ale to jest cudowne i nie chcę znać powodu chwilowo, była po prostu zbyt pociągająca i piękna, pożądać to jest zbyt płytkie w stosunku do niej, ona jest kochana przeze mnie, teraz wystarczyło ruszyć ją do ubrania się i pójść do parku. Shiarou energicznie się ubrała ukazując swoją sylwetkę, złapała mnie mocno pod ramię i mogliśmy już iść na naszą cudowną randkę.

Shiarou? Nie zgwałciłem a miałem ochotę :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz