- Chcesz walczyć z Akumami, Asami? – zdziwił się Loyd i omiótł spojrzeniem dziewczynę od stóp do czubka głowy. Potem spróbował ją sobie wyobrazić z pistoletem w dłoni.
- Musimy chronić naszych wiernych przed nimi – wyjaśniła dziewczyna stanowczo, choć jej drobne ustka drżały nieco przy mówieniu tego. Jej naiwność rozbroiła Loyda. Przypomniała mu, jak sam był jeszcze żółtodziobem i rwał się do boju.
- Asami, czy kiedykolwiek w życiu trzymałaś w dłoni broń? – zapytał, stanowczo. Bogini otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, jednak od razu je zamknęła. Potem znowu otworzyła i…
- Myślałam, że Chowaniec jest bronią bóstwa – powiedziała, a mężczyzna na to stwierdzenie kompletnie został zbity z tropu. Po chwili dotarło do niego, co właściwie słowa dziewczyny mogły oznaczać.
- Chcesz polować, jednak strzelanie zostawisz mi? – Roześmiał się dość gorzko. – To prawda, że dobrzy dowódcy tak robią, jednak muszę powiedzieć, że mnie zaskoczyłaś.
- Poza tym znam kilka sztuczek – dodała bogini.
- To może nie wystarczyć… - mruknął Chowaniec, sięgając do pasa. Szczęknął cicho metal i w dłoni Taishoku pojawił się nowoczesny pistolet. Wyciągnął go w kierunku Asami. – Dawno nie walczyłem. Jeśli coś mi się stanie, niech on reprezentuje mnie przy twoim boku.
Bogini wyciągnęła dłoń i uniosła ciężkie urządzenie, a Loyd przysunął się trochę bliżej niej.
- Zobacz, tutaj się odbezpiecza. Nieodbezpieczony nie wystrzeli. Gdy jest odbezpieczony musisz chwycić w ten sposób… - delikatnie przesunął palce dziewczyny po chropowatej powierzchni do rączki i spustu. – Najlepiej jeśli staniesz w lekkim rozkroku. Unosisz i pociągasz…
Rozległ się huk, gdy ciemny pocisk rozerwał cienki materiał ściany świątyni.
(Asami? Taki mały prezencik, chociaż Loyd wogle wolałby się nie wybierać na żadne polowanie…)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz