***
Obudziłem się koło południa. Nie wiem ile czasu minęło od mojej ostatniej świadomości, ale teraz czułem się zdecydowanie lepiej. Wstałem ostrożnie i wyszedłem na krótki korytarzyk, odsuwając shoji. Lekko podpierając się ściany dotarłem do kolejnych drzwi i wyszedłem na zewnątrz. Stanąłem na małej altance i zacząłem w zachwycie przyglądać się różnorodności wszelkiego kwiecia. Delikatny głos słowika dobiegł mnie z głębi ogrodu, a ciche brzęczenie owadów i delikatny wietrzyk szumiący w gałęziach drzew tworzł przepiękną muzykę. Przez środek ogródka płyną uroczy strumyczek, nad którym ktoś wybudował śliczny mały drewniany mostek. Plusk wody o kamienie szeptał o starych czasach pełnych bóstw i przedziwnych stworów. Z przemyśleni wyrwał mnie krzyk strachu, a następnie tupot bosych stup bięgnących po tatami. Wtem shoij, przez które przed sekundą wszedłem wpadła przestraszona bogini. Spojrzała na mnie i stanęła jak wryta.
<Chyba Hibiki zdrowieje dzięki twojej nieustannej pomocy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz