poniedziałek, 26 lutego 2018

Od Haku CD Sekhme "Za życie i śmierć"


Usiadłem na skraju dachu i przyglądałem się ludzkim istotom. Z tej perspektywy wyglądali jak malutkie mróweczki, a samochody przypominały coś w rodzaju kolorowych gąsienic. Obserwowałem jeden budynek, z którego po chwili wyszedł mężczyzna. W świątyni wysłuchałem modłów starszej kobiety, matki tego, który właśnie wychodził na ulicę. Chciała, aby jej syn dotarł do żony cały i zdrowy, tym bardziej, że ma na pieńku z pewnym gangiem. Ja nic nie mogłem na to poradzić, nikogo zabić, czy zmienić tego wszystkiego. Jedyne, do czego byłem zdolny, to pokazanie mężczyzny drogi, dzięki której będzie mógł wyjść z miasta cały i żywy i odjechać do innego kraju, do swojej rodziny. Wstałem i ruszyłam na dachu w kierunku, którym podążył człowiek. Z góry wszystko było bardziej widoczne. Mimo, iż nie znałem tamtych ludzi i nie wiedziałem, jak oni wyglądali, jako bóstwo i tak ich wychwycę. Osoba zatrzymała się na przystanku, a ja zauważyłem trzech mężczyzn po drugiej stronie ulicy. Kątem oka przyglądali się mu. Zatrzymali się przed pasami czekając na zielone światło. Pojazd już jechał, ja jedynie przytrzymałem czerwone światła dłużej, niż powinny one być. W tym czasie autobus dojechał, a nim mężczyźni dobiegli do drzwiczek, ja je zamknąłem. Autobus ruszył bez nich. Dalsza część drogi przepłynęła spokojne. Maszyna zawiozła mężczyznę na dworzec, gdzie dotarł w ostatniej chwili na pociąg – jego także trochę przytrzymałem, powodując małą usterkę w kołach, przez która nie mogli ruszyć.
Zacząłem iść w kierunku najbliższego portalu, który znajdował się za apteką po drugiej stronie miasta. Wskoczyłem na dach i na nim zacząłem się poruszać, gdyż to była najszybsza droga. Na budynku bloku mieszkalnego pojawiła się przede mną jakaś wyrwa w przestrzeni. Świeciła się wszystkimi kolorami ze sobą zmieszanymi, a po chwili wyskoczyło z niej czarne stworzenie. Był to wielki wilk o niebieskiej poświacie i jarzących się błękitem oczach. Wyjąłem miecz z pochwy i skierowałem go w stronę Akumy. Wilk zawarczał i rzucił się na mnie. Zamachnąłem się mieczem, który przeciął Akumę na pół. Wyparowała, a ja stałem wryty w dach, nie wiedząc, co się stało. Jaka Akuma tak szybko daje się pokonać? Coś mi nie pasowało…
Po chwili z wyrwy wyszły dwie Akumy, takie same, jak ich poprzednik. Dwójka rzuciła się na mnie, a ja zrobiłem unik i ciąłem jednego stwora. Gdy drugi powoli się szykował do ataku, a portalu wyszła kolejna dwójka demonów. Wszystkiego rzucały się na mnie w jednej chwili, a ja ciągle musiałem robić uniki i ciąć po kolei. Z tym, że za każdego jednego uśmierconego demona, pojawiały się kolejne dwa. Jedynym wyjściem było zamknięcie portalu, niestety nie miałem na to chwili. Szybko w głowie obmyśliłem pierwszy lepszy plan i zeskoczyłem z dachu. Odepchnąłem się od ściany i wylądowałem na murku. Zeskoczyłem z niego i zaszedłem budynek od tyłu. Wskoczyłem jednak na sąsiedni, za mną biegło jeszcze kilka Akum. Powtórzyłem akcję, na sam koniec wskakując na dach, na których znajdował się portal. Demony pojawią się za chwilę, ale podczas tych paru sekund miałem zamiar zamknąć portal. Stanąłem przed nim i wyciągnęłam przed siebie jedną rękę. Zamknąłem oczy skupiając się. Gdy je otworzyłem, wyrwa zniknęła, a na moje plecy wskoczyła Akuma. Wylądowałem na ziemi, w ostatniej chwili machając mieczem i trafiając centralnie w głowę wroga. Przede mną znajdowało się paręnaście wilków w niebieskiej poświacie i na moje szczęście, wystarczyło jedno dobre cięcie, by zabić każdego.
Po walce kontynuowałem drogę do swojego celu. Ubranie miałem w dwóch miejscach rozerwane, ale nie żaden demon nie dotknął skóry. Przeszedłem przez portal do Kami no Jigen i wylądowałem w lesie. Znałem to miejsce, to właśnie tu najczęściej lądowałem po przejściu przez portal. Obrałem kierunek świątyni, jednakże zmieniłem cel, gdy między drzewami zauważyłem tą samą kolorową poświatę, na jaką trafiłem w ludzkim świecie. Bez namysłu ruszyłem w tamtym kierunku, jednak się zatrzymałem. Moim oczom ukazał się dość spory wąż ze złotym pasek. Atakował kogoś w czaszce, tajemnicza osoba dobrze sobie radziła. Musiałem trafić na koniec walki, ponieważ po chwili Akuma leżała na ziemi. Jej ogon dalej się wił, opaska świeciła, ale opadła z sił. Po ostatnim ciosie zamieniła się w czarny pył. Wyszedłem z ukrycia i zamknąłem portal. Bóg lub chowaniec opadł z sił, dyszał, a na ziemi leżało pełno krwi. Co ciekawsze, on wyglądał na nietkniętego, nawet draśniętego. Więc skąd ta ciecz?
- Pomóc ci? Wyglądasz na zmęczonego, a nowy portal może otworzyć się w każdej chwili – odezwałem się.

<Sekhme?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz