niedziela, 4 marca 2018

Od Shinaru CD Kagehiry "Zazdrość jest ślepa"


- Shiemi kolacja! - Głos blondyna chłopaka rozniósł się po domu. Dziewczynka z uśmiechem zbiegła po schodach trzymając w rękach pluszowego liska, którego dostała od swojego brata parę dni temu na urodziny. Uwielbiała go, co z resztą można było zobaczyć po jej zachowaniu. Dbałą o niego jak o prawdziwe zwierzątko, spała z nim i tylko Shinaru mógł go dotykać. Dziewczynka usiadła do stołu machając przy tym nóżkami, aż talerzyk z ciepłymi tostami nie znalazł się pod jej noskiem. 
- Smacznego! -Zawołała składając rączki i zaczęła z apetytem zjadać kanapki. 
- Tylko się nie poparz - Dodał Shin, choć wiedział, że jest już za późno. Dziewczynka pisnęła cicho , a w jej oczku pojawiła się małą łza. - Tyle razy ci to mówię, a ty i tak swoje - Pokręcił głową z uśmiechem i usiadł obok dziewczynki by nieco podmuchać na kanapeczkę. 
- Idź sobie... sama umiem ! - Małą rączką odepchnęła jego policzek. Chłopak jednak cicho się zaśmiał i nie dawał za wygraną. - No sio!
- Skoro sama umiesz, to czemu znowu się poparzyłaś? - Zapytał, choć spodziewał się odpowiedzi...która z resztą nie nastała. Dziewczynka napuszyła policzki patrząc naburmuszona na tosta, który był wszystkiemu winny. Ostatecznie podmuchała go lekko i wróciła do jedzenia. - O... jednak umiesz.
Chłopak nie chcąc się więcej narzucać zostawił ją w spokoju i poszedł pozmywać. Chciał się jak najszybciej ze wszystkim wyrobić, gdyż miał w planach przygotowanie do egzaminu, który miał się odbyć następnego dnia. Miał w zwyczaju zabierać się do wszystkiego ,a to był właśnie idealny przykład. Najważniejszy egzamin , a on dzień wcześniej się dopiero się obudził, że wypadałoby się nieco pouczyć. Nikt na to niestety nie mógł nic poradzić. Taki już był. 
Upewniwszy się, że talerzyk młodszej siostry jest już pusty, z resztą tak samo jak zlew pogłaskał dziewczynkę po głowie.
- W razie czego będę na górze. Muszę się nieco pouczyć. - Uśmiechnął się lekko co było dla niego normalnością. 
- Mogę z tobą ? - Zapytała z proszącymi oczkami , na co chłopak jedynie pokręcił przecząco głową.
- Na ciebie przyjdzie jeszcze czas za parę lat. Teraz cię  ciesz wolnością. 
W prawdzie Shiemi nie rozumiała jego słów, lecz ufała im. Skoro Shin mówi, że lepiej to zostawić na później, to tak będzie najlepiej, dlatego wzięła liska na rączki i podreptała do salonu by jeszcze przed snem obejrzeć jakieś bajki. Chłopak w tym czasie poszedł an górę , by zasiąść do biurka, które zawalone było książkami. Westchnął zrezygnowany, wiedząc, że ta noc będzie prawdziwą przygodą.... z matematyką. 
Chłopak uczył się, póki nie wybiła godzina 21. Wiedział, że jego siostra albo już zasnęła, albo uparcie oglądała kreskówki zamiast zagłębić się w objęcia Morfeusza. Zszedł więc na dół, lecz zatrzymał się na schodach w pół kroku. Zdał sobie sprawę, że nawet jakby zasnęła , to telewizor powinien się sam wyłączyć o ile nie byłby używany od dziesięciu minut, a teraz słyszał głosy z jej znienawidzonej bajki. Przykucnął i wyjrzał spomiędzy krat, by upewnić się czy wszystko jest w porządku. Jednak zgrzytający dźwięk utwierdził, go w myśli, że zdecydowanie coś jest nie tak. Najciszej jak umiał zszedł na dół i lekko wychylił się zza rogu. Jego oczom ukazały się plecy obcego mężczyzny z bronią w ręku. Nie mógł go sobie skojarzy, co oznaczyło, ze nie mieszkał w okolicy.  Czemu akurat do jego domu wszedł włamywacz? Jest tu tyle identycznych domów, a akurat na niego trafiło. Jego uśmiech zniknął...wiedział, że musi zachować cisze w innym wypadku może się to źle skończyć. Powoli się wycofał do garażu, by tam cicho zadzwonić po policje, która i tak przyjechałaby najszybciej za dziesięć minut. Do tego czasu, nie mógł pozwolić, by jego siostrzyczce coś się stało. Nie wiedział, czy lepiej zostać było w garażu, czy nadal z ukrycia obserwować nieznajomego, jednak słysząc cichy pisk dziewczynki od razu wybrał drugą opcje. 
- Z...zostaw proszę! - Pisnęła , gdy włamywacz wyrwał jej siłą pluszaka z rąk i rzucił gdzieś w róg pokoju. Była bliska płaczu, a na dodatek wykonała zbyt gwałtowny ruch, co skończyło się pchnięciem ją na ziemie  pod samą ścianę.
- Siedź cicho i się nie ruszaj - Zagroził szeptem celują do niej z broni. Zapewne wiedział, ze w domu jest jeszcze jedna osoba, a nie chciał zdradzać swojej obecności. Jednak i tak Shin o niej wiedział. 
- P...proszę oddaj go... - Jej głos drżał , co jedynie jeszcze bardziej rozwścieczyło obcego. Odbezpieczył broń i położył palec na spuście. 
- Sam cie zaraz uciszę, jak się nie zamkniesz. - Jego cierpliwość widocznie się kończyła. Chłopak wyczuł, że zaraz może nie wytrzymać i strzelić. 
Tak się z resztą stało, tyle że trzy strzały nie sięgnęły młodej dziewczynki. 
Shin w ostatniej chwili dał radę zasłonić ją własnym ciałem, co skończyło się przyjęciem na siebie dokładnie pięciu kul. Poczuł je wyraźnie, a zaraz po tym w jego ustach pojawił się metaliczny posmak. 
Mężczyzna wystraszony tym obrotem wydarzeń strzelił jeszcze dwa raz w plecy nastolatka, a następnie uciekł zostawiając rodzeństwo na pastwę losu. Shiemi siedziała sparaliżowana w objęciach chłopaka do czasu, gdy on nie zakaszlał i nie padł na bok ledwo co przytomny. Z jego ust jak i ran ciekła krew, która szybko utworzyła pod jego ciałem szkarłatną kałużę.
- B...braciszku!- Zawołała jeszcze bardziej wystraszona. Blondyn spojrzał na nią spojrzeniem mętnym... bez dawnego blasku i pełni życia. Słabł.. zaczynał tracić świadomość mimo walki by nie zamknąć oczu. 
Niestety przegrał ją czując spadające łzy młodszej siostry na jego policzek.
~~~*~~~
W mojej głowie pojawiła się ta wizja przeszłości, wraz ze świadomością, że przed nami stałą właśnie moja rodzina. Teraz to pamiętałem. Tamten dzień przed egzaminami, włamywacza, i siedem kul w moich plecach, które wysłały mnie na tamten świat.
- Shin... wszystko gra? - Głos Kage wytrącił mnie z zamyślenia i zmusił bym na niego spojrzał.
Czułem gule w gardle, która nie pozwalała mi mówić, wiec jedynie skinąłem głową z uśmiechem. Jednak... to bolało. Moje serce... i świadomość, że ten prosty gest jest fałszywy. Nic nie było w porządku... prócz tego, że moja siostrzyczka jest cała i zdrowa, a rodzice dają radę z opieką nad nią. Pamiętałem, że prawie zawsze byli w pracy, wiec to ja się nią zajmowałem, a teraz...została sama... ze wspomnieniami wykrwawiającego się na jej oczach brata.
- Shin?
- Wszystko jest d...dobrze - Starałem się brzmieć przekonującego, lecz mój głos zadrżał, a z oczu zaczęły lecieć łzy... a raczej ich rzeka. - Lepiej być nie mogło... - Dodałem nim do końca się rozkleiłem. Tak zwaliłem w życiu... zginąć przed oczami czteroletniej siostry zamiast ujść z życiem. Miałem jednak świadomość, że gdyby nie ja, to ona teraz by leżała pod ziemią...bez życia. Czy by dała rade na odnalezienie się w Kami no Jigen? Chyba,że wybrałaby drogę prosto do nieba, zamiast skorzystać z dalszego życia. Nie wiedziałem...i może i lepiej, bo w sumie ... tak czy siak lepiej bym ja zginął, niż taka niewinna istota, która nie poznała jeszcze prawdziwego życia.
<Kage?>

1140 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz