piątek, 20 kwietnia 2018

Od Aorine CD Niyumi "Papierowy żuraw"


- Czy ty musisz tyle gadać i chodzić bez sensu? - Asher od paru minut wiódł za mną spojrzeniem pełnym zirytowania, a jednocześnie litości. Nie mogłem w spokoju siedzieć w miejscu nawet ,gdy czułem jeszcze ból po wcześniejszej walce. Coś po prostu nie dawało mi spokoju, choć wydawało się że ten zdradziecki i nieodpowiedzialny kitsune wrócił do normy. By zaatakować i prawie zabić własne bóstwo....największy grzech jaki może popełnić każdy chowaniec. 
- Po prostu nie mogę jakoś uwierzyć w to wszystko ....To jest przecież nienormalne.... - Burknąłem pod nosem machając rękoma.
- Dramatyzujesz .... - Chłopak przekręcił się na drugi bok kompletnie mnie olewając. Napuszyłem jedynie policzki stwierdzając, że nie mam sił na użeranie się z nim. Musiałem się czymś zająć inaczej chyba bym oszalał. 
Zacząłem powoli sprzątać świątynie zaczynając od zmycia kuchni, sprzątnięcia swojego pokoju , a kończąc na ganku. Zabrałem ze sobą zmiotkę i wolnymi ruchami zacząłem ogarniać liście, które znalazły się an drewnianej podłodze przed wejściem. Trochę się ich nazbierało, co świadczyło o nadejściu jesieni. Drzewa zaczęły żółknąc, zwierzęta w parku szykują się na nadejście zimy, a temperatura spadła dając lekkie ukojenie od poprzednich upałów. Westchnąłem opierając się o kijek od miotły i spojrzałem na roznoszące się wokół widoki. Fakt, że świątynia znajdowała się na lekkim odludzi, a na dodatek na wzniesieniu dodawał temu miejscu uroku i spokoju, którego czasami potrzebowałem przez mojego "kochanego" współlokatora.
-Ao! - Z zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos wołający moje imię. Był cichy zapewne przez dzielącą nas odległość, lecz ten poznałbym wszędzie...choć nie miałem okazji dobrze mu się przysłuchać. Drobna sylwetka o białych włosach oraz lisich częściach o tej samej barwie ledwo biegła w moją stronę. Zmarszczyłem brwi mało zadowolony z tych odwiedzin... jeszcze jednej irytującej osoby było mi tu brak.
- I co się tak drzesz na pół wymiaru? - Fuknąłem nie ukrywając swojej niechęci do niej. Moje kazania jak i cały ten ochrzan, który wcześniej jej sprawiłem mógłby za małą karą, a przynajmniej dla mnie. Wątpię, że uda się jej pobyć tego grzechu, co już ciąży na jej karku. Te wydarzenia nie dadzą jej spokoju nie ważne jak bardzo by się starała.
Lisiczka w końcu dobiegła do schodów mojego domu, gdzie padła na kolana wyczerpana. Biegła taki szmat drogi? ....Kolejne obawy zaatakowały moje myśli. Coś się musiało stać, albo będzie ściemniać ....
- K.... Kiyuki... coś mu się stało ... zmienił się.... - Wysapała próbując złapać oddech.
- Zmienił? - To określenie niezbyt dużo mi mówiło. Fakt... mocno oberwał i nie wykluczam, że coś mogło mu się poprzestawiać. Szak, utrata krwi i wyczerpanie... to wszystko mogło być przyczyną, więc nie rozumiem po co biegła aż tutaj, by mi to powiedzieć. Może źle, że ją zostawiłem sam na sam z nieprzytomną sprawiedliwością.... 
- Proszę... pomóż mi - Spuściła wzrok na ziemię i zacisnęła ręce w pięści. Nie kłamała...coś wewnątrz mnie to mówiło. Naprawdę coś musiało się z nim stać, co wywołało, aż tak silną reakcję.
- Chodź.... - Westchnąłem ostatecznie odstawiając zmiotkę na bok i dałem znać Asherowi, że wychodzę. Zareagował jakoś na to? Oczywiście, że miał to gdzieś, bo nadal się dąsał za to, że użyłem go jak kijka, by trzepnąć Niyumi. No niestety był pierwszy pod ręką i nie miałem czasu na zastanowienie.
Ruszyliśmy razem w stronę świątyni bóstwa sprawiedliwości, choć szczerze nie chciałem tam wracać, a w szczególności w towarzystwie dziewczyny. Moje zaufanie prędko do niej nie wróci, chyba, że Kiyuki jakoś mnie przekona.
Nie spodziewałeś się jednak tego, co się stało z mężczyzną. Stanąłem jak wrytu u progu do jego pokoju patrząc z niedowierzaniem, jak niegdyś białe jak śnieg włosy zmieniły barwę na głęboką czerń. oczy lekko uchylone były widocznie podkrążone, a tęczówki przypominały te u Ashera - Palące niczym żar. To nie był ten sam Kiyuki sprzed wypadku....  Czemu się tak zmienił, choć był nieprzytomny nie więcej niż dzień? Poza tym takie zmiany nie są normalne , więc co się tak właściwie stało? Spojrzałem na Niyumi, która jakby czytała mi w myślach pokręciła przecząco głową. Nic nie wie.... Czyli miał w sobie coś, czego wolał nie mówić nawet najbliższym. 
Mężczyzna podniósł rękę , którą następnie przetarł sobie oczy.
- Kiyuki? - Odważyłem się podejść, a przede wszystkim odezwać, jednak bóstwo rzuciło jedynie w moją stronę nieco przymulone spojrzenie, które pozbawione było całego ciepła jakie niegdyś miał.
- Kiyuki....tak? - Głos mu się nie zmienił , choć miał w sobie coś strasznego... wręcz przeszywał rozmówcę lękiem. Na moje twierdzące skinięcie odwrócił ponownie wzrok na sufit. Pewnie nadal nie wiedział, co się tak właściwie wydarzyło...co się właściwie stało...a może nawet kim jest.
- Nie używam już tego imienia ... - Po chwili ciszy ponownie się odezwał zamykając oczy. Oboje z  dziewczyną wydaliśmy z siebie cichy dźwięk zdziwienia, no bo czemu niby miał zrezygnować z tego imienia? Przecież ludzie go znają z niego...bez tego nie będzie już bóstwem sprawiedliwości. -Tamten ja zasnął i za prędko się nie obudzi... może nawet już nigdy - uśmiech wpełzł na jego usta - Od dziś jestem Kuroki.

<Niyu? :v >

824 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz