poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Od Kohaku CD Desideriusa ,,Nie wszystko złoto... a może jednak?"

Na dźwięk ,,Więc do zobaczenia!" nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. Poszłam dalej przed siebie. Ciekawiło mnie, czy rzeczywiście jeszcze kiedyś uda nam się spotkać. Ten świat był naprawdę pokręcony. Do wieczora było jeszcze daleko, więc zrobiłam małą rundkę po mieście i wróciłam do siebie. Trochę posprzątałam, to coś ugotowałam, zrobiłam zakupy. Jednak potem znowu dopadło mnie te uczucie dziwnej pustki, że powinnam coś robić. Postanowiłam więc udać się na kolejną wyprawę do ludzkiego świata. Przeprawa przez portal nie była już aż tak dziwnym uczuciem jak wcześniej. Wyryłam w pamięci obraz, gdzie znajdowało się przejście i ruszyłam na eksplorację tego miejsca. W międzyczasie obserwowałam ludzi, którzy niemal w większości gdzieś się spieszyli. Pędzili przed siebie, nie zwracając na nikogo uwagi. Jedynie dzieci jakkolwiek na mnie reagowały, ewentualnie zwierzęta. Wzruszyłam ramionami, po czym szłam dalej. Po jakimś czasie znalazłam bibliotekę i nie mogłam powstrzymać się od wejścia tam. To, że byłam zachwycona taką ilością książek było mało powiedziane. Niemalże od razu zgarnęłam kilka tytułów do ręki i zaszyłam się w jakimś kącie, pochłaniając każdą książkę po kolei. Nie mam pojęcia, ile tam siedziałam, ale na pewno nie krótko. Podczas wstawania musiałam porządnie się rozciągnąć. Odłożyłam wszystko na miejsce i wyszłam. Ciekawe, czy pieniądze były takie same zarówno w Kami jak i tutaj. Przeszłam się kawałek, a moim oczom ukazała się uroczo wyglądająca kawiarnia. Tam również weszłam bez zbytniego namysłu, ale nikt sobie z tego nic nie zrobił. Zajęłam jeden z wolnych stolików przy oknie. Słońce zaczynało powoli schodzić z nieba, będę musiała niedługo się zbierać. Klientów również robiło się mniej. Mimo że kelnerka ciągle kręciła się gdzieś na sali, to ani razu do mnie nie podeszła. Dopiero gdy ją poprosiłam do stolika, ta najmocniej przeprosiła za swoją nieuważność. No i tak jakoś rozmowa potoczyła się dalej. Kiedy latarnie na zewnątrz już zabłysły uznałam to za odpowiednią porę, żeby się pożegnać. Dziewczyna uśmiechnęła się i wróciła do swoich obowiązków. Było ciemno, dlatego czym prędzej udałam się w stronę portalu. Noc nie wydawała mi się dobra na przebywanie w ludzkim świecie. Zwłaszcza, jeśli na dobrą sprawę jest się tu od niedawna i nie potrafi walczyć. Naukę walki dodałam do swojej listy rzeczy do zrobienia. Może kiedyś którąś z nich zrobię. Każdy szmer, każdy szelest, ruch czy cokolwiek wydawało mi się podejrzane, dlatego nie szczędziłam sił i puściłam się biegiem. Przy okazji co jakiś czas zerknęłam na niebo, było niesamowite. Wystarczyła dosłownie sekunda gdy straciłam czujność i usłyszałam za sobą nieco głośny ryk. Był zbyt charakterystyczny, żeby nie domyśleć się, że była to Akuma. Zerknęłam do tyłu przez ramię. Nie była tak wielka jak te, z którymi walczył Desiderius, ale z moimi umiejętnościami, a raczej ich brakiem, nawet z taką bym sobie nie poradziła. Przyspieszyłam tak bardzo, jak tylko mogłam w tamtej chwili i dosłownie wskoczyłam w portal, gdy stworzonko miało mnie już chapnąć. Wylądowałam na kolanach, a wokół panowała cisza. W Kami również nastała noc. Odetchnęłam z ulgą, oglądając się za sobą.
- No no, było blisko… - westchnęłam, podnosząc się.
Następny problem był taki, że musiałam szybko wracać do domu. Yuri nie lubiła, kiedy późno przychodziłam, a mi nie pozostawało nic innego jak tylko to zaakceptować. W końcu to ja mieszkałam u niej. Wkradłam się do pokoju przez okno aby uniknąć konfrontacji z kitsune. Wyjrzałam ostrożnie zza drzwi, słychać było dźwięki z parteru. Była czymś zajęta, więc skorzystałam z okazji i poszłam szybko wziąć prysznic. Potem przebrana wskoczyłam do łóżka, wyglądając jeszcze przez okno. Gwiazdy migotały jak świetliki i z takim widokiem przed oczami odpłynęłam.
Następnego dnia postanowiłam odwiedzić moją nową znajomą z ludzkiego świata. W dobrym humorze, skocznym krokiem dotarłam do portalu i już po drugiej stronie ruszyłam prosto do kawiarni. Już przez szybę widziałam znajomą twarz. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha, po czym pewnie przekroczyłam próg budynku. Od razu poszłam się przywitać, lecz dziewczyna zdawała się mnie nie znać. Wyglądała na nieco zmieszaną, a później, gdy jej tłumaczyłam nasze wczorajsze spotkanie, była zmieszana jeszcze bardziej i przeprosiła mówiąc, że może z kimś ją pomyliłam. Westchnęłam cicho, odpuszczając już to wszystko. Zrezygnowana udałam się na mały spacer po mieście, ostatecznie lądując w parku. Ta część zdawała się być wyjątkowo rzadko uczęszczana. Zajęłam jedną z nielicznych ławek, pogrążając się w myślach. Do moich uszu trafiały nie tylko dźwięczne śpiewy ptaków, ale także nieco zagłuszone dźwięki samochodów. Nawet nie zauważyłam, kiedy zbliżyło się do mnie “złote” bóstwo. Tak, zdecydowanie lepiej mu było bez tych plam krwi na ubraniu. Nie dało się ukryć jego dumny z tego, że to jemu pierwszemu udało się mnie znaleźć, na co odpowiedziałam tylko delikatnym uśmiechem. Najwyraźniej mojego zamyślenia też nie dało się ukryć, bo zaraz o to spytał. Po krótkiej chwili opowiedziałam mu całe zajście, a on wytłumaczył mi łagodnym tonem, dlaczego tak się stało.
- No cóż, skoro tak jest, to chyba nic nie mogę na to poradzić - westchnęłam cicho, podpierając się dłońmi i odchylając nieco do tyłu. - A ciebie, co sprowadza dzisiaj do miasta? - spytałam, unosząc delikatnie jedną brew do góry.
- Obowiązki bóstwa. Mam paru wiernych, którym muszę pomóc wiernym znaleźć w sobie kilka odpowiedzi - odparł spokojnie.
- Hmm, rozumiem - pokiwałam głową. - To musi być super, wiesz, być bóstwem. Spełniać prośby i takie tam.
- Chciałbym, żeby tylko na tym to polegało - uśmiechnął się nieco.
- A, właśnie. Skoro jesteś bóstwem, to czy powinnam się do ciebie jakoś specjalnie zwracać? Coś w stylu, panie bóstwo…? Albo, w sumie to sama nie wiem - machnęłam nogami, lądując potem szybko na ziemi, przed Desideriusem. - Mogłabym potem pójść z tobą? Prooszę! Obiecuję, że nie będę sprawiać problemów - położyłam uszy, a dłonie splotłam przy piersiach, wzrok wlepiając na jego twarzy, a dokładniej na złotym oku, które nadal mnie intrygowało. Zaś ogon sam zaczął delikatnie kołysać się na boki. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że nie dałam mu nawet dojść do słowa, ale jedyne co już mogłam wtedy zrobić, to uśmiechnąć się przepraszająco.

<Desiderius? zgodzisz się czy ni?>

Liczba słów: 967

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz