niedziela, 24 grudnia 2017

Od Loyda CD Asami "Amor caecus est"


   Loyd nie położył się spać, gdy jego bogini się kładła. Wzmianka o dużej ilości pracy nad porządkiem w pokojach zawróciła jego uwagę i nie mógłby się położyć, nie przekonawszy się czym następnego dnia będzie trzeba się zająć.
   Komnaty Asami były rzeczą świętą, zatem na planie, który zarysowywał się w jego głowie od przybycia do rezydencji [eh, stary nawyk…] widniały jako jasnoróżowa plama. Jednak ciemne zakątki reszty mapy zostały przez niego dokładnie zwiedzone i wycenione. W jednym w zakurzonych pomieszczeń znalazł nawet sporo tkaniny i zestaw do pisania. Znaki japońskie, odkąd stał się yokai, stały się dla niego czytelne, jednak zastanawiał się, czy to samo idzie w drugą stronę. Na wszelki wypadek zrezygnował z orientalnego sposobu zapisu i zdobywszy z pieca niewielki węgielek jął zapełniać puste płótna chropowatymi, czarnymi liniami.
   Księżyc znajdował się już po zachodniej stronie nieba, gdy plan został wyrysowany, zwinięty w schludne zwoje i ułożony w piramidkę. Zmęczony żołnierz przemieniły się w liska i w tej formie wygodnie umościł sobie posłanie w kołdrze. W lisiej formie było cieeeeplej. Błyskawicznie zasnął.
Ponownie zbudził się nieco przed świtaniem, w typowym stanie „zmęczony po całym dniu, pracujący po nocach, ale niech minie dunder świśnie, jeśli przed śniadaniem nie będę ogolony!” jak to zwykł mawiać generał Roger, przed ponownym położeniem się na kanadyjkę i zastaniem z niej bezceremonialnie zrzuconym.
   Jednak dopiero o świcie tak naprawdę Loyd był gotowy, jako że odpadł mu jeden guzik od munduru i zajęło mu sporo czasu, nim go znalazł i właściwie przyszył. Przyszykowany, udał się na spotkanie z boginią, chcąc się upewnić, że niczego od niego nie potrzebuje i że nie pozostawi całego sprzątania na jego głowie.
   Nie znalazł jej w świątyni. Dopiero na kwiatowej polanie, gdzie wylegiwała się w promieniach porannego słońca. Podszedł do niej tak, by nakryć ją swoim cieniem.
 - Asami… – powiedział z wahaniem.
 - O, już wstałeś. – Uśmiechnęła się wesoło. – Potrzebujesz czegoś?
 - Właśnie o to przyszedłem zapytać. Planuję zająć się porządkowaniem zapuszczonych części świątyni. – I po sekundzie wahania dodał: - Im więcej osób się tym zajmie, tym szybciej świątynia odzyska dawną świetność.

(Asami?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz