środa, 26 września 2018

Od Niyumi CD Kiyuki'ego "Papierowy żuraw"


     Ugh, dlaczego on musiał znowu wracać do tego tematu? Nie mógł sobie po prostu darować? Kochałam go, ale ta jego niewiedza o takich tematach była okropnie zawstydzająca. Jak miałam niby wytłumaczyć takie rzeczy? Znaczy... Może gdyby to był ktoś inny, kto mnie tak bardzo nie onieśmielał w takich momentach. Ktoś na kim nie zależałoby mi aż tak bardzo, żeby nie chcieć urazić czy zrazić go do siebie obojętnym mówieniem o tak ważnych dla miłości rzeczach.
     Otarłam się policzkiem o szatę patrona, jakbym chciała w ten sposób zetrzeć z policzków te problematyczne rumieńce. Zdrajcy i nic więcej.
 - Powinniśmy chyba najpierw poinformować Aorine... - Odezwałam się w końcu, odsuwając nieco od niego. Oczywiście była to tylko wymówka, by jak najszybciej wycofać się z tej niezręcznej dla mnie sytuacji. Czarnowłosy jedynie skinął głową i odstawił mnie na podłogę. Uśmiechnęłam się do nieco nieco zakłopotana i czmychnęłam czym prędzej poza mury świątyni. Nogi już automatycznie poniosły mnie w stronę budynku zamieszkiwanego przez bóstwo Nadziei.
   Nogi samy poniosły mnie w tamtą stronę, więc nawet nie myślałam nad tym gdzie idę. W co ja się w ogóle wpakowałam?! W romans z patronem... I to w dodatku swoim własnym... Jakbym nigdy w życiu nie czytała książek o takiej zakazanej miłości i nie wiedziała, że takie rzeczy nie mają prawa dobrze się skończyć. Ugh, nawet pierwszy lepszy przykład! Romeo i Julia. Oni nawet zginęli za tą swoją zakazaną miłość. Tylko... No tak, my już zginąć nie mogliśmy. Znaczy, u nas śmierć była bardziej skomplikowana niż wypicie jakiejś trucizny.
   Zastrzygłam uszami, zatrzymując się nagle. Dziecięce śmiechy? O nie... Nie, nie, nie, nie. Zbliżyłam się do miasta, a po tym wszystkim naprawdę nie powinnam tam wchodzić. Zresztą... Obawiałam się ich reakcji. Podkuliłam ogon i zmieniłam trasę na tę bardziej okrężną, która omijała miasto szerokim łukiem. Tam.. Po prostu czułam się bezpieczniej.
   Mimo nadrobionych kroków pod drzwiami świątyni znalazłam się niedługo potem. Wiedziałam, że Ao otworzy mi niechętnie, co zresztą pokazała jego mimika, kiedy tylko mnie zobaczył. Ale czy on kiedykolwiek zareagował na mnie w jakikolwiek pozytywny sposób? Powinnam się już chyba przyzwyczaić do niego. Opowiedziałam mu po krótce o ostatnich wydarzeniach i tym, że Kiyuki wrócił do siebie. Po krótce, bo bóstwo nie kwapiło się, by zapraszać mnie do środka i rozmawialiśmy przez próg. Widziałam zresztą z tyłu jego broń, która stała w miejscu i nasłuchiwała rozmowy. Z tego co się orientowałam, to był teraz niewidomy, więc tym bardziej nie chciałabym zakłócać mu aury spokoju. Na koniec zapytałam jeszcze Nadzieję o wiedzę na temat miłości.
 - Nie wiem nic na temat miłości ani bliskości. - Odparł krótko, a w tle za nim dostrzegłam jakiś nieznaczny ruch. Jednak kiedy tam spojrzałam, dostrzegłam tylko Ashera, wszystko wyglądało tak jak wcześniej. Więc co zwróciło moją uwagę?
   Podziękowałam mu, pożegnałam się i biegiem pod postacią lisa wróciłam do swojego domu. W końcu, świątynia ponownie była moim domem.

~*~

     Jeszcze tego samego dnia zeszliśmy na ziemię. Stwierdziłam, że jeśli mam go czegoś nauczyć, coś wytłumaczyć, to powinien najpierw zobaczyć to na własne oczy. Czarnowłosy był bardzo chętny na taką zapoznawczą wycieczkę, co właściwie nie powinno mnie dziwić. W końcu od dnia, w którym się poznaliśmy widziałam, że był ciekawski, ale to... To był inny rodzaj ciekawości, miał inne podłoże. Nie potrafiłam wyjaśnić samej sobie skąd to wiem i co to za podłoże, ale wiedziałam, że tak jest.
   Byliśmy w dużym mieście sąsiadującym z tym, w którym mieszkałam za życia. Nie potrafiłam jeszcze tam wrócić i odwiedzić tych pechowych uliczek i przeklętego mostu. Więc po prostu kręciliśmy się po tym większym mieście, odwiedzając co bardziej zapadłe mi w pamięć miejsca, z którymi w jakikolwiek sposób kojarzyła mi się miłość. Jak się potem okazało były to przede wszystkim miejsca, gdzie spotykały się młode pary zakochanych. I to tak naprawdę młode, bo chodzili do szkoły średniej, tak oceniając na oko.
   Kiyuki miał okazje przyglądać się temu jak pary chodzą wspólnie na spacery, trzymają się za ręce, obdarzają buziakami, pocałunkami oraz czułymi słówkami. Czułam się dość nieswojo kręcąc się tam z osobą, którą kochałam u boku. Tym bardziej, że w porównaniu do tych wszystkich młodych przypominaliśmy raczej zupełnie losowych ludzi, którzy szli obok siebie.
   W końcu udało mi się wypatrzeć swój cel, jakim było... No cóż, odsłonięte okno do czyjejś sypialni. Podglądanie nie było może zbyt kulturalne, ale nie wyobrażałam sobie puszczania filmów Yuki'emu z takimi scenami. Naprawdę to podglądanie było w dobrej wierze! W wierze edukacyjnej...
   Przysiadłam na niskiej gałęzi pobliskiego drzewa, a złotooki oparł się o pień tuż obok mnie. Nie pytał co tu robimy, bo nawet nie miał na to czasu. Młode małżeństwo z obserwowanego przez nas domku miało perfekcyjne wyczucie czasu, gdyż tuż po nas pojawili się w swojej sypialni. Nie musiałam być tam z nimi w środku, żeby wiedzieć, iż spędzili miłą kolację, czy tam obiad, w towarzystwie jakiegoś wina. Czerwone policzki kobiety zdradzały to perfekcyjnie. Mężczyzna przyparł żonę do ściany i zaczął ją namiętnie całować najpierw w usta, a potem coraz niżej i niżej.
   Zerknęłam ciekawsko kątek oka na mężczyznę obok i przysięgam, że obserwował to tak uważnie, że gdybym tylko wsadziła mu w ręce długopis i kartkę, robiłby notatki. Uśmiechnęłam się pod nosem naprawdę rozbawiona tym widokiem i wróciłam do małżeństwa, które półnagie leżało już na łóżku. W tym momencie do głowy przyszła mi nieciekawa myśl.
 - Am... - Nie wiedziałam jak zacząć. Nie byłam nawet pewna, czy zwróci na mnie uwagę, czy jednak był zbyt pochłoniętymi obserwowaniem. - Wiesz, czemu cię tu zabrałam? - Postanowiłam na razie sprawdzić, czy w ogóle zareaguje na mój głos. Zareagował.
 - Chciałaś mi chyba pokazać jak na ziemi okazuje się uczucia. - Nawet na mnie spojrzał, przechylając ciekawsko głowę na bok. Skinęłam głową, zerkając na szybko w okno.
 - Tak. Właściwie to tak. Tylko... - Podrapałam sie z zakłopotaniem za uchem. - Nie chciałabym, żebyś to źle zrozumiał...
 - Da się to źle zrozumieć? - Chyba chwilowo zainteresowałam go bardziej niż to co działo się za oknem.
 - Mógłbyś zawsze pomyśleć, że ja tego od ciebie oczekuję.... Lub... Coś... Podobnego... - Ostatnie słowo wypowiedziałam niemal szeptem. Naprawdę nie chciałabym, żeby tak to zrozumiał. Znaczy racja, naprawdę bym się uradowała, gdyby do czegoś takiego doszło, ale w życiu ani nawet po nim nie chciałabym go do tego zmuszać.
 - Ufam ci, więc wiem, że nic takiego nie będziesz chciała. - Uśmiechnął się delikatnie, kręcąc głową. Ta-takiego? 
 - Czyli uważasz, że to co robią ci lu.... Lu... Ludzie?! - Wrzasnęłam, tracąc zupełnie równowagę na niewielkiej gałęzi. Nigdy bym się nie spodziewała zobaczyć tam kobiety z głową między udami mężczyzny! T-t-to nie to Kiyuki miał zobaczyć! Po co ja go w ogóle tu ściągnęłam?! Żeby oglądał co... Jak jacyś zupełnie nam obcy ludzie uprawiają....? Co ja sobie w ogóle myślałam.......

<Kiyuki? To teraz ratuj Niyu z tej sytuacji XD>
Liczba słów: 1100

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz