czwartek, 28 grudnia 2017

Od Loyda CD Asami "Amor caecus est"


- Spokojnie, jestem tuż za tobą – szepnął mężczyzna do jej ucha, wymijając swoją boginię i wciskając jej w dłoń swój drugi cenny pistolet. Stanął przed boginią z pustymi rękami.
Byli tylko oni w pustej alei parkowej. A nawet jeśli, co go to obchodziło. Kiedyś lubił o sobie myśleć, jako broni, zanim został oficerem. Bycie oficerem jest pod tym względem do bani, trzeba brać odpowiedzialność za swoje decyzje i czyny. Za swoich ludzi. W tamtym momencie poczuł bezpieczeństwo, które gwarantował prosty rozkaz: „Pilnuj mnie jak najlepiej możesz.”
Zdziwiona dziewczyna nie zdążyła zaprotestować, gdy z pustymi rękoma ruszył na czworo nacierających przeciwników. Silny Akuma, którego twarzy przywodziła na myśl głowę węża, wycofał się za swoich współpracowników, syknięciem rozkazując im atakować.
Cios pięści pierwszego z nich Loyd z łatwością przechwycił i przerzucił przez swój grzbiet napastnika na twardy chodnik, jednocześnie uchylając się przed ostrzem noża, którym kolejny ciął, celując w jego gardło. Sparował uderzenie trzeciego i przytrzymał jego rękę, by pociągnąć jego ciało, gdy drugi ponownie zamachnął się nożem i nadziać go na broń towarzysza.
Kilka sekund później na placu boju został wężogłowy Akuma. Nie wiadomo skąd w jego dłoni pojawił się długi nóż, znacznie dłuższy, niż u tamtego pomniejszego demona. Wykonał w kierunku Taishoku prowokujący gest środkowego palca i pokazał wężowy język. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i wyjął z kieszeni niewielki medalik w kształcie serca. Ścisnął go obiema dłońmi i potarł, a gdy rozsunął je na boki, w środku pojawił się duży, sercowaty bumerang o lśniącej czerwienią, żywo pulsującej barwie. Demon nie czekał dłużej rzucił się na Chowańca, tnąc nożem na odlew. Loyd zablokował cięcie bumerangiem, jednak było ono tylko zmyłką. Ręka stwora wystrzeliła w kierunku gardła mężczyzny, zmuszając go do odskoczenia, prosto na pokonanego wcześniej demona, który okazał się nie do końca nieprzytomny. Chwycił mocno czarnowłosego za nogę i spróbował wgryźć się w jego stopę, jednak ciężki, wojskowy but skutecznie mu to uniemożliwił.
Szybko ponownie stracił przytomność, kopnięty wolnym glanem, jednak tak chwila nieuwagi wystarczyła potężnemu Akumie, by przyskoczyć do mężczyzny i wytrącić mu bumerang z dłoni, raniąc ją dotkliwie.
W tym momencie rozległ się huk wystrzału i ptaki odleciały z najbliższej gałęzi. Rozproszyło to na sekundę potwora i Loyd uderzył go czołem w nasadę nosa. Akuma upadł, zwijając się z bólu, a stojący mężczyzna doprawił jeszcze kopnięciem. Wrócił do Asami i bez słowa wyjął jej pistolet z dłoni.
- To chyba jednak nie był najlepszy pomysł – stwierdził, upewniając się, że jest nadal odbezpieczony. – Mogłaś zranić przypadkowego przechodnia i to byłaby moja wina.
Po tych słowach odwrócił się i podszedł do leżących demonów. Jeden po drugim celnym strzałem w głowę pozbawiał je życia. Wreszcie podszedł do ich herszta, który przestał się już tarzać po ziemi i łypał wściekłym spojrzeniem na lufę pistoletu.

(Asami? Akumy pokonane, co teraz? XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz