Zostałem obudzony przez promienie słońca, wpadające do mojego pokoju. Odkąd zamieszkałem z Aorine, dostałem kąt. Nie był on stosunkowo wielki, ale za to mój własny. Przeciągnąłem się leniwie, niczym kot kanapowy, tak bardzo nie chciało mi się wstawać, ale niestety musiałem, inaczej Ao pewnie by mnie zabił jeśli pospałbym godzinkę dłużej. Przynajmniej coś o tym ostatnio wspominał.. No cóż, w każdym bądź razie będę miał więcej dnia dla siebie. Wstałem szybko i wyszykowałem do wyjścia, kątem oka spojrzałem na wiszący kalendarz. Był w nim zaznaczony 8 Marca, światowy dzień kobiet.. Dzień kobiet.. No tak! Zaraz lampki w mojej głowie zaczęły migotać, tak dawno nie widziałem się z moimi ślicznotkami.. Zresztą, nie tylko ja. Nie musiałem się długo zastanawiać nad swoją decyzją. Czym prędzej opuściłem świątynię, swoje kroki skierowałem do portalu, przerzucił mnie on na ziemię. Znana mi dzielnica, aż łezka się w oku kręciła, kiedy brało mnie na czystej postaci wspomnienia. Włożyłem ręce do kieszeni, i ruszyłem przed siebie. Musiałem ułożyć jak najlepszy plan, by wykorzystać ten dzień kobiet jak najlepiej. Następna okazja może się już nie powtórzyć, nie wybaczyłbym sobie.. Toż to zbrodnia w biały dzień, zostawiać piękne panie same. Udałem się do znanej mi kwiaciarni, sprawdzając uprzednio czy aby na pewno mam jeszcze jakieś drobniaki. Bowiem chyba żadna nie będzie chciała się ze mną przejść, jeśli nie dostanie symbolicznego kwiatka.
- Dzień dobry- przywitałem się kulturalnie, wycierając buty na progu.
- Dzień dobry- odpowiedziała mi starsza sprzedawczyni- W czym mogę Ci pomóc złociutki?
- A widzi pani.. - zacząłem nieśmiało, niby niepewnie- Chciałbym kupić kilka róż na dzisiejszy dzień. Bardzo chciałbym pokazać mojej wybrance jak bardzo to kocham, nie to że mówię jej to codziennie, że tak brzydko powiem " zawracam gitarę "
- Rozumiem kochanie rozumiem- uśmiechnęła się, rozglądając się po sklepie- Mamy tutaj na prawdę duży wybór, możesz tu posiedzieć dobre kilkanaście minut, dobierając odpowiednie barwy czy gatunki- spojrzała na mnie.
- Bardzo bym prosił o poradę, nie znam się uprzednio na kwiatach, a bardzo bym nie chciał, żeby się na mnie zawiodła. Obiecałem sobie, że wezmę jej taki bukiet.. że wywali ją z butów- uśmiechnąłem się.
- Nie musisz już nic więcej mówić- Podeszła do jednego wazonu, wyciągając niebieską różę- Opowiedz mi trochę o niej, jej charakter? Sposób bycia, czym się interesuje, jak się ubiera, w jakie kolory.
Tu musiałem się trochę zastanowić, kłamanie było moją świetną stroną. Jednakże zawsze to planowałem, teraz trochę na poczekaniu.. Już miałem się poddać, kiedy z jakiejś paki przyszedł mi do głowy Aorine, on zachowywał się jak typowa kobieta..
- A więc.. - zacząłem, drapiąc się delikatnie w brodę- Jest ona bardzo delikatna, przyjacielska, czasami udaje twardzielkę, przez co zbudowała sobie taką skorupę wokół siebie, zaś pod nią skrywa się ona. Aorine. Czasami płacze z bezsilności, albo jak zrobi coś źle..
- Mów dalej, mów dalej..- skinęła staruszka, chodząc od wazonu do wazonu- Mam coś w głowie, zrobię Ci taki piękny bukiet.
- Mimo tego wszystkiego jest też waleczna, sprawiedliwa..Czasem jak zostawiam po sobie brudne naczynia to odpala się w niej prawdziwa wojowniczka.. Jakaś lwica czy coś.. Goni mnie wtedy do sprzątania, uwielbia czystość... Oraz nosi delikatne barwy niebieskiego, oraz biały.
Kiedy skończyłem musiałem wziąć głęboki oddech, byłem w szoku, że opisałem boga tak dokładnie. Coś było ze mną nie tak.. Ale w końcu mieszkam z nim, kiedyś musiałbym się zaprzyjaźnić.
- Gotowe- z moich rozmyślań wyrwał mnie głos staruszki, która trzymała w rękach piękny bukiet składający się z kilku przepięknych gatunków. - Starałam się jak najbardziej mogłam, mam nadzieje że pańskiej wybrance przypadnie on do gustu.
- Są piękne proszę pani, na prawdę zna się pani na rzeczy. Ile się należy?- zapytałem, sięgając dłonią do kieszeni spodni.
- 15.00$ Mój kochany, zaraz Ci to jeszcze zapakuje. Mam dodać karteczkę oraz mały wierszyk?
- Ooo- powiedziałem spoglądając na nią z niedowierzaniem- Jak najbardziej, bardzo chętnie!.
- Daj mi chwilkę- pokiwała głową.
Staruszka zabrała się za dekorowania bukietu, oraz pisanie wiersza. Nie wiedziałem, że tak dobra obsługa zajmowała tą kwiaciarnie. Czyżby przyszła tutaj kiedy umarłem? Po mojej śmierci zajmowałem się głównie zabawą, oraz miałem gdzieś czułe słówka czy jakieś romansidła. Teraz było zdecydowanie warto. Z delikatnym uśmiechem podszedłem do kobiety i położyłem pieniądze na ladę z napiwkiem. Po około pięciu minutach otrzymałem moje zamówienie.
- Proszę, oraz życzę miłego wieczoru!- pomachała mi na do widzenia.
- Ja też dziękuję za pomoc, oraz wzajemnie!- zamknąłem za sobą drzwi.
Teraz byłem na idealnej pozycji, wystarczy tylko.. poszukać sobie pięknej panienki, reszta wtedy pójdzie z górki. Pierw kwiatki, potem wyjście do kawiarni.. Spacer.. Dwie trzy namiętne godziny w hotelu.. Boże, dziękuję Ci za całe szczęście które mi dzisiaj zesłałeś. Przyda mi się to dzisiaj jak nigdy.
~~*~~
Nie wiem która była godzina, nie wiem ile czasu zajęło mi obrobienie sześciu pań.. Cholera, nigdy nie zapomnę tego wieczora, te ich piękne ciała, głos.. Tysiące pocałunków, szepty.. Ale przynajmniej opłacało się, nigdy się tak nie wybawiłem. Kochałem balowanie po nocach, a jeszcze bardziej kochałem kobiety. Żadna róża się nie ostała, wszystkie zostały rozdane a ich właścicielki oddały mi w zamian swoje ciała na te dwie czy trzy godziny. Odetchnąłem głęboko, poprawiając pasek od spodni. Ostatnia panienka była najgorętsza i najbardziej wymagająca. Prawdziwy zwierz w łóżku, jakaś kotka czy puma.
- Cholera, Asher jesteś najlepszym sexnauczycielem w okolicy- powiedziałem, unosząc ramiona w górę. W głowie mi zaszumiało, pewnie alkohol mnie jeszcze trzymał, może nie powinienem tyle pić.. Chociaż nie, warto było.
Teraz musiałem wrócić do świątyni, po cichu. Najlepiej na paluszkach, inaczej obudzę tego przydupasa Aorine.. A tego bym bardzo nie chciał, jeszcze rano mnie zagoni do pracy.. Te jego nudne wypełnianie obowiązków.. Meh, to mną się powinien zajmować a nie tymi durnymi wierzącymi, ja jestem lepszym, fajniejszy.. To mnie się wszystko należy, nie im. Przeciągnąłem się jeszcze kilka razy, zanim to nie wszedłem na odpowiednią dróżkę do portalu. Przerzucił mnie on do wymiaru kami. Łatwa część już za mną teraz ta najtrudniejsza.. Wejść do domu i nie narobić przy tym hałasu, księżyc świecił wysoko na niebie rzucając blade światło na ziemie, po której stąpałem. No to teraz muszę czekać dobre 365 dni na następny dzień kobiet..
1011 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz