środa, 5 września 2018

Od Mikleo CD Tarou "Oczy koloru włosów"

Poprzednie opowiadanie

- Dziękuje pani Ulong - Skłoniłem się delikatnie pakując do małej torebeczki na ramieniu ostatnie potrzebne składniki . Jak się spodziewałem... jak się nieco poszperało w tym wymiarze to można było tu znaleźć dosłownie wszystko. Zdziwiłem się, gdy nawet znalazłem klasyczne przekąski ze świata żywych... nie wiedziałem jednak, czy było to do końca legalne, gdyż owy sklepik znajdował się w dość opustoszałym miejscu, a sprzedawca, który chyba był żabą dziwnie się na mnie patrzył - dosłownie ,jakby chciał mnie połknąć. 
Ogólnie moje pierwsze wrażenie jeśli chodzi o samo centrum tego miasta wypadało pozytywnie. Youkai wydawały się być sympatyczni, lecz niektórzy wydawali się dość … dziwni. Patrzyli się na mnie jak na jakieś dziwadło, bądź potwora. To, że mam psie elementy ciała i ogólnie ludzki wygląd oznaczało, że jestem innym i trzeba się na mnie gapić jak na zwierze w zoo? Przecież… powinni tu być inni w podobnej sytuacji … sam widziałem jakąś dziewczynę z lisim ogonkiem i uszkami, wiec co we mnie było innego? Weźmy na przykład mężczyznę, który stał za mną w kolejce. Był ode mnie wyższy, co wprowadzało mnie w jeszcze większą ochotę schowania się gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Miałem jedynie nadzieje, że nie obrażam w ten sposób jakiegoś bóstwa, czy kogoś ważnego, ale ten chłopak  był co najmniej dziwny. 
Zamyśliłem się nieco zmierzając w stronę mojego domu, a raczej pokoju, który wynajmowałem  za pomoc u jakiejś starszej pani, która przypomina z wyglądu Kapibarę o siwym futerku. Na początku nie byłem za tym, by zgadzać się na jej ofertę… Nie chciała ode mnie pieniędzy, gdyż usłyszała, że dopiero tu przybyłem. Próbowałem się zapierać na swoim, że znajdę szybko pracę i będę normalnie płacił czynsz, lecz ona upierała się na swojej wersji, że jest już w podeszłym wieku i potrzebuje pomocy w domu, jak i kogoś z kim mogłaby porozmawiać. Miła staruszka, która ma dobre serce… lepiej chyba trafić nie mogłem. 
Rozmyślając jeszcze o zakupach kompletnie zapomniałem patrzeć pod nogi. Drogę znałem już na pamięć, więc nie musiałem już na nic zwracać uwagi. Bardziej moją głowę zaprzątało to, czy wszystko kupiłem z listy, którą dostałem, gdyż nie chciałem źle wypaść w oczy właścicielki lokum. Moje myśli jednak zniknęły wraz z momentem, gdy na kogoś wpadłem. Uderzyłem nosem o czyjąś klatkę piersiową, przez co wszystkie jego zakupy spadły na kamienną uliczkę. 
-Jak idziesz ty ba… - Głos z pewnością mężczyzny nagle się urwał z nieznanych mi powodów. Spojrzałem na osobę z którą się zdążyłem i seria przeprosin nagle utknęła mi w gardle. To ten sam dziwny gość, który gapił się na mnie w sklepie. Fioletowe włosy opadały swobodnie na jego ramiona, a ich końcówki… ociekały jakimś brązowym płynem. Napój czekoladowy? Na to wskazywał słodkawy zapach jaki dotarł do mojego wrażliwego nosa. 
Otrząsnąłem się szybko i ukłoniłem czując jak mija moje ogólne zdezorientowanie, a wraca klasyczny charakter nakazujący mi przeprosić i uciec od zdarzenia najdalej jak się da. 
- B… Bardzo przepraszam prze pana, a teraz pan pozwoli, że wrócę szybko do siebie – Wydukałem na jednym wdechu zbierając na szybko zakupy nieznajomego, by nie było, że tak po prostu uciekam z miejsca zdarzenia. Jeszcze mi nie brakowało na sumieniu jakiś ludzi, którzy przeze mnie rozwalili po całej uliczce zakupy i im nie pomogłem tego posprzątać. 
-Nie...To ja przeprasza.  Zamyśliłem się – Poczułem na sobie wzrok człowieka … o ile nim był. Na pewno daleko mu było do Chowańca zwierzęcego. Czy zwykłego Youkai. Może był bronią? Agh… czemu zaprzątałem sobie tym głowę. 
- N… nie. To moja wina. Nie patrzyłem pod nogi. I… pana bluzka jest teraz przeze mnie brudna… i zakupy … - Zacząłem już panikować, bo nie wiedziałem co zrobić i jak przywrócić sytuacje do normalności. Nie… użycie mocy źle by się tu skończyło. Może jednak powinienem był odejść i nie nawiązywać dłuższego kontaktu? W końcu nie powinno się rozmawiać z nieznajomymi… - Będę już szedł. Jeszcze raz przepraszam za kłopot i bałagan – Ponownie się ukłoniłem i jak najszybciej wycofałem czując jak moje uszy kładą się po sobie, a ogon podkula się. Świetnie… co za porażka i wstyd. Czemu ja musze zawsze sprawiać problem? 
Wróciłem szybko do mieszkania, gdzie zakupy zaniosłem do kuchni i odłożyłem wszystko na swoje miejsce. Starszej pani nie było, co wiedziałem już wcześniej. Mówiła coś o wyjściu do sąsiadki na herbatę i pogaduchy, więc w tym czasie zająłem się po prostu sprzątaniem mieszkania, by mieć jakieś zajęcie i się nieco uspokoić. 

Tarou?

726 słow

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz