czwartek, 28 grudnia 2017
Od Asami CD Loyd ‘’Amor caecus est’’
Patrzyłam przerażona na to, co się działo. To było okropne. Tyle bólu i cierpienia. Kiedy Taishoku zbliżył się, patrzyłam z początku jak wryta, ale potem… Zbliżyłam się do chowańca i zaczęłam oglądać jego dłonie i ramiona. Tak bardzo martwiłam się, czy nic mu nie jest…
-P-Przepraszam, to moja wina. Wiem, że należę i nie powinnam nawet należeć do bogów, którzy będą zabijać Akumy, ale… Ja naprawdę chcę pomagać… Może nie mogę być bogiem… Dobrym bogiem, ale gdy widzę kogoś płaczącego… mówiącego, że nikt go nie potrzebuje… Chcę mu powiedzieć, że to nieprawda.- zaczęłam i odsunęłam się od Taishoku- Nieważne komu! Nieważne gdzie! Ja po prostu przyjdę na ratunek!-krzyknęłam ze łzami w oczach.
Wyrwałam z dłoni chowańca pistolet. Zabezpieczyłam go, a potem z uśmiechem przyłożyłam do swojej skroni. Widziałam przerażenie w oczach czarnowłosego…
-Jak mi się to nie uda, nie omieszkam się, aby strzelić sobie w głowę. Bo dlaczego mam chodzić po Kami no Jigen, skoro nie mogę spełnić swojego zadania…-rzekłam z uśmiechem na ustach.
Następnie odsunęłam lufę od siebie, a pistolet oddałam dla Taishoku. Po moich policzkach popłynęły łzy. Czułam okropny ból. Chciałam zrobić wszystko, aby ludzie byli szczęśliwi… Ja po prostu wybiję je… Pozbędę się ich z tego świata. Każdą co do jednego! Akumy znikną! Dlaczego to im się przytrafia? Czy to dlatego, że ludzie są słabi? Popatrzyłam na chowańca, a potem przytuliłam się do niego.
-W-Wróćmy już do domu…Taishoku…-szepnęłam.
<Loyd? ^^>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz