czwartek, 28 grudnia 2017

Od Asami CD Isambarda ,,Jackpot”


Spacerowałam sobie bardzo spokojnie po Kami no Jigen. Dlaczego? Musiałam dać dla Taishoku choć moment odpoczynku. Przecież to nie jest robot i też potrzebuje spokoju. Tak więc oddychając rytmicznie, wsłuchiwałam się w ciszę, która była wokół mnie. Tak idealnie. Zapewne nadal bym cieszyła się tym, co działo się wokół, ale nagle ktoś się przede mną pojawił. Blondyn, ale nie zdążyłam zobaczyć nic innego. Ukłonił się, a potem ucałował moją dłoń. Przekrzywiłam lekko głowę.
-Miło mi panią poznać. Nazywam się Isambard i z tego co zostało mi przekazane, jestem teraz częścią tej bożej społeczności… Przepraszam za nią, właśnie przyszła na ten świat i jest trochę ciekawska. Zresztą, ja sam z chęcią panią poznam.-powiedział, uśmiechając się.
Przyjrzałam się zwierzęciu, stojącemu obok mężczyzny. Było takie urocze! Uśmiechnęłam się delikatnie, przyglądając obu nowopoznanym.
-Asami. Bardziej znana jako Bogini Miłości. Masz przecudną towarzyszkę.-powiedziałam, delikatnie przechylając głowę.-Też chętnie pana poznam, panie Isambardzie.-dodałam.
- Nie spodziewałem się spotkać kogoś tak ważnego, oczywiście bez urazy - powiedział z uznaniem w moją stronę, najwyraźniej oczekiwał ode mnie jakiejś mniej znaczącej profesji - skoro pani tutaj zawędrowała, to może zechciałaby pani wstąpić na chwilę do mojej posiadłości, napić się czegoś? - uniósł delikatnie kieliszek wina - niekomfortowo się czuję, będąc jedynym z alkoholem w dłoni. Zaproponowałbym, jeśli pani nie odpowiada wizyta krótki spacer. Chciałbym zamienić z panią parę słów i zadać kilka pytań.
Przygryzłam delikatnie wargę. Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł. Skąd mam wiedzieć, jak ja reaguję na alkohol… Jednak to nie miłe, aby odrzucić propozycję tak miłego gentelmena. Posłałam mu uroczy uśmiech, a potem delikatnie pokiwałam głową.
-Dobrze, panie Isambardzie. Jednak, prosiłabym, aby pan dopilnował tego, abym nie przesadziła.-powiedziałam i odgarnęłam włosy na plecy.
Mężczyzna zbliżył się i podał mi swoje ramię. Chwyciłam za nie dłońmi. Rzeczywiście, bardzo szarmancki z niego mężczyzna. Pokierował się ze mną do swojego domu. Popatrzyłam na budynek bardzo zaskoczona. W porównaniu do tego miejsca, moja świątynia była, szczerze mówiąc, biedniejsza. Blondyn wprowadził mnie do środka i usadził na jakiejś kanapie. Popatrzyłam na niego, kiedy nalał mi do kieliszka napoju i podał mi go. Przyjęłam to z uśmiechem.
-Dziękuję. A więc, jakie ma pan do mnie pytania?-zapytałam, nadal pokazując mu mój uśmiech.
Spojrzałam na ciecz w kielichu, a potem wzięłam małego łyka. Hm… Dziwny smak, ale dość przyjemny. Spodziewałam się czegoś innego, ale to akurat jest w porządku.
-Więc... Jak to tutaj się żyje? Pewien osobliwy typ, który oznajmił mi, że jestem bogiem i mam spełniać modły był dosyć oszczędny w szczegółach. Jestem wygłodniały informacji na temat tego fascynującego świata.-rzekł, zasiadając obok.
-Cóż… Życie tutaj jest spokojne. Jedyne co, to musimy spełniać prośby wiernych. Gdybyśmy chcieli, mamy prawo zejść do świata ludzi i tam też im pomagać, poprzez zabijanie Akum, ale to jest już cięższa praca i do jej wykonania, potrzeba chowańca lub boskiej broni.-powiedziałam, a potem wzięłam drugi łyk napoju.-Sama niewiele wiem o tym świecie… Dopiero go poznaję.

<Isambard?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz