czwartek, 22 lutego 2018

Od Soushiego CD Kushiny "Gasnący Płomień"


Minuty mijały jak dnie, leżałem skulony na sofie w kłębek, nie chciałem patrzeć na ten świat nawet jednym przebłyskiem, miałem ochotę wejść pod ziemię. Nie miałem siły spojrzeć w jej oczy, wstydziłem się tego co zrobiłem, ale wspomnienia pełne bólu wracały, a obecny stan rzeczy się oddalał. Moje myśli krążyły wokół młodzieńczych lat pełnych walki i bólu mojej pierwszej miłości, która nie wytrzymywała momentami stresu, niejednokrotnie próbowałem jej pomóc i zawsze to się kończyło kłótnią i próbą zadrapania mnie.
Czekała mnie cała noc pełna przemyśleń i strachu, nie miałem chęci myśleć, ale nie mogłem zając się niczym innym, każdy ruch był niepewności i obawy wypadającego rudowłosego szatana z zakazanego pokoju. Było mi zimno, zszedłem z sofy i położyłem się na podłodze, na moje szczęście podłoga była z płytek, skuliłem się w kłębek, zapaliłem swoje ogony, spojrzałem pod siebie czy podłoga się pali, bogu dzięki mój ogień tylko mnie obejmował. Było mi ciepło i o wiele wygodniej niż na łóżku, nie leżałem w przejściu, Kushi zawsze może mnie obejść nie przeszkadzając mi w męczarni. Leżąc na tej podłodze zaczął wracać ból tej wielkiej blizny, może i mi nie przeszkadzała ciągle, ale momentami dawała o sobie znać. Ten przeklęty lis musi czuć coś podobnego, teraz w takim momencie musi to boleć, boże masz idealne wyczucie kiedy mi dowalić. Podczas życia może mi nie dawałeś okazji dowalić fizycznie, ale psychicznie to była zawsze okazja do popisu dla ciebie. Nie mogłem się pozbierać z tego co się niedawno stało. Ciało odmawiało posłuszeństwa, nie mogłem wstać, zapukać do pokoju Kushiny i ją przeprosić, nie miałem siły by zrobić coś podobnego. Jedyną możliwą opcją było czekanie na minięcie bólu i próba przeproszenia bogini, czas mijał a moje oczy nie chciały mnie wysłać w krainę snów, nadal leżałem skulony w kłębek, noc minęła a jedyne co usłyszałem to drzwi otwierających się drzwi pokoju bóstwa.

Kushi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz