-Yumi...przerośnięta akuma zakłóca spokój w jednej z dzielnic. Musimy coś z nią zrobić , gdyż w innym wypadku ktoś zginie, gdy się do niego przyczepi.Nie sądziłem, że moje określenie "Przerośnięta" będzie jak najbardziej trafne...a raczej to zbyt mało powiedziane. Ona była zdecydowanie zbyt wielka, a przeważnie takie olbrzymy z gracją poruszały się między chmurami i nie wchodziły na tereny miejskie, gdyż nie mogły się wtedy poruszać, a ta? Pełzła z trudem po jednej uliczce wchodząc w ludzi i w samochody, którzy nie byli świadom obecności tego potwora. Zanurzali się w jego ciele, a następnie wychodzili nieco bardziej ospali i przymuleni - ona nie musiała się nawet wysilać, by zdobyć pożywienie, gdyż samo do niej przychodziło.
- Fuj .... - komentarz chowańca był jak najbardziej trafny. Stwór był po prostu paskudny...jak wielka larwa z paszczą pełną ostrych zębów. Małe , czerwone oczy rozglądały się na boki, jakby czegoś szukała, lecz... czego może szukać ten potwór w centrum miasta, jak nie większej porcji jedzenia.
Stanąłem na krawędzi dachu na którym znajdowaliśmy się z Niyumi. Wyciągnęliśmy oboje miecze z pochwy, choć ja miałem na celu jedynie odwrócić uwagę stwora, gdyby naszła taka potrzeba. Zwykła katana w końcu by jej nic nie zrobiła, a Niyu ma swoje specjalne zdolności, więc jej przypadało zabicie.
- Szybko to skończymy to szybciej zap...- nie skończyłem zdania, gdyż głośny ryk Akumy po prostu mnie zagłuszył. Spojrzeliśmy szybko w dól, by dostrzec drobną osóbkę na drodze przerośniętej bestii. Widziała go? Skinąłem głową do chowańca i razem zeskoczyliśmy na bestie. Na szczęście Akuma była na tyle wysoka, a my nie weszliśmy na wyższe piętro , żeby upadek sprawił nam jakiś ból. Oboje wylądowaliśmy na niej, i równo wbiliśmy metalowe ostrza w jej głowę. Stwór szarpnął się z bólu, lecz był to jego koniec. Padł martwy posuwając się jeszcze o parę Materów.
- Dobra robota - Uśmiechnąłem się głaszcząc lisiczkę po głowie, po czym zeskoczyłem na beton. Ludzie nie zwrócili na nas najmniejszej uwagi...nadal zajęci byli swoimi sprawami. Ciekawe co by się stało, gdyby nagle zaczęli widzieć wszystkie Akumy, pół ludzi, pół zwierzęta, czy bóstwa. W prawdzie te dwie ostatnie mogą, ale i tak szybko zapominają, a jak dzieci wspominają cokolwiek o potworach, to dorośli uznają to za dziecinną wyobraźnie. Niesprawiedliwe to było , lecz akurat na to nie miałem wpływu.
Truchło potwora zaczęło powoli znikać, więc schowałem katanę z powrotem do pochwy przy moim pasku i zwróciłem się w stronę najbliższego portalu do Kami. Czyjś głos jednak mnie zatrzymał. Spojrzałem na szatyna biegnącego w mojego stronę... Niyumi jednak go zatrzymała celując w jego stronę podejrzliwym spojrzeniem jak i kataną. Chłopak był nieco zaskoczony postawą, jak i chyba obecnością chowańca, gdyż jego oczy powiększyły się do rozmiarów monety.
- Niyumi spokojnie - Uśmiechnąłem się lekko podchodząc bliżej. Czasami lisiczka była zbyt nieufna jak i podejrzliwa, lecz to oznaczało, że naprawdę o mnie się martwi. Taki chowaniec powinien zasługiwać na miano skarbu. - Widać przecież , że jest niegroźny.
Białowłosa jeszcze raz przyjrzała się chłopakowi od stóp do czubka głowy , po czym schowała broń z cichym westchnieniem.
- Jesteś z Wymiaru Kami, prawda? Zwę się Kiyuki i sprawuje funkcję bóstwa Sprawiedliwości, a to mój chowaniec Niyumi - Pogłaskałem lekko dziewczynę po głowie wyczuwając jeszcze niepewności w stronę nieznajomego.
- Kiyuki-sama.... skąd masz pewność, że nie jest zwykłym człowiekiem?
- Widział Akumę, a teraz nas... wątpię, że jest zwierzęciem, lub dzieckiem w wieku przedszkolnym - zaśmiałem się cicho wywołując lekkie speszenie u lisiczki. - Więc...mogę poznać twoje imię? - Z tym zdaniem zwróciłem się zielonookiego.
<Tomiji? xvx >
584 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz