środa, 27 grudnia 2017

Od Asami CD Loyd ‘’Amor caecus est’’


   Słysząc huk, podskoczyłam w miejscu. Moje dłonie zadrżały, a ja przytuliłam się przerażona do chowańca. Ten dźwięk był dla mnie jak grom z jasnego nieba. Cała drżałam… Wiem, że nie powinnam, ale to było naprawdę straszne. Nie słyszałam jeszcze czegoś takiego. Podniosłam lekko głowę, widząc zawstydzonego i zaczerwienionego chowańca. Uśmiechnęłam się delikatnie i wytargałam jego policzek.
 -No co się tak rumienisz, nic nie zrobiłam.-powiedziałam, odsuwając się.
   Popatrzyłam na pistolet w dłoni i przegryzłam wargę. Nie spodziewałam się, że będę musiała używać takiego urządzenia. Zgodnie z wcześniejszymi tłumaczeniami Taishoku, spróbowałam z powrotem zabezpieczyć broń, ale mi coś nie wychodziło. Usłyszałam cichy śmiech, a potem dojrzałam dłonie, które pomogły mi. Delikatnie się zaczerwieniłam, odwracając spojrzenie. Zdeterminowana popatrzyłam na chowańca, uśmiechając się.
 -Idziemy polować na akumy!-powiedziałam, a potem chwytając dłoń ciemnowłosego, ruszyłam ku wyjściu ze świątyni.
   Wtedy nie zauważyłam wypadającego z kieszeni pistoletu… To nie zapowiada się dobrze…

---

Znaleźliśmy się w świecie ludzi. Zachwycona rozglądałam się w każdą stronę. Wiedziałam, że w moich oczach są iskierki podniecenia i ciekawości. Tak piękne miejsce. Byłam blisko wiernych. Niesamowite! Byłam taka rozkojarzona, że nie dostrzegłam kilku słabych i na pewno nie zagrażającym naszemu życiu akum. Ale kto wie, czy nie będą działały razem? Po chwili za tymi słabiaczkami pojawiło się coś o wiele większego. Okropnie śmierdzącego… Czując ten odór, potrząsnęłam głową. Popatrzyłam na akumę, która w towarzystwie tych słabszych ruszyła w naszym kierunku. Przerażona zaczęłam szukać dłońmi tego pistoletu od Taishoku. Nie było go? Nie ma! Spanikowana rozejrzałam się…
-Taishoku pomóż!-pisnęłam, zamykając oczy.

<Loyd? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz