- Nie czuję się urażony – oznajmił mężczyzna, który w pierwszej chwili chciał znokautować jabłkiem dowcipnisia. – Jednak nie pogardzę herbatą. Nie przedstawiłem się jeszcze. Nazywam się Taishoku, a twoje imię?
- Niyumi – odpowiedziała dziewczyna, wyciągając dłoń, którą Loyd uścisnął. – To w tę stronę.
Jasnowłosa wskazała kierunek i oboje ruszyli mostem. Szli dość powoli, gdyż nie było potrzeby się śpieszyć w tak piękną noc. Mężczyzna automatycznie wyrównał swój krok do kroku dziewczyny i dopiero po kilkunastu metrach przypomniał sobie, jak Asami mówiła, że tak robi chłopak, który chce się przypodobać dziewczynie. Żeby odpędzić tą myśl zagadnął nowo poznaną:
- Dokąd właściwie zmierzamy?
- Pójdziemy do świątyni Sprawiedliwości. Myślę, że Kiyuku nie będzie miał nic przeciwko naszej obecności tam – oznajmiła Niyumi, zmieniając prowadzącą nogę, na co Taishoku instynktownie zareagował tym samym.
- Zatem też jesteś Chowańcem – zauważył czarnowłosy, czerwieniąc się lekko. – Sądziłem, że miałem szczęście spotkać niezależnego mieszkańca miasta.
Westchnął lekko. Nawet, gdy był wolny, rzadko spotykał chowańce, które do nikogo nie należały i bardzo nad tym ubolewał. Trochę po prawdzie go dziwiło, że wszyscy przechwalają się swoimi właścicielami i są tak dumni z ich posiadania, podczas gdy dla mężczyzny był to tylko zwyczajny obowiązek.
- Z tobą jest tak samo? – zapytała Niyumi, patrząc z lekkim rozbawieniem na mężczyznę.
- Tak. – Loyd poważnie pokiwał głową.
(Niyumi? Spokojnie, moje też nie są najwyższej klasy. Just have fun :3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz