czwartek, 6 września 2018

Od Natsumi cd. Makoto "Biedny piesek"


Kobieta ledwo powstrzymywała się od śmiechu, jedynie roześmiane oczy i szeroki uśmiech. Gdyby nie resztki litości nad nieszczęsnym dzieckiem już dawno turlałaby się po podłodze nie hamując nawet nieokiełznanego chichotu. Albo zamiast tego przytuliłaby go i poprosiła by nie opowiadał bzdur. Naprawdę nie mogła uwierzyć, że Makoto porwał się sam na coś takiego, w pełni świadomie, jak to się może skończyć. A jeśli faktycznie to zrobił, to musiał być młodocianym samobójcą, a temu też uparcie zaprzeczył. O ile tą przeogromną, owiniętą w koc pewność swoich słów można było nazwać wiarygodną.
Fakt faktem, wydaje się, że chłopak pamiętał swoją przegraną walkę, ba nawet uważał, że w przeszłości wielokrotnie z akumami walczył. Jednak Natsumi nie potrafiła powiedzieć mu, że wierzy w jego wersję wydarzeń i już odrzuca osobiste odwiedziny Najwyższego i wygarnięcie mu tego i owego. O nie, to nadal był aktualny plan, w myśli już układała specjalny monolog, w którym wymieniała wszystkie błędy stwórcy od tych drobniejszych, po te jej zdaniem najgorsze. Co prawda, przy tak pociesznym humorze, nie było łatwo się denerwować i szukać najboleśniejszych miejsc do uderzenia, ale i tak próbowała.
Przynajmniej tak było do momentu, w którym Makoto całkowicie zmienił się ukrył się w swoim kocykowym rulonie, a jedynym śladem jego obecności było burczenie, które było wyraźnie słyszalne dla ich obojga. Niebieskooka usłyszała ciche przeprosiny czarnowłosego z tej chowańcowo-materiałowej kupki wstydu i nieszczęścia i głośno zaśmiała się odchylając głowę do tyłu. Nie chciała peszyć inugamiego, jednak on sam tymi małymi zdarzeniami doprowadzał się do nerwicy, a tego nie dało się poważnie obserwować. Zwłaszcza, że maluch zmieniał się co chwila. Z zawstydzenia zaczynał wracać do delikatnej pewności siebie, by po chwili znów pogrążyć się w akceptacji bycia jakąś porażką życiową, a z jej punktu widzenia, zagubionym dzieckiem.
- Nie masz za co przepraszać, to normalne po kilkunastu godzinach spania - powiedziała po chwili próbując się uspokoić i złapać oddech. - Powiedzmy, że na ten moment ci wierzę, że nie masz bóstwa, ale później do tego znowu wrócimy. Co chciałbyś zjeść? Nie jestem wybitną kucharką, ale coś tam potrafię zrobić. A jeśli się okaże, że nie to po prostu zrobię jakieś kanapki.

Makoto?
Liczba słów: 352

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz