Powoli pchnęłam ciężkie, drewniane drzwi. Kiedy tylko to zrobiłam, ciepłe powietrze po prostu buchnęło mi na twarz a zapach alkoholu sprawił, że mimowolnie się skrzywiłam. Zamknęłam za sobą drzwi, ściągając płaszcz, jeszcze chwila, a się tutaj ugotuję. Zajęłam byle jakie wolne miejsca, znajdujące się w bezpiecznej odległości od trzech, wesoło podśpiewujących Kitsune. Niektórym bogowie pozwalają najwidoczniej na zbyt wiele. Pokręciłam głową, rozkładając na stoliku swoją nową zdobycz ‘’Legendy Bractwa Inugami’’ którą dosłownie przed chwilą nabyłam w księgarni. Może nie było to idealne miejsce w którym mogłam w spokoju coś poczytać, ale zdążyłam już do tego przywyknąć. W dodatku w całym wymiarze nie potrafiłabym znaleźć tak wspaniałej, cesarskiej herbaty. Musiałam wyglądać nietypowo, z książką oraz filiżanką herbaty kiedy to wokół mnie alkohol wręcz lał się po stolikach. Starsza kobieta widząc mnie, uśmiechnęła się wyciągając przy okazji zestaw do parzenia herbaty. Z tego co pamiętam, chwaliła się kiedyś, że jest chowańcem jakiegoś ważnego bóstwa. Niestety bóstwo to posiada również kilka innych, bardziej użytecznych chowańców przez co staruszka miała praktycznie całe dni dla siebie. Mi na jej miejscu byłoby przykro, jednak ona zdawała się być szczęśliwa tym, że może przynależeć do tak wspaniałej osoby. Zawsze kiedy tak wychwala swojego bożka, mam ochotę parsknąć śmiechem i nabluzgać na jego świętobliwość. Nigdy nie rozumiałam bóstw, które przygarniały nowych chowańców skoro nie zamierzali z nich korzystać – pozycja. Nawet w tym świecie bogowie dzieli się na tych lepszych i gorszych…
- Dobry kochaniutka – z moich rozmyśleń wyciągnął mnie jej nieco ochrypły i wysoki głos – Jutro minąłby drugi tydzień kiedy ostatni raz do mnie przyszłaś. Zaczynałam się już niepokoić, że dorwało Cię jakieś bóstwo i już nie wrócisz do nas – zaśmiała się.
- Niestety, dalej pozostaję bezpańska – uśmiechnęłam się cierpko wyciągając dłoń w stronę tacki z herbatą.
- Ile to już lat?
- A z dwadzieścia? – wzruszyłam ramionami popijając herbatę.
- No widzisz – zachichotała – Odkąd ja zostałam przygarnięta…
Wzdrygnęłam się na myśl o słuchaniu tej przeklętej historii po raz któryś. Nie dokończyłam nawet swojej herbaty, po prostu wstałam, rzuciłam kobiecie monety na stół i mruknęłam pod nosem, że coś mi wypadło. Staruszka spojrzała na mnie zdziwiona po czym jak gdyby nigdy nic uśmiechnęła się i zaczęła zbierać ze stołu, już po chwili przepychając się pomiędzy uchlanymi Kitsune. Nie wiem jak ona to robiła, ale wystarczyło, że raz podniosła głos i cała zgraja ucichła.
~
Rozczesałam palcami swoje długie włosy, rozglądając się przy tym czy nikt za mną nie idzie. Ponieważ nie posiadałam bóstwa, nie mieszkałam w świątyni a w jednej z biedniejszych i zapyziałych dzielnicach tego miasta. Ktoś z wyższych sfer, nawet nie zdawałby sobie sprawy, że domy takie jak przykładowo mój, nadal istnieją. Nie mieszkałam tutaj oczywiście sama, dzieliłam dom jeszcze dwiema innymi bezpańskimi brońmy, jednak rzadko kiedy miałam czas na to, żeby z nimi porozmawiać. Właściwie to nawet nie przepadałam za nimi, wydawały się zbyt zrzędliwe i aroganckie. Całymi dniami nie robiły nic prócz narzekania, jak to inne chowańce mają lepiej. Zbliżając się do naszej ‘’uroczej’’ chatki dostrzegłam jakiegoś mężczyznę, który stał przed drzwiami wejściowymi. Wyglądał tak, jakby zastanawiał czy wejść do środka, czy też po prostu sobie iść. Wybrał to drugie. Normalnie zignorowałabym kogoś takiego i po prostu go minęła, ale nie tym razem. Pobiegłam za nim, krzycząc żeby się zatrzymał. Mężczyzna, nieco wyższy niż ja (iksde) zatrzymał się i spojrzał na mnie ponuro, cała pewność siebie jakoś ze mnie zleciała.
- Mogę Ci w czymś pomóc? Może szukałeś którejś z moich współlokatorek… mogę coś przekazać – zaoferowałam swoją pomoc. Im dłużej obok niego stałam, tym bardziej odczuwałam jakąś ponurą, przytłaczającą moc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz