wtorek, 9 kwietnia 2019

Od Phoenixa CD Eredina "Zobacz kotku co mam w środku"

Patrząc na zdjęcie, które wręczył mi Eredin czułem cholerny niesmak. Nigdy nie byłem z kobietą, a co za tym idzie z żadną nigdy nie byłem w łóżku. Z resztą nawet bym tego nie chciał. Co wszysy widzą w kobietach? Nie rozumiem tego fenomenu.
Przyglądając się zdjęciu, nie rozpoznałem twarzy kobiety, więc nic na ten temat nie mogłem powidzieć. Choć była dość ładna, ale na cholerę ktoś chciał mnie w takie rzeczy wrobić?
Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka pytając czy wiem kto to mógł zrobić i dlaczego.
- Nie mam bladego pojęcia. Nikomu jeszcze nie podpadłem, aby się mścić - podrapałem się po brodzie po czym dodałem - A jak by to chodziło głównie o ciebie? Popatrz, jesteś tutaj dłużej ode mnie. Spełniasz te śmieszne życzenia i inne cholerstwa. Możliwe, że ktoś po prostu widzi w tobie jakieś zagrożenie, albo ogólnie rzecz biorąc w nas. Jestem twoim chowańcem i faktycznie dzięki temu mogę wykorzystać całą moc do obrony, czy też do ataku. Może ta osoba się boi? Z resztą więcej teori nie mam, wybacz. A jedynie mogłem podpaść gościowi za kasą, kiedy wściekał się na mnie, że nie dałem mu w drobnych kupując sobie izotonika i nie miał jak mi wydać.
Popatrzyłem cierpliwe na Erednia, jednak ten po chwili zaczął się śmiać.
- Jeny, sugerujesz, że to zemsta sklepikarza?
- A masz lepszy pomysł? Może ten pies na dachu, co gapi się przez okna i wygląda jak jakaś czukakabra.
- Zaraz co? - zmarszczył brwi odwracając się w tamtym kierunku, lecz po tej osobie ani śladu.
- No patrz, stoi tak i rypie mi okno! - wskazałem w drugą stronę, gdzie na szybie wydrapano napis "Zginiecie".
Eredin niestety znów był ślepy i nic nie widział, jednak ja wkurzony wybiegłem z domu przemieniając się i wzniosłen się w powietrze, szukając tego cholerstwa.
Nic z tego, osobnik znikł mi z pola widzenia, a co gorsze poczułem jak by mnie coś walnęło w głowę.. tyle, że to nie jest możliwe, gdyż jestem..
- Kurwa, Eredin!
Nagle na zewnątrz zrobiło się okropnie zimno, a przy okazji znów zaczęło padać i trzaskało piorunami na lewo i prawo.
Zawracając szybko, wróciłem do mieszkania, gdzie nie spotkałem już bożka, który stał tutaj kilka minut temu.
Ja pierdole Eredin gdzie ty kurwo jesteś?
Warknąłem pod nosem i zacząłen szukać śladów, wchodząc do domu.
Ha! Mam i co? Mam ślad buta, a dokładnie ślad po błocie, lecz nie padało, aby w mieście pojawiło się błoto więc mogę przypuszczać, że osoba ta przyszła z bagien.
Nie czekając ani sekundy poleciałem a tamtą stronę, czując, że paskudna pogoda się nasila. Co to mogło znaczyć?
Czyżby bożek od pogody za tym stał, czy może ktoś inny?
Na moczarach, dostrzegłem stada akum, z którymi nie chciałbym się spotkać, ale za to w oczy rzuciło mi się światło dochodzące z samotnej chatki.
Wylądowałem w pobliżu, zamieniając się w człowieka i obszedłem cały dom, starając się aby mnie nikt nie zauważył.
Niestety dostrzegłem tylko dwie zamaskowane postacie, stojące przed nieprzytomnym Eredinem.
Niższa z osób wyjęła nóż zza płaszcza i kierowała ostrze w stronę serca chłopaka.
Teraz albo nigdy.
Wjebałem się im przez okno, ogłuszając wyższą postać. Z mniejszą miałem większy kłopot, gdyż ta osoba była cholernie sprytna i szybka. Coś mi tutaj nie pasowało.
Dosłownie wyrzuciłem osobę za drzwi, gdzie następnie przemieniłem się i zabrałem postać w górę.
- Kim jesteś? - syknąłem będąc na odpowiedniej wysokości.
- Twoim największym koszmarem..
Po tych słowach pozbyłem się osoby ze szponów. Nagle usłyszałem krzyk:
- Fenek! Kurwa to był żart!
Podleciałem do postaci zgarniając ją dosłownie kilka cm przed ziemią.
- Vici to kurwa nie było śmieszne.. - warknąłem stawiając ją na ziemi.
- Nudziłam się, chciałam się rozerwać.
- Pozorując porwanie?! Victoria lecz się!
- No wybacz!
- To mogło się źle skończyć..dla ciebie jak i dla twojego bożka pogody, więcej tak nie rób!
Wszedłem do mieszkania dziewczyny, kiedy Eredin się ocknął, więc pomogłem mu wstać i wyjaśniłem mu całą sytuację.
Zaczęliśmy już powoli wracać przez bagna, lecz nagle zebrało się koło nas a cholerę akum. Kurwa..
Przemieniłem się w smoka i chwyciłem Eredina za fraki odstawiając go na drzewo.
- Nie możemy stąd odlecieć?!
- Pójda za nami i zaatakują miasto!
Nie chciałem zmieniać się w wielkiego smoka, lecz wyszło w końch jak wyszło. Kiedy kilka akum dostało się na mój grzbiet, wkurwiony pokazałem swoje sto procent. Niestety wiem, że to dobrze się nie skończy.
Po piętnastu minutach walki z tymi cholerstwami, zgarnąłem Eredina i ruszyłem w stronę miasta, gdzie zaczęły mi się pojawiać czarne plamy przed oczami.
Dalej nie ulecę...
Zniżyłem maksymalnie lot, aby nke poturbować za bardzo siebie jak i Eredina.
W końcu kedy do odstawienia go, brakowało dosłownie metra przemieniłem się w człowieka i bezwładnie moje ciało opadło na boisko, nad którym przelatywaliśmy.
Straciłem przytomność, dodatkowo nie będę w stanie przez kolejne kilka dni ćwiczyć, gdyż wybudzę się zapewne za jakieś dwadzieścia cztery godziny, po czym będę miał siłę aby zjeść coś na szybko, załatwić toaletę i spać dalej. Tak będą wyglądać przynajmniej trzy dni, co też nie jest powiedziane, że wstane po tym czasie, gdyż mój organizm stwierdzi, że obudze się za dwa dni... Z resztą Eredin może mnie nawet z tego boiska nie ściągnąć...

842
._. Eredin ._. Ni wyszło ale spać mi się chce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz