czwartek, 8 marca 2018
Od Ashera CD Aorine "Przeciwieństwa się przyciągają"
- Zostań.... proszę.... - Wyszeptał, aby po chwili wtulić się w moją klatkę piersiową. - Nadal chcesz rozwiązania tego kontraktu?
Pytanie Aorine zbiło mnie z tropu, czyży on się wahał? Tak bardzo starałem się obrzydzić w jego oczach, robiłem niemożliwe rzeczy, a ten dalej chciał mnie zatrzymać przy sobie. Tym swoim zachowaniem sprawił, że zaczęło się we mnie pojawiać coś w rodzaju niepewności. Zacząłem się za to karcić w myślach. Mieszkanie z nimi musiało mnie chociaż trochę zmienić, w innym wypadku byłbym już cholernie daleko. Cieszył się wolnością i te wszystkie inne pierdoły.
- Ummm- zacząłem spoglądając na stan boga, był w totalnej rozsypce. Za bardzo nie wiedziałem co mówić, jakie ruchy wykonywać- Ao..Ja..
- Czyli jednak chcesz rozwiązania tego kontraktu?- spojrzał na mnie z przeszklonymi oczyma.
- Nie..- powiedziałem po dłuższej chwili. Sam nie wierzyłem w to co mówiłem, co się ze mną stało..
Oczy Aorine powiększyły się kilka razy, zanim znowu nie wtulił się w mój tors. Poczułem swego rodzaju ciepło, na początku się skrzywiłem, później jednak objąłem go ramieniem. Żeby to taki ktoś, rozmiękczył mnie w środku.. Nienawidziłem go, przez to co ze mną zrobił i że pokierował mnie podstępem w stronę kontraktu. Teraz zaś było mi go żal, zostawienie go samego.. Ostatni raz prawie zginął gdyby nie ja. Nawet trochę go polubiłem.
- Chodź, musisz się przespać, nie wyglądasz najlepiej- wziąłem go na ręce, podnosząc się tym samym do siadu- Zaniosę Cię do łóżka i przygotuję Herbaty.
Mężczyzna jak i ja byliśmy najwyraźniej obydwoje zaskoczeni z tej jakże o to postawy. Wpatrywał się we mnie wielkimi oczyma, ja na to tylko wzruszałem ramionami. Drzwi od jego pokoju otworzyłem nogą, za co oczywiście dostałem lekki opierdziel, ale wpadł on jednym uchem, a drugim wypadł. Położyłem go delikatnie na posłaniu i przykryłem kołdrą. Udałem się do kuchni, gdzie zaparzyłem wodę, oraz przygotowałem filiżankę do napoju. Przeszukiwanie szafek należało chyba do najzabawniejszych. Praktycznie co druga była pusta, komuś się tu chyba nie chciało robić zakupów.. Eh.. chwyciłem opakowanie zielonej Herbaty, którą wrzuciłem do wrzątku. Skoro mam już być miłym dla Ao, to przynajmniej niech dostanie ten jeden dzień dobroci, ale już w dużym pakiecie. Później upomnę się o zapłatę. Wróciłem do sypialni boga, ten o dziwo.. Już zdążył zasnąć, w sumie nie dziwię się mu. Ja dalej jestem w szoku, po tym co się stało. No, ale cóż na to poradzę. Odstawiłem kubek na stoliczku obok posłania, zgarnąłem jego koszyk, trochę pieniędzy i wyruszyłem do miasta. W głowie robiłem sobie listę potrzebnych rzeczy, jego świątynia nie była w opłakanym stanie, czego nie można powiedzieć o kuchni, była jak prawdziwa pustynia, powiewało biedą i pustką.
Zakupy w sklepie nie należały do przyjemnych stanie w kolejkach, oraz użeranie się z nachalnymi klientami nie było na moje nerwy. No, ale.. udało mi się, byłem teraz obładowany niczym muł. Pełen koszyk kilka siatek powinno zapewnić nam wyżywienie do końca miesiąca. Westchnąłem głęboko, spoglądając przy tym w niebo. Za co ja się tak poświęcam, on przecież nie ma w sobie nic takiego wyjątkowego. No nic, przynajmniej będę miał spokój przez bardzo długi czas. Wszedłem do świątni po cichu, chcąc się upewnić, że go nie obudzę. Szybko rozpakowałem zakupy, po tej czynności zajrzałem do pokoju boga
Ao?
531 słów
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz