środa, 3 kwietnia 2019

Od Phoenixa CD Eredina "Zobacz kotku co mam w środku"

Chciałem być wolny, a dałem się wrobić jak małe dziecko, które nie wie co się dzieje ze światem. Jak głupi odwzajemniłem pocałunek, który zapieczętował nasz kontrakt. Od dzisiaj moje życie będzie polegało na obronie dupy Eredina. Czy jest mi to na rękę? 
Jasne, że nie. Nie wiem jak się obchodzić z akumami, a używanie mojej mocy zbyt często nie jest dobrze przyjmowane przez mój organizm. Zawsze wolałem stanąć w ringu i oddać kilka sierpowych, haków czy prostych. Tak wyglądało moje życie. Dlaczego tutaj nie ma klubu sportowego, gdzie mógłbym się w ten sposób zabawić?
Kiedy oderwaliśmy się od siebie popatrzyłem na chłopaka, który wyglądał jakby się obawiał. No tak.. zawsze mogę coś odjebać.. 
- Nie licz na to, że aktualnie z tobą zamieszkam, czy też będę na każde zawołanie. Owszem.. 
- Ale... 
- Zamknij się i słuchaj! - krzyknąłem. Ciało chłopaka lekko zadrżało, więc kontynuowałem spokojnie - Owszem kontrakt jest aktywny. Nie masz co liczyć na więcej - warknąłem, choć wiem, że oszukuje samego siebie. Oczywiście Ricka kocham i będę go kochał dalej.. ale nie ma go przy mnie, a Eredin jest dość kuszącym kąskiem. 
Fenek, opanuj myśli. 
- Daj mi odetchnąć, bo jakoś nie mam ochoty odpowiadać na twoje pytania. 
Po tych słowach podszedłem do drzwi wyjściowych i przez nie wyszedłem. Musiałem sobie wszystko poukładać, a co najważniejsze odetchnąć od niego. 
Przywołałem swoje skrzydła i wzniosłem się w górę, po drodze zmieniając się w smoka. Tego potrzebowałem. Oznaka wolności, szczęścia i strachu. Moje drugie ja, które uwielbiałem. Odlatując dość daleko, stwierdziłem, że zasiądę na jednej z gałęzi starego, potężnego drzewa. Lądując na niej wróciłem do formy człowieka, gdzie mogłem obserwować całe miasto. Piękny widok, a jednocześnie przerażający, gdyż pokazywał, że to miasto duchów.. Nikt o nas nie wiedział. Żaden żyjący człowiek nie był świadom, że istnieje świat, gdzie dostaliśmy drugą szansę. Chyba, że ludzie się oszukują i twierdzą, że to jest bez sensu.
Z resztą życie tutaj nie ma sensu. Ja na prawdę chciałbym teraz stawać w ringu uprzednio podpisując nowy kontrakt.
Chciałem dłużej posiedzieć, pomyśleć nad tym co się stało, lecz zauważyłem, że niebo zachodzi ciemnymi chmurami. Chyba bożek pogody się obraził.
Zaśmiałem się pod nosem po czym odleciałem. Nie patrzyłem gdzie lecę, po prostu chciałem zobaczyć gdzie uda się moje ciało.
Wyczuwajac stały grunt pod łapami otworzyłem oczy lekko zaskoczony.
Siedziałem na dachu, na dodatek na dachu Eredina i machałem mu ogonem za szybą. Tak dwa metry to jednak przesada, ale ta forma jest bardzo wygodna.
- Co jest do.. - usłyszałem głos mężczyzny, który po chwili popatrzył w górę.
Tak to ja w i tak nie pełnej okazałości. Już miałem zaryczeć lecz zobaczyłem tylko przelatujacego obok mnie motylka, który nie pasował do mnie kolorystyk. Niestety to małe latające gówno skończyło ugrilowane, a jegk zwłoki spadły bezwĺadnie na ziemie.
- Jak mogłeś zabić motylka?! Ja go malowałem!
- Denerwował mnie..-rzekłem jako smok, przez co mój głos był niższy.
- Jak może cię denerwować to?! - wziął do ręki motylka za skrzydełko, który od razu się rozleciał.
- Normalnie.. nie wiesz jam to jest jak ktoś cię denerwuje? Przy mnie tak kończy taka osoba czy też zwierze.. - w połowie zdania zszedłem z dachu i powróciłem do ludzkiej formy, gdzie zgubiłem koszulkę.
No tak.. zapomniałem, że zamieniając się w coś większego niż smok pokroju Muszu z Mulan, tracę koszulkę, a w kolejnych etapach też inne rzeczy.
- Odkupię ci tą koszulkę.. - rzekłem patrząc na niego z zadziornym uśmiechem.
- Kij mnie koszulka.. znajdź mi motylka..
- Chyba ci się przewody przepaliły. Nie będę lataķ za durnymi owadami.
- Z kim ja zacząłem się zadawać..
- Ja bym zapytał z kim zawarłem kontrakt..
Eredin westchnął ciężko i popatrzył na mnie poważnie.
- Wiem z kim - połozył mi rękę na ramieniu - z mordercą motylków.
***
Kolejne godziny mijały mi na bieganiu. Nie obchodziła mnie już moja głowa, która faktycznje jeszcze trochę bolała, ale co mogę poradzić? Nie umiem siedzieć w miejscu, po prstu potrzebuje więcej swobody. Potrzebuję treningów, których mi cholernie brakuje.
Przystanąłem przy domu po czym udałem się pod zimny prysznic, gdzie następnie pozwoliłem ciału na chwilę oddechu.
Po dłuższym czasie usłyszałem dzwonek do drzwi. Co do diabła?
Kogo niesie tutaj o pierwszej w nocy?
Przepsałem się tylko ręcznikiem, a następnie ruszyłem otworzyć drzwi.
Gdy to uczyniłem, byłem w lekkim szoku, gdyż nie spodziewałem się wizyty mojego bożątka.
- Co chcesz? -mruknąłem, przez lekką chrypę.

704
Eeereeedin? ^^
Meh meh meh

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz