niedziela, 8 kwietnia 2018

Od Niyumi C.D Kiyuki'ego "Papierowy żuraw"


   Strzeliłam ogonem jak biczem, ostatni raz zerkając na Tsubashi. Rozcięty policzek, chociaż nawet na to miano nie zasługiwała ta ledwo widoczna rana, którą i tak zarobiła przez przypadek. Żałosna odgrywała poszkodowaną, kiedy tak naprawdę sama była temu wszystkiemu winna. Zacisnęłam dłonie w pięści, bo nic poza tym złowrogim gestem nie mogłam teraz uczynić. Kiyuki miał nade mną władzę i wykorzystał to, nie mogłam mu się sprzeciwić.
   W ciszy wróciliśmy do świątyni, gdzie miałam plan od razu zaszyć się w swoim pokoju i jak zwykle nie odzywać, ale najwyraźniej Yuki miał inne plany. Kiedy tylko zamknęłam główne wejście i odwróciłam się w stronę pomieszczenia, które należało do mnie, bóstwo zastąpiło mi drogę. Spojrzałam na niego nieco zdziwiona i podirytowana, postępując krok w tył.
 - Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego ją zaatakowałaś? - Czerwone tęczówki patrzyły na mnie z powagą i zmęczeniem. Nie było w nich już tego spokoju, tej harmonii i ciepła, które posiadało złoto. Dlaczego w ogóle były czerwone? Spuściłam głowę, machając nerwowo ogonem w górę i w dół. Żałosne.
   Co go to w ogóle obchodziło? Sprawa nie dotyczyła jego, poza tym jednym małym szczegółem, że był świadkiem śmierci Patricka. Poza tym z tą sprawą nie łączyło go NIC. I nie miał prawa się w to w ogóle mieszać, więc dlaczego o to pytał? Ach, tak, szanowne bóstwo pieprzonej sprawiedliwości, która nie istnieje nawet w tym wymiarze, który to niby jest taki idealny. A takie kanalie jak Tsubashi i tak w sobie trzyma. Żałosny wymiar. 
 - Niyumi, odpowiedz mi w końcu! - Kątem oka widziałam jak jego ręce zbliżają się do moich ramion, więc odskoczyłam w tył jak oparzona unikając jakiegokolwiek kontaktu z nim. On naprawdę myślał, że mnie udobrucha? Uspokoi? Naprawdę jest tak naiwny? Parsknęłam w myślach, uśmiechając sie delikatnie. No tak, przecież to Kiyuki. Biedny, naiwny, nieznający życia Kiyuki, który nie ma nawet pojęcia o takim uczuciu jak miłość. Więc skąd do cholery możesz mieć jakiekolwiek pojęcie o tym co ja czuję? Żałosna istota. 
Nie zrzucaj na mnie odpowiedzialności za swoje błędy. 
 - Niyumi!
Podobny obraz   W jednej sekundzie ściągnęłam brwi, unosząc powoli powieki i patrząc prosto na białowłosego, który aż cofnął się o krok. Wystraszony, taki bezbronny bez swojej lisiczki u boku... Powiedzieć, że byłam wściekła to mało. Postąpiłam krok w przód, to samo uczynił Kiyuki tyle, że w przeciwną stronę. Uśmiechnęłam się pod nosem z satysfakcją. W jednej chwili odwróciłam się w stronę swojego pokoju, skąd zabrałam katanę i opuściłam świątynię przez okno, zostawiając wątpliwe bóstwo sprawiedliwości samemu sobie. Żałosne. 

~*~

   Stałam za pasem krzewów, rozciągając obolałe kręgi i wsłuchując się w te charakterystyczne strzyknięcia. Krótka potyczka z Tsubashi mocno nadwyrężyła niektóre z moich mięśni, jednak nie na tyle, bym odpuściła sobie dalszą część planu. Na moje szczęście blondwłosa youkai kiepsko znosiła podróże przez portale, dlatego szybko poszło mi obezwładnienie rozkojarzonej kobiety. Przesunęłam palcami po głębokim rozcięciu w prawym boku, spoglądając z góry na zamkniętą w wodnej klatce jaszczurzycę.
 - I co teraz zamierzasz zrobić? Chcesz mnie zabić? Wylecisz za to, mała szmato. - Warknęła w moją stronę, za co we wnętrzu klatki pojawił się lodowy kolec. Nie pierwszy zresztą, za każde słowa dostawała nowego towarzysza niewoli, który jednak najmilszy nie był, bo uwierał ją nieprzyjemnie.
 - Jesteś mi potrzebna jako przynęta, nie ja cię zabiję. - Mruknęłam z wątpliwym uśmiechem, wypuszczając ją z więzienia. - Ale bądź pewna, że cała do Kami nie wrócisz.
   Wyciągnęłam z pochwy katanę i szybkim ruchem przystawiłam jej koniec do gardła ducha. Skinęłam głową na pobliską polanę oświetloną tylko i wyłącznie światłem księżyca. Idealnie miejsce, by ściągnąć tu akumy, szczególnie, że obie byłyśmy ranne, a zapach naszej krwi rozchodził się intensywnym zapachem po okolicy.
   Popędzana Tsubashi wyszła na środek polany, co chwila zerkając na mnie kątem oka. Wiedziałam co kombinuje i nawet było mi to na rękę, więc kiedy wykonała obrót, uderzając mnie swoim ogonem w brzuch i posyłając na pobliskie drzewo nawet nie drgnęłam. Jęk wydobył się z moich ust, dopiero gdy moje ciało zderzyło się z twardym pniem potężnego dębu. Uderzenie było na tyle mocne, że uścisk mojej dłoni się rozluźnił, a broń poleciała kilka metrów dalej.
   Ryk wygłodniałych akum rozszedł się po najbliższej okolicy, zrywając do lotu nocne ptaki. Uśmiechnęłam się lekko i podniosłam powoli na drżących kolanach, patrząc czerwonymi tęczówkami na Youkai, która rozglądała się dookoła. Doskonale pamiętałam jak opowiadała mi, że nie jest już w stanie walczyć z większymi od siebie przeciwnikami.
 - Jak to było, Tsubashi? - Zawołałam, opierając dłonie na biodrach. - Nie zrzucaj na mnie odpowiedzialności za swoje błędy, tak? - Powtórzyłam jej słowa, które kobieta wypowiedziała zaraz przed tym jak zaatakowałam ją w Kami tego dnia. Zastrzygłam uszami, odwracając się w stronę swojej katany i podchodząc do niej. Blondynka już niewiele mnie obchodziła, teraz trzeba było ściągnąć tu Yuki'ego.
Kiyuki pomocy, potrzebuje cię!

Yukiiiiiś?

791 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz