poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Od Desideriusa cd. Kohaku „Nie wszystko złoto… a może jednak?”

- Więc do zobaczenia! - krzyknął, nim całkowicie wtopiła się w tłum. Odwrócił się w drugą stronę i ruszył do swej świątyni, potrzebował kąpieli i prania. Chociaż widok zakrwawionego bóstwa czy zwykłego youkai nie powinno być w tym świecie niczym dziwnym, większość osób, gdy takowego widziała, zawieszała swój wzrok na osobie przez parę minut. Tak samo było z Desideriusem, który znowu czuł się obserwowany. Gdy dotarł do swego lokum, odetchnął spokojem i ciszą, jakie w nim panowały. Przyjemna odmiana po walce i wielu par oczu. Szybko pozbył się swych ubrań, wrzucając je do kosza, po czym sam się zamoczył na wiele minut w ciepłej wodzie. Siedział w wannie bardzo długo, moczył się i dokładnie zmył z siebie krew demona. Spojrzał na swe udo, gdzie powinna być rana: czysto. Jakby wcale nie została draśnięta. Uwielbiał właściwości lecznice wody święconej.
Po jakiejś półtorej godzinie był gotowy. Jak na mężczyznę, długo się odświeżał, ale miał czas. Wiele minut spędził jeszcze przed lustrem, bawiąc się włosami. Nie miał zamiaru dzisiaj wracać do świata ludzi, według niego pokonał wystarczającą ilość Akum. Teraz należało zostać w świątyni i wysłuchać modłów, czas zająć się ludźmi.

Proszę o wsparcie. Daj mi siłę, bym mógł jutro podjąć dobrą decyzję. Dalej nie wiem, czy ją kocham, a jutro jest ważny dzień. Nie chce popełnić błędu i skłamać przed Bogiem.

Mam dość. Czy mogłaby przestać się wymądrzać? Boże Świadomości, spraw, by w końcu zrozumiała, że mam dojść jej prawideł.

Długo nad tym myślałam. Proszę cię, daj mi znak, czy dobrze robię. Czy powinnam uciec z tego domu wariatów? Dłużej tu nie wytrzymam.

Desiderius siedział do wieczora, wysłuchując modlitw. Jutro czekał go ciężki i pracowity dzień. Zejście na ziemię odbędzie się z samego rana, a wróci pewnie pod sam wieczór. Na samą myśl o jutrzejszym dniu i próbie oswojenia się z nim psychicznie, zrobił się okropnie głodny, a mimo to jego kolacja nie była obfita. Nie dał rady w siebie dużo wcisnąć, pewnie skutek uboczny dzisiejszej rany i lekarstwa. Poszedł spać wcześniej niż miał zamiar.

*

Obudziły go promienie słońca, które wpadały przez odsłonięte okno. Po porannej toalecie i pysznym śniadaniu wyszedł ze świątyni. Jak na wczesną godzinę, Kami no Jigen już żyło. Bóstwa, patroni, bronie i chowańce wędrowali z jednej końca drogi na drugą. Rozmawiali, śmiali się… obserwując ten pocieszny widok, Desiderius zaczął się zastanawiać, dlaczego na ziemi nie może być tak spokojnie i miło, jak tutaj. Z drugiej strony, gdyby ludzie nie wpadali w kłopoty, które nie pozwalają im przejść do nieba, Bogowie i Chowańce nie musieliby istnieć, bo po co? Akum nie ma, żadnego zagrożenia nie ma. Ruszył przed siebie, witając się po drodze ze znajomymi twarzami. Szybko odnalazł portal, przez który przeszedł i zawitał do drugiego świata. W nim powietrze nie było tak czyste, hałas samochodów i innych dźwięków dobijał się do Cyferki nieprzyjemnymi wibracjami, a chłodne i pozbawione ciepła oczy przechodniów, których nie interesowało nic, poza swym nosem, przebijało jego ciało na wylot. Nie czekając chwili dłużej, ruszył do pierwszego celu. Mężczyzna, który dzisiaj wychodził za mąż, siedział na ławce w parku z miną myśliciela. Desiderius usiadł obok niego, pan młody nawet nie zauważył.
- Zadaj sobie to ważne pytanie – odezwał się. - Dlaczego postanowiłeś się jej oświadczyć? - mężczyzna spojrzał na niego pustym spojrzeniem i milczał. Potrzebował krótkiej chwili, by wymienić jej wszystkie zalety, które pokochał. - Więc czemu masz wątpliwości? - opowiedział mu o sprzeciwach rodziców, którzy twierdzą, że to za niska partia dla niego. - Więc teraz wybierz. Rodzice, czy ukochana?
Gdyby Cyferka był zwykłym człowiekiem, rozmowa ta mogłaby być porównana do terapii psychologicznej. Zwyczajne pytania, które wiecznie sobie człowiek zadaje, zostaną wypowiedziane innymi ustami, czy to coś pomoże? Raczej nie. Na szczęście Desi to Bóg Świadomości, a jego moc zmusza człowieka do sięgnięcia w najgłębsze zakamarki podświadomości i odnalezienie w nich odpowiedzi na pytania. Szczere odpowiedzi.
Kiedy podjął decyzje, natychmiast pobiegł w kierunku Kościoła, a bóstwo spokojnym krokiem ruszyło do kolejnego celu. Nie sądził, że po drodze spotka kogoś znajomego, jak nekomatę, siedzącą na ławce na końcu parku. Postanowił wykorzystać parę wolnych chwil.
- No zobacz, jednak pierwszy cię zobaczyłem – powiedział z uśmiechem i cichą dumą w głosie, gdy stanął naprzeciwko Kohaku. Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na niego, delikatnie odwzajemniając uśmiech. - Wyglądasz na zamyśloną – dodał po chwili. Najwidoczniej jego myślicielska i pomocna strona, którą miał dzisiaj poświęcić swym wiernym, postanowiła pokazać się także chowańcowi.
- Bo widzisz, wczoraj przyjemnie rozmawiało mi się z kelnerką w kawiarni, a dzisiaj zdawała się mnie nie znać – wytłumaczyła po chwili ciszy. Desiderius domyślał się, o co chodzi.
- Jak długo jesteś w Kami?
- Kilka dni.
- Więc musisz wiedzieć, że ludzie, chociaż nas widzą, nie zapamiętują nas. Tylko dzieci i zwierzęta pamiętają nasze twarze, ale po jakimś czasie i tak zapominają. To normalne, nie martw się – wytłumaczył łagodnie.

<Kohaku? c;>

Liczba słów: 795

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz