sobota, 7 kwietnia 2018

Od Soushiego Do Tomijiego "Samotność drogą do znajomości"


Woda, nie lubiłem jej zbytnio, jako ciepłą, gorącą ciecz tak, ale nie jako zimną przeklętą maź, zostało mi zaufanie Tomijiemu lub doświadczenie na własnej skórze.
- Daj mi dobry alkohol i wejdę, nawet bez ręcznika. - Odpowiedziałem mając pewność, że bóstwo nie będzie miała potrzebnej rzeczy w swojej świątyni, to było niemożliwe dla bóstwa ziemskiego, zwłaszcza dla przeciętnego.
Nim się obejrzałem bóstwo wyszło z wody, było czuć od niego ciepło przechodząc obok mnie, wszedł do budynku, nie minęło dziesięć minut i wrócił z butelką alkoholu i kieliszkiem, wrócił do wody, usiadł przy rogu, gdzie mógł postawić na powierzchni kieliszek i nalać do niego trunku.
Zrzuciłem swoje ubrania, delikatnie zamoczyłem palec w wodzie sprawdzając temperaturę, była ciepła, zapewnię działała zdrowotnie na ciało, może uda mi się wyleczyć swoje rany. Była na to mała szansa, ale warto zawsze spróbować takiej opcji, ostrożnie wszedłem do wody, sięgała mi do wysokości pasa, nie było
widać przez nią mój i sprzęt bóstwa, dziękowałem w tej chwili bogu za to, że przynajmniej tak mnie nie udupił. Zbliżyłem się do bóstwa, usiadłem obok niego opierając się o bok, złapałem za kieliszek pełny alkoholu, zbliżyłem go do nosa, powąchałem, pachniał znakomicie wiśnią i lekkim zapachem długo czekającego wina, ten trunek 
chciał żebym go pochłonął sam, był tak pociągający, nie mogłem mu się oprzeć, wypiłem pierwszy kieliszek, zacząłem nalewać drugiego, następnie go wypiłem.
- Soushi... Czy ty nie przesadzasz czasem? - Zwrócił mi uwagę bożek, spojrzałem na niego posępnym wzrokiem.
- T-to mi pomoże, w końcu jestem ranny przez całe życie. - Odwróciłem się do niego plecami pokazując swoje wszystkie blizny.- W-widzisz? Jestem pokrzywdzony przez życie w przeciwieństwie do ciebie, d-daj mi się zabawić chociaż ten raz.
- Tylko spokojnie... nie chcę byś sobie coś zrobił w tym stanie. - Widziałem co robił, był słodki, przypominał mi strasznie kobietę, z chęcią bym się napił kolejnego kieliszka.
- Jeszcze po kropelce, jeszcze po kropelce, póki bimber jest w butelce! - Wykrzyknąłem ochoczo nalewając sobie kolejny kieliszek i wypijając go w sekundę, ta buteleczka była jak studnia bez dna na pustyni, taka cudowna i sprawiająca tyle przyjemności. Zacząłem powoli odpływać i przestawać wiedzieć, co robię, początkowo widziałem jak przez mgłę co się dzieje, ale następnie zobaczyłem kieliszek lądujący kolejny raz przy moich ustach, straciłem film.

Tomiji? 

374 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz