Panie Boże, błagam, spraw, aby mój mąż szczęśliwie wrócił z oceanu do domu... Mamy małe dzieci, on nie może zginąć... Tak bardzo się boję, jeszcze raz proszę, dopilnuj go na niespokojnych wodach
Słysząc drżący głos zrozpaczonej kobiety klękłam i złożyłam moje wyjątkowo zimne i chude ręce, dotykając czubkami palców czoła. Zmówiłam w skupieniu modlitwę i pobłogosławiłam kobietę, chcąc dla niej jak najlepiej. Mogłam sobie przecież jedynie wyobrazić, co czuje, mąż marynarz, wypływający na dalekie od lądu wody oceanu... Nigdy nie wiadomo, kiedy rozpęta sztorm, co jest niesamowicie niebezpieczne dla całej załogi. Wyszłam w ciszy z sali do modlitw, przechodząc do ogromnego holu. Przez wysoki, zimny, betonowy sufit, podpierany na smukłych, obitych drobnymi kryształami kolumnach pomieszczenie wydawało się niezwykle surowe i oschłe. W dodatku panował tu delikatny chłód, ale czy mogło mi to przeszkadzać? W żadnym wypadku. Kochałam to miejsce szczególne latem, kiedy zimne ściany pomieszczenia idealnie izolowały gorąc napływający z zewnątrz, co dawało mi niesamowite ukojenie. Jako iż niezbyt miałam co robić, a zaległości z modlitw, których swoją drogą było dość mało, nie było, postawiłam zrobić coś pożytecznego, bądź przynajmniej zajmującego czas. Wbiegłam na górę po dwa schody, czując nieprzyjemne szczypanie w palce od zimnej posadzki i zamknęłam się w pomieszczeniu, które od biedy mogłam nazwać pokojem.
Goły marmur, taki sam, jak w holu, w którym stało po prostu łóżko, biurko, i moja ukochana biblioteka, która była zapełniona po brzegi przeróżnymi powieściami, zarówno tymi starymi, jak i tymi z obecnej epoki. Popatrzyłam na psa, leżącego smętnie na łóżku ze zwieszonymi łapami i uśmiechnęłam się niemalże niewidocznie pod nosem.
-Chodź wilku.
Powiedziałam zachęcająco i patrząc, jak pies zeskakuje z łóżka ubrałam szybko buty, wybiegając z czworonogiem na zewnątrz. Średnio zapoznałam się z tutejszymi terenami, tym bardziej mieszkańcami, a mój samotny tryb życia średnio mi to ułatwiał. Wyszłam na dość długi spacer, dostrzegając najmniejsze szczegóły otaczającej mnie zieleni. Wymiar był piękny, z tego, co zauważyłam, o wiele bardziej przyjazny niż ten ludzki. Widząc lekko zdyszane przez upał zwierzę, które zdecydowanie jak ja wolało zimę, przystanęłam na chwilę, przyglądając się mu.
-Nie martw się, jeszcze tylko jesień dzieli nas od zimy.
Brak odpowiedzi ze strony przyjaciela jak zwykle lekko mnie dobił. Że też on nie potrafi mówić. Dochodząc do wniosku, że powinnam kogoś poznać udałam się do miasta, chcąc jakkolwiek zawrzeć nowe znajomości, co z moją niesamowitą gadatliwością mogło wcale nie być takie proste. Nawet nie zauważyłam, kiedy zapatrzona we własne buty i pogrążona we własnych myślach wpadłam na kogoś, upadając przy tym z hukiem na ziemię.
<Ktoś?>
Zaklepane!!!!!!
OdpowiedzUsuń~Haku
Haku, przykro mi, ale Nex już odpisał tej osobie, bo dogadał się z autorką postaci :c
Usuń~ Niyumi
:c dobra, to ja dalej czekam na cud...
Usuń