czwartek, 8 lutego 2018

Od Kiyuki'ego CD Hanako "Ławeczka spotkań"


Coraz dłuższe i cieplejsze dni zachęcały do wynurzenia się ze smętnej świątyni. Niyumi w końcu dała mi "pozwolenie" by opuścić teren mojego domu i pochodzić po okolicznych terenach, choć cały czas jej mówiłem, że już wszystko wróciło do normy po ostatnim wypadku. Po ataku została mi jedynie pamiątka w postaci dość sporej blizny ciągnącej się od lewego ramienia do prawego biodra.  Cudem przeżyłem, więc powinienem się cieszyć, że pozostało mi jedynie to paskudztwo.
Oczywiście nie miałem zamiaru trzymać się blisko budynku świątyni... moim celem od początku miało być miasto, gdzie chciałem nieco pochodzić, by się odprężyć. No... i na dodatek kupić papier, bo przez mój areszt domowy zużyłem cały zapas na wyrabianie żurawi. Teraz przy ścianie niedaleko drzwi wisi firanka tych pięknych ptaków. Nieco przesadziłem, ale musiałem znaleźć sobie jakieś zajęcie. Może nawet kiedyś uda mi się zrobić 1000 legendarnych żurawi z origami? Jest to w sumie możliwe sącząc po tym, że jestem teoretycznie wiecznie młody. Jednak jakie miałbym wtedy życzenie? Mam wierzących, którzy z każdym dniem stają się coraz liczniejsi, oddanego chowańca, którego nie zamieniłbym na nikogo innego, więc czego powinienem jeszcze pragnąć? Sprawiedliwości na świecie? Wtedy moja praca nie miałaby już sensu... Kiedyś na pewno coś się znajdzie... i tak minęłoby sporo czasu nim bym je wykonał.
Wybrałem drogę przez park, by rzucić okiem jak mieszkańcy Kami no Jigen spęczają ten piękny  dzień. Jakieś dzieci grały w piłkę , para Youkai przechadzała się rozmawiając o czymś z entuzjazmem, a drobne stworzonka jak Ptaki kąpały się w fontannie. Wszystko żyło w swoim rytmie  i nikt tego nie zakłócał. Westchnąłem zadowolony. Podążałem dalej, aż nie ujrzałem samotnej duszyczki siedzącej na jednej z ławce.
Brązowe jak kora drzewa włosy lekko powiewały na wietrze opadając co jakiś czas bezwładnie na delikatnych ramionach. Drobna jak prawdziwa laleczka w którą ktoś pchnął życie zaskakiwała nieco swoim wzrostem. Była niziutka... mogę nawet stwierdzić , że jest wzrostu ok. 7 letniego dziecka. Zacząłem się zastanawiać, czy się zgubiła, czy po prostu na kogoś czeka. Jadła bułkę, co jakiś czas rzucając okruszki czekającym ptakom.
Uśmiechnąłem się lekko i podszedłem bliżej uważając by nie spłoszyć zwierząt.
- Wszystko w porządku? Siedzisz tu tak sama... nie jesteś z innymi?   - Spytałem spokojnie siadając obok dziewczynki. Spojrzała na mnie swoimi czerwonymi jak płatki róż oczami z lekkim zdezorientowaniem. Powiedziałem coś nie tak? Nie wyglądała na Youkai, więc mogłem przypuszczać, że jest młodym orężem... dosłownie młodym. Smutno się robi, gdy ktoś widzi, aż tak młode duszyczki w tym świecie, gdyż to oznaczało, że albo nie miały szczęśliwego życia, albo po prostu zginęły w jakimś wypadku. To niesprawiedliwość z którą niestety nic nie mogę zrobić, choć bardzo bym chciał.
< Hanako? Kiepsko... wiem... ale muszę rozpracować twoją postać, by dłużej pisać>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz