sobota, 17 lutego 2018
Od Yae CD Nexarona "Ciekawe miejsce do odwiedzenia według Haku"
Gdy mijał mnie wilk, poczułam się zignorowana, jeszcze żaden mnie tak nie potraktował, nie zamierzałam odpuścić temu dziwu, zaczęłam chodzić za osobnikiem, którego darzyłam zdecydowaną wrogością. Nie był zbytnio typowym youkaiem, takiego chyba jeszcze nie spotkałam w swoim doświadczeniu, przypominał strasznie wilka, ale to było ciężkie i wielkie, mogłabym go zaliczyć do niedźwiedzia, nie do cholernego wilka. Takie cielsko ruszyć, szkoda gadać, że to samo się porusza i to w dodatku taki kawał drogi, nie wiem jak tak można żyć, mam szczęście króliczka chyba, takie ciałko, nie jeden go pragnie, ale nie dla byle kogo jestem, nie wiem kto by chciał takiego giganta, no cóż, trzeba mieć pecha w jego przypadku. Podążałam za Nexaronem ciągle, w końcu zwolnił, zaczęliśmy iść równym krokiem, zmierzył mnie wzrokiem i się zaśmiał.
-Z czego się śmiejesz?
-Takie chucherko mnie powaliło.
Dla niego może byłam chucherkiem, ale mam swoją siłę i spryt, nie jednego powalę i jego też następnym razem, w końcu muszę zaskakiwać by mieć z tego jakąś rozrywkę. Rozmowa nam się zbytnio nie kleiła, w końcu byliśmy naturalnymi wrogami, ja słodziutki, mały i uroczy króliczek przechadzający się z wielkim, ciężkim i złym wilkiem, to normalne, wcale a wcale nie wyglądało to dziwnie.
Patrzyłam co i rusz na Nexarona, skąd się wzięło do cholery takie imię, ani razu o kimś takim nie słyszałam, a nawet jeśli to bym pamiętała wielkiego wilko-misia. Mniejsza, trzeba wykorzystać okazję jeśli się nadarzy, może się nim zabawię w jakiś sposób, podobno wysoki jak brzoza a głupi jak koza, ciekawe czy on jest głupi jak ta koza. Za każdym razem odpowiadając na moje pytania, odzywał się lekko w inny sposób, to mnie nawet zainteresowało, tak pójść z takim zwierzakiem i straszyć niektórych debili, oj piękna wizja straszenia niby kozaków, każdego z nich wdeptałabym w ziemię z łatwością, tak jak on by się mnie z chęcią pozbył, wilczku ja tu chcę się zabawić, a nie łazić samotnie po jakimś kanionie. Może znajdziemy jakąś przygodę, albo co lepsze potwora, którego rozetnę na pół, chciałam rozciąć coś wreszcie, tak we mnie energia buzowała, dlaczego nie mogę rozciąć tego wilczka na pół, poza szansą wydalenia z wymiaru, to chyba nic mi nie grozi, nikt nie zobaczy jak jeden gigant zniknie, tylko bóg wszystko widzi, ale ten najwyższy bóg to mnie na pewno wywali za eksperymentowaniu na cudzym chowańcu. Moje myśli przerwało ciche uderzenie o ziemię niedaleko nas, spojrzałam w górę, ujrzałam kiwający się kamień, modliłam się w myślach by wreszcie spadł, chciałam to przeciąć, niech ten pchlarz wie kim jestem, ja nie jakaś kobietka na pokaz, nic nie potrafi, chcielibyście by tak było. Sam stwórca chyba wysłuchał moich modlitw i kamień zaczął spadać, biegłam w stronę wielkoluda, wybiłam się z jego pleców i rozcięłam błyskawicznymi cięciami kamień na drobne kawałeczki, miałam nadzieję że ten wielkolud chyba nie poczuł się urażony z powody wykorzystywania przez małego króliczka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz