Był to dosyć wczesny poranek, obudziło mnie pękanie paneli, dzisiaj był ten specjalny dzień, raz w roku się zdarzał, a ja musiałem go jakoś wykorzystać, nawet specjalnie poprosiłem Watanukiego o pobudkę. Proszenie go o coś zawsze kończy się czymś nietypowym dla większości ludzi, i tak było tym razem, wszedł do pokoju i zaczął ciągnąć mnie za uszy, z powodu moich jeszcze zaspanych oczu nie ogarniałem co się dzieje wokół mnie. Wyciągnął mnie dosłownie za nie z pokoiku, puściłem mnie dopiero po przejściu kilku metrów, przetarłem oczka i spojrzałem na niego.
-Za co to było?
-Prosiłeś mnie o pobudkę, więc cię obudziłem.
-Ale...
-Żadne ale, nie powiedziałeś w jaki sposób, więc zrobiłem co chciałem.
Już miałem się do niego odezwać, ale on po prostu wyszedł z mieszkania bez niczego. Głęboko westchnąłem i spojrzałem w stronę drzwiczek lodówki, chyba coś mi tam zostawił, wbrew moim oczekiwaniom nic tam nie było. Ten szczur zawsze mi nic nie zostawia prawie, spokojnie zrobiłem sobie herbatę, wypiłem nie słodząc jej wcześniej ani trochę, ubrałem się w garnitur, moje ubranie codzienne, wyszedłem z mieszkania i poszedłem w stronę mieszkania ukochanej, po drodze wstąpiłem do kwiaciarni i kupiłem bukiet czerwonych róż, stanąłem przed wejściem do budynku zamieszkującego przez ukochaną. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem, rozejrzałem się po pokoju, moja druga połowa jeszcze spała, uklęknąłem obok jej łóżka z kwiatami, lekko dotknąłem jej dłoni, była ciepła i delikatna, kilka minut po dotykaniu jej ręki zaczęła się kręcić, następnie otworzyła swoje powieki, zapewne pierwszym co ujrzała byłem ja.
-Wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet piękności moja.- Powiedziałem uśmiechając się, tym razem to był prawdziwy uśmiech, wcale nie wymuszany jak kiedyś wobec innych osób. -Witam cię z różami.
-Soushi, zamknij oczy i przybliż się trochę.-Powiedziała lekko zaspana.
Zrobiłem jak kazała, czekając prawdopodobnie na pocałunek z jej strony, ciągle z zamkniętymi oczami czekałem na przyjemność, ale ona ukradkiem wzięła mi kwiaty.
-Teraz otwórz.
Polecenie zostało wykonane jak chciała, lekko się przestraszyłem widząc jej twarz przed moimi oczami, chciałem się lekko odsunąć, ale ona mnie ubiegła i pocałowała w policzek.
-Następnym razem daj mi inne kwiaty.
-Pomyślę, ale teraz się ubieraj, mamy kilka spraw do załatwienia.
-Niby jakich mój lokaju?
-To jest niespodzianka dla panienki.
Usiadłem na podłodze i patrzyłem co się wokół mnie dzieje, Shiarou wyjęła flakon z jednej półek, nalała do niego wody i wsadziła tam kwiaty. Kolejne co zrobiła to zaczęła się przebierać, naturalnie odwróciłem wzrok, to nie było miłe z mojej strony takie patrzenie jak ktoś się ubiera. Trochę to czekało, ale chyba się ubrała, usłyszałem hasło gotów, mogłem już spojrzeć na nią i jej piękno.
Była w swoich ulubionych ciuchach, stanąłem z podłogi i zmierzałem w stronę wyjścia, mijając Tsume złapała mnie za rękę, ścisnęła ją w dosyć silnym chwycie, ale uważając by nie zabolało. Plan był prosty, spędzić z nią wspaniały dzień, ale atrakcje były różne, wszystko miało być niespodziewane, nie do przewidzenia od niej. Pierwsze miejsce gdzie poszliśmy to park, usiedliśmy razem na ławce, oglądaliśmy naturę i inne rzeczy wokół nas, w tym czasie dałem jej ramię do oparcia się, zrobiła co chciałem.
-To gdzie teraz lokaju?
-No nie wiem moja panienko, a gdzie byś chciała?
-Tam gdzie mnie zabierzesz.
-To w przygodę.-Wstałem z ławki i wskazałem kierunek naszej wędrówki ręką.
-A jak tam trafimy?
-Zaniosę cię.-Wziąłem ją z ławki w moje ramiona.
-Co raz bardziej zaczyna mi się to podobać.
Uśmiechnąłem się z szczęścia jej słów, zacząłem iść z nią na rękach, każda mijająca nas osoba nie ważyła się nawet zaśmiać, większość mnie chyba znała, od razu po wyjściu z parku aktywowałem swoje ogony i wskoczyłem na najbliższy budynek.
-Teraz prosta droga do portalu.
-Zabierasz mnie poza wymiar, ciekawe.
-Zobaczysz niespodziankę.
Zacząłem skakać z jednego budynku na drugi, uważając na poślizgnięcie się, ale z stałą prędkością, momentalnie dotarliśmy do portalu, zszedłem z budynku i stanąłem przed portalem, pewnym krokiem wszedłem z nią, znaleźliśmy się na jakiejś drodze, niedaleko była tablica z nazwą miejscowości, wyjąłem mapę z kieszeni jednocześnie trzymając prawą rękę Tsume, trzymała się rękoma wokół mojego karku, spojrzałem na płótno i zauważyłem naszą obecną lokację. Dosyć daleko nas wywaliło, sto mil będzie trzeba przebiegnąć z nią, ale warto to zrobić skoro już kupiłem niespodziankę. Spojrzałem na Shiarou, a potem na mapę, jednak warto spróbować, schowałem materiał do kieszeni i złapałem piękność drugą ręką.
-Gdzie ty mnie zabierasz?
-Zobaczysz moja droga, to będzie nasze, ale trochę to potrwa.
Z uwagi na to, że te okolice nie były zbytnio zamieszkane, a budynków był ogrom, zacząłem się odbijać od ścian kolejnych, tak miałem zaoszczędzić trochę czasu, ale i też trochę urozmaicić naszą podróż. Po jakiś trzydziestu minutach miejsca zabudowane się skończyły i była tylko natura, nasza droga była pełna krajobrazów przyrody, była dosyć piękna, ale dochodziło już popołudnie, a czasu mało. Pośpieszyłem się lekko, minęło kolejne półgodziny, znajdowaliśmy się w połowie drogi, musiałem jakieś piętnaście minut odsapnąć, puściłem Shiarou z rąk, a sam położyłem się na trawie na tej łące, zacząłem ciężko oddychać, nie wiem czy ona to poczuła, ale rzuciła się na mnie i przytuliła.
-Wszystko dobrze Soushi?
-Spokojnie, tylko wyszedłem z wprawy w takich długich dystansach, ale dam radę.
-Tylko uważaj, nie chcę byś przegiął.
-Daj mi jeszcze pięć minut i lecimy dalej.
Przestała się do mnie tulić i położyła się obok mnie, patrzyłem w bezchmurne niebo, czas leciał, my leżeliśmy w ciszy, spojrzałem na telefon i zauważyłem lekkie wydłużenie mojego odpoczynku o jakieś dwadzieścia minut, pośpiesznie wstałem i pomogłem wstać mojej panience, następnie znów ją złapałem w ramiona, podróż znów się zaczynała. Minęła o wiele szybciej niż wcześniej, mój organizm chyba wracał do dawnej formy na takie długie dystanse, widząc już z daleka nasz cel, minęliśmy jakiś znak i stanęliśmy przed domkiem letniskowym przy morzu, starałem się przypomnieć co to był za znak, miałem ochotę walnąć tego stwórcę w policzek takim liściem, na znaku widniał napis "portal 2 mile dalej", to był chyba jakiś pech, przestałem się tym przejmować. Postawiłem Shiarou na ziemi, obejrzała się wokół siebie i spojrzała na mnie.
-To tu?
-Tak.-Odpowiedziałem z dumą.
-I co tu niby będziemy robić?
-Wszystko co chcesz moja droga.
-A gdzie spać?
-W naszym domku rzecz jasna, są tam ubrania i inne rzeczy potrzebne.
-W naszym?
-Wybacz, ale planowałem to już wcześniej.
-Jesteś złym lisem, ale częściowo pociągającym.
Jej pochwała wywołała na mnie kolejny uśmiech, nie wiem jak ona to robiła, ale strasznie dużo szczęścia mi dawała, teraz był dylemat co będziemy robić, mamy praktycznie cały dzień, jest dopiero czternasta na zegarku.
-To co chcesz robić piękności?- Spytałem się jej przechodząc za plecy i przytulając się do niej.
Shiarou?
1082 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz