- T... to nie tak jak myślisz! To tylko durny sen bez dziwnego znaczenia. C..chce cie jako b...broń jasne? - Spuścił wzrok, widocznie zakłopotany ową sytuacją.
Ja sam nie wiedziałem co o tym myśleć, Aorine miał na prawdę dziwne sny. W dodatku, śnił mu się nie kto inny, jak ja.
- Nie będę na Ciebie naciskać- powiedziałem po chwili, spoglądając tym samym na boga- Rób sobie co chcesz, mów sobie co chcesz, śnij sobie co chcesz.. Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć. W końcu to twoja sprawa, a ja nie zamierzam w nie ingerować. Zostawiam Cię teraz samego, wypoczywaj sobie, idę na ziemię. Nie będzie mnie dobre kilka godzin. - Po wypowiedzeniu tych słów wyszedłem z świątyni.
Nie oglądałem się za siebie, jeśli Ao miał coś przeciwko, było na to za późno. Nie mam zamiaru się wracać, poza tym i tak pewnie nigdzie nie wyjdzie, dopiero co wstał. Korzystając z okazji ruszyłem w stronę portalu, przeniósł mnie on na drugą stronę. Dzielnica była o dziwo pełna o tej godzinie, aż dziwne. Jeszcze nigdy nie widziałem tylu ludzi w jednym miejscu. Wzruszyłem delikatnie ramionami uśmiechając się do siebie. Przed sobą widziałem tylko jeden cel, a osiągnięcie go umożliwiało mi takie jedno miejsce, gdzie jest bardzo dużo kobiet, które są chętne na przyjemne zabawy, pieszczoty, czy czułe słówka. Bezzwłocznie udałem się w tamto miejsce, gwiżdżąc pod nosem.
~~*~~
Do świątyni wróciłem około 5 nad ranem, dzisiejsze dziewczyny były na prawdę ostre. Lubię takie. Przekroczyłem po cichu próg świątyni, zapalając przy okazji światło. Zdziwiłem się cholernie, na kanapie coś siedziało.. A raczej ktoś. Bowiem zareagował na włącznik. To był Aorine, leżał na kanapie owinięty w koc, nie spał.
Nie oglądałem się za siebie, jeśli Ao miał coś przeciwko, było na to za późno. Nie mam zamiaru się wracać, poza tym i tak pewnie nigdzie nie wyjdzie, dopiero co wstał. Korzystając z okazji ruszyłem w stronę portalu, przeniósł mnie on na drugą stronę. Dzielnica była o dziwo pełna o tej godzinie, aż dziwne. Jeszcze nigdy nie widziałem tylu ludzi w jednym miejscu. Wzruszyłem delikatnie ramionami uśmiechając się do siebie. Przed sobą widziałem tylko jeden cel, a osiągnięcie go umożliwiało mi takie jedno miejsce, gdzie jest bardzo dużo kobiet, które są chętne na przyjemne zabawy, pieszczoty, czy czułe słówka. Bezzwłocznie udałem się w tamto miejsce, gwiżdżąc pod nosem.
~~*~~
Do świątyni wróciłem około 5 nad ranem, dzisiejsze dziewczyny były na prawdę ostre. Lubię takie. Przekroczyłem po cichu próg świątyni, zapalając przy okazji światło. Zdziwiłem się cholernie, na kanapie coś siedziało.. A raczej ktoś. Bowiem zareagował na włącznik. To był Aorine, leżał na kanapie owinięty w koc, nie spał.
- Co ty robisz na kanapie?- zapytałem, krzyżując ręce na piersi.
Słysząc mój głos bóg wychylił się zza "ochronnej" warstwy i spojrzał w moim kierunku. Oczy miał cholernie podkrążone, czyżby nie spał?
- Coś ty u licha robił- To pytanie, potwierdziło tylko moją tezę o braku snu.
- To nie twoja sprawa, mam wolny czas to przecież robię co chce, taki jest bowiem układ chowańca z bogiem.
- Jesteś fałszywy Asher, bawisz się tylko kobietami- mruknął.
- Same tego chcą, same mnie ciągną a ja spełniam ich zachcianki, nie widzę w tym nic złego, ty też nie powinieneś.
- Nie musisz się przecież na to zgadzać, zapomną o tobie jak nie będziesz ich odwiedzał dłużej niż kilka dni.
- Masz zamiar mi teraz prawic kazania? - warknąłem poirytowany całą tą konwersacją.
- Myślałem że nie zniżasz się do takiego poziomu.. Widocznie się myliłem - Jego oczy się delikatnie zaszkliły, co zbiło mnie momentalnie z tropu.
- Jakim prawem mnie oceniasz? Każdy ma swoje życie, zarówno ty jak i ja. Musisz die z tym pogodzić.
-Jakoś nie potrafię - Wstał z kanapy i wyszedł z salonu, i skierował swoje kroki prosto do kuchni.
Zdziwiła mnie taka postawa, nie wiedziałem o co mu chodziło, do póki w głowie nie zapaliła mi się lampka. Dogoniłem go sprawnie i popchnąłem plecami na ścianę. Tam oparłem dłonie po bokach jego głowy i nachyliłem się tak, by nasze spojrzenia się spotkały.
- Czyżbyś był zazdrosny Aorine?
- C...co?! Chyba teraz coś ci się uroiło- krzyknął oburzony.
- Ah tak..?- zetknąłem nasze czoła z wrednym uśmieszkiem.
Przez chwile uciekał gdzieś wzrokiem byle nie patrzeć w jego oczy. Szukał jakiegoś punktu zaczepienia, chyba mu się to nie udało. Ostatecznie ujął dłońmi mój policzek,.. I musnął moje usta. Zaszokował mnie tym posunięciem, odebrało mi to mowę i zdolność wykonywania ruchów. Dopiero po kilku chwilach odsunąłem się od boga, spojrzałem na niego z uśmieszkiem.
- No nie może być, czyżby bóg zakochał się w swoim chowańcu?
Aorine?
602 słowa
Słysząc mój głos bóg wychylił się zza "ochronnej" warstwy i spojrzał w moim kierunku. Oczy miał cholernie podkrążone, czyżby nie spał?
- Coś ty u licha robił- To pytanie, potwierdziło tylko moją tezę o braku snu.
- To nie twoja sprawa, mam wolny czas to przecież robię co chce, taki jest bowiem układ chowańca z bogiem.
- Jesteś fałszywy Asher, bawisz się tylko kobietami- mruknął.
- Same tego chcą, same mnie ciągną a ja spełniam ich zachcianki, nie widzę w tym nic złego, ty też nie powinieneś.
- Nie musisz się przecież na to zgadzać, zapomną o tobie jak nie będziesz ich odwiedzał dłużej niż kilka dni.
- Masz zamiar mi teraz prawic kazania? - warknąłem poirytowany całą tą konwersacją.
- Myślałem że nie zniżasz się do takiego poziomu.. Widocznie się myliłem - Jego oczy się delikatnie zaszkliły, co zbiło mnie momentalnie z tropu.
- Jakim prawem mnie oceniasz? Każdy ma swoje życie, zarówno ty jak i ja. Musisz die z tym pogodzić.
-Jakoś nie potrafię - Wstał z kanapy i wyszedł z salonu, i skierował swoje kroki prosto do kuchni.
Zdziwiła mnie taka postawa, nie wiedziałem o co mu chodziło, do póki w głowie nie zapaliła mi się lampka. Dogoniłem go sprawnie i popchnąłem plecami na ścianę. Tam oparłem dłonie po bokach jego głowy i nachyliłem się tak, by nasze spojrzenia się spotkały.
- Czyżbyś był zazdrosny Aorine?
- C...co?! Chyba teraz coś ci się uroiło- krzyknął oburzony.
- Ah tak..?- zetknąłem nasze czoła z wrednym uśmieszkiem.
Przez chwile uciekał gdzieś wzrokiem byle nie patrzeć w jego oczy. Szukał jakiegoś punktu zaczepienia, chyba mu się to nie udało. Ostatecznie ujął dłońmi mój policzek,.. I musnął moje usta. Zaszokował mnie tym posunięciem, odebrało mi to mowę i zdolność wykonywania ruchów. Dopiero po kilku chwilach odsunąłem się od boga, spojrzałem na niego z uśmieszkiem.
- No nie może być, czyżby bóg zakochał się w swoim chowańcu?
Aorine?
602 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz