Bóstwo okazało się być jeszcze bardziej intrygujące, kiedy zamieniłam z nim parę zdań. Nim się spostrzegłam, zaczął walczyć z Akumą, która czaiła się tuż za mną. A ja jej nie zauważyłam! Niestety, na moją niekorzyść nie odkryłam w sobie jeszcze umiejętności bojowych, więc jedyne co mogłam w tamtej chwili zrobić to chociaż usunąć się w bezpieczne miejsce i nie przeszkadzać. Walka zdawała się być jeszcze bardziej niesamowita od poprzedniej, z uwagą oglądałam całe widowisko. Ludzie przechodzący sobie kawałek dalej zdawali się jakby tego nie widzieć, byli zbyt spokojni. Jednak to postanowiłam zbadać później. Nagle “złoty” bóg oberwał w udo ogonem potwora i dgnęłam, gotowa ruszyć do ataku, choć zdałam sobie sprawę że nie wiedziałabym pewnie, co potem. Niechętnie zostałam w miejscu, gdzie byłam. Jednak on się nie poddał i sprytnie wykorzystał okazję. Dosłownie kilka minut później było już po wszystkim, a same bóstwo zakończyło tę całą farsę widowiskowo. Jednak jego ubranie nie było już tak piękne i czyste, jak wcześniej, a i włosy może odrobinę bardziej roztargane przez wir walki. Zbliżyłam się, obserwując ranę, która swoją drogą obficie krwawiła, zaś sam poszkodowany zdawał się nic sobie z tego nie robić, jakby było to tylko małe zadrapanie. Opowiedział mi nieco o tej okolicy, na co aż sama się skrzywiłam pod koniec. Doszłam do szybkiego wniosku, że ludzki świat musiał być okropny. Głos miał miły dla ucha, taki łagodny, że słuchało się go z przyjemnością. Kiedy mówił, wyjął z kieszeni małą buteleczkę, a to, co było wewnątrz, wylał na ranę. Automatycznie zaczęła parować, znikać, regenerować się, choć krew pozostała. Jak się chwilę później okazało, była to woda święcona. Zanotowałam tę informację szybko w głowie, kto wie, może mi się kiedyś przyda, a nawet i na pewno. Tylko skąd u licha miałam ją wziąć? Przejść się do jakiegoś bóstwa, świątyni czy gdziekolwiek i od tak o to spytać? Zapewne zostałbym wyśmiana.
- … Wracam do Kami no Jigen - powiedział, a ja wróciłam myślami na ziemię.
Nim się zorientowałam, bóstwo było już w drodze do portalu, dzięki któremu tutaj się znaleźliśmy.
- Z-zaczekaj…! - krzyknęłam za nim, zdając sobie sprawę, że tak właściwie, to nie pamiętałam, gdzie owe przejście się znajdowało. - Idę z tobą - podbiegłam do niego i wyrównałam krok.
- Nie pamiętasz, gdzie jest portal? - spytał, uśmiechając się, a w tym uśmiechu nie było nic wrogiego, wręcz przeciwnie, jakby bawiła go moja krótka pamięć.
Ale hej! Nie przewidziałam wcześniej, że ów portal może mi się jeszcze do czegoś przydać. Do czegoś takiego, jak np. powrót do boskiego wymiaru.
- Może trochę… - przyznałam niechętnie, kładąc po sobie uszy. Swoją drogą, używanie tych kocich atrybutów przychodziło mi z taką łatwością, chociaż czułam, że mam je dopiero od niedawna. - A właśnie! Nie znam jeszcze twojego imienia - przypomniało mi się, że nie wiem, jak mam go nazywać.
- Desiderius, bóstwo świadomości - powiedział spokojnym tonem, a jeden z jego kącików delikatnie drgnął.
- Desiderius… W takim razie, miło mi cię poznać - odparłam z entuzjazmem, uśmiechając się lekko. - A wracając do wcześniejszego pytania… Nie miałam jeszcze okazji nauczyć się walczyć. Jedyne w czym na razie jestem dobra, to ukrywanie się.
Reszta drogi jakoś minęła w ciszy, chociaż nie była to jedna z tych uciążliwych. Miałam czas na przemyślenia. Ten dzień mogłam zaliczyć do tych bardziej ekscytujących. W końcu miałam okazję zobaczyć walkę z Akumami i poznać bóstwo. Szybko dotarliśmy do portalu i równie szybko znaleźliśmy się w Kami. Wzięłam głęboki oddech, rozglądając się. Tak, z pewnością to był boski wymiar. Emanowała od niego zupełnie inna aura niż od świata ludzi.
- Chyba nadeszła pora się pożegnać i wrócić do siebie. W takim razie, do zobaczenia - odparłam, przechylając delikatnie głowę w bok i patrząc w złote… oko. Na pewno nie miałam w planach zostawić tego bez odpowiedzi. - Ja zobaczę cię na pewno, a to, czy ty mnie również, to się okaże - uśmiechnęłam się szeroko, ruszając powoli przed siebie.
Chwała… bogom? Chyba tak, że udało mi się szybko znaleźć jakieś schronienie po przybyciu tutaj. Mogłam mieszkać u Yuri, nieco starszej kitsune, w zamian za pomaganie w pracach domowych. Ba, nawet czasami dostawałam jakieś drobne na swoje wydatki. Jednak pogoda nadal była ładna, więc nie miałam w planach szybko wracać.
Liczba słów: 680
<Desiderius?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz