sobota, 28 kwietnia 2018

Od Kiyuki'ego CD Niyumi "Papierowy żuraw"


-Dwie dusze, niczym dwie odmienne od siebie strony medaliony prowadzące jedno ciało. Jedna z nich kierująca się uczuciami, nie opierająca się w żaden sposób na sile, zaś druga nie rozumiejąca uczuć widząca jedynie czyny, jako rozwiązanie problemu. Gdy jedna z nich osłabnie, druga zajmuje natychmiast jej miejsce niwelując wszelkie napotkane przeszkody... dopełniają się jak Yin i Yang. - Słowa powoli padały z moich ust , jakbym powoli przedstawiał jakaś starą legendę opowiadaną dzieciom do snu. - Żenada
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, gdy dwójka gapiów w końcu go opuściła. Ile można się we mnie wpatrywać? Byłem świadom, że nie znają tej części mnie, a jasna strona nie miała zamiaru w ogóle ujawniać mojego istnienia ... aż tak bardzo im nie ufał? Bał się? Uczucia naprawdę są słabe i zgubne o czym w sumie mógł się przekonać. Nie wyczuwałem prawie w ogóle jego obecności.. nie próbował odzyskać kontroli, co mnie w sumie cieszyło. Nie miałem zamiaru odejść, póki zagrożenie nie odeszło w zapomnienie. On nie chciał tego zrobić... nie miał serca odrzucić swojego chowańca, który raz uratował mu życie, a za drugim... prawie mu je odebrał. Ja na to nie patrzyłem... czyn był jedynym ratunkiem.
Powoli wstałem z posłania czując jeszcze upierdliwy i dość silny ból w klatce piersiowej. Mieliśmy farta, że nie uszkodziła nam nic ważnego...w innym wypadku to byłby koniec naszej egzystencji i roli. Udałem się w stronę kuchni, choć nie wiedziałem po co. Nie wszystkie wspomnienia jesnej strony do mnie przeszły ... nie znałem ułożenia świątyni, więc szedłem za intuicją, która często zawodzi. Znalazłem się na tarasie z widokiem na roznoszące się po horyzont moczary. O tej porze roku już opustoszały, gdyż ptaki które tak wielbił i podziwiał udały się w cieplejsze rejony. Czemu ten świat się praktycznie niczym nie różnił od tego splugawionego... zanieczyszczonego w którym ważny jest status społeczny i majątek. Sprawiedliwość nie ma tam miejsca, co nieco mnie dziwiło.
- Dlaczego on tak kochał ten świat? ... - Zadałem to pytanie cicho pod nosem akurat w chwili, gdy doszły mnie odgłosy czyichś kroków. Spojrzałem przez ramię napotykając smutne spojrzenie białej lisiczki. Zmarszczyłem jedynie brwi uznając, że to nie moja sprawa co ją gnębi.. niech sama sobie z tym poradzi.
- Coś chcesz? - Burknąłem opierając się o barierkę nie zaszczycając nawet spojrzeniem. Nie była tego warta... stała się ciężarem jak kula u nogi. - Po tym wszystkim masz jeszcze jakąś marną nadzieje na naprawienie tego błędu? Znasz bóstwo nadziei....spytaj je co myśli o twojej sytuacji, choć szczerze... jest to oczywiste.
Nie usłyszałem odpowiedzi, więc ponownie spojrzałem na nią niechętnie przez ramię. Stała jak słup miętoląc w palcach skrawek swojego ubrania, jakby bała się odezwać.
- Więc? - Dopytałem już nieco zirytowany.
- M... Mój Kiyuki by mnie nie odrzucił - W końcu odezwała się niepewnie nieco nieobecna...jakby nad czym w głębi siebie rozmyślała.
- TWOJEGO Kiyukiego tu nie ma... zapomniałaś o tym? - Nacisnąłem na pierwsze słowo niezadowolony. - Nie jestem tak słaby jak on .... odpuszczał ci każdy błąd, gdyż wierzył uparcie w twoje dobro. Teraz jestem tu ja i mam zamiar naprawić parę błędów.
-Mimo wszystko nadal jestem Twoim chowańcem, więc zobowiązana jestem Cię chronić i o ciebie dbać. Pozwól mi przynajmniej dopilnować, żeby wróciły Ci siły. - Wyprostowała się gwałtownie. W jej oczach dostrzegłem drobną iskrę determinacji, która mało mi się podobała. Ona wciąż miała tą przeklętą nadzieje....
-Nic z tego... - Prychnąłem odwracając z powrotem wzrok na krajobraz. Uśmiechnąłem się również lekko pod nosem, tak by tego nie dostrzegła ... nie powiem, że ta sytuacja napawała mnie lekką satysfakcją z jej cierpienia. Niech wie co ono znaczy. - Zwalniam cię z tego obowiązku, więc nie musisz już przychodzić do mojej świątyni. Jesteś zagrożeniem, który ściąga nas na dno....
Chciałem zobaczyć jej reakcje w tej chwili... jej pełne zaskoczenia oczy, a jednocześnie ból, który nie równał się z tym co my odczuliśmy. Nie mogłem się jednak odwrócić.... pokazać jej tej mojej satysfakcji z jej zniszczonego życia. Zniszczyłbym całą tą dramatyczną atmosferę, którą rozpętałem.

<Yumi? Wybacz, że mało ;-; ostatnio nie umiem w opka +1000 ;-; >

660 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz