Patrzyłam na spokojną twarz w wielkim zdziwieniu z lekko otwartymi ustami. Spuściłam wzrok na czerwony owoc, po chwili odbierając go z dłoni boga i odkładając obok swoich nóg. Pochyliłam się nieznacznie do przodu, strzygąc lekko uszami, przykładając zewnętrzną stronę palców do czoła mężczyzny, które, tak jak podejrzewałam, okazało się ciepłe. A może to tylko przez moje lodowate palce, nie byłam pewna.
- Masz ciepłe czoło i pewnie wszystko cię boli. Lepiej się połóż, zaraz ci coś przyniosę. - Odparłam spokojnie, podnosząc się i ruszając powolnym krokiem do kuchni.
Dopiero kiedy byłam pewna, że Kiyuki mnie nie usłyszy i nie zobaczy, odetchnęłam z dziwną ulgą, opierając się plecami o ścianę. Dlaczego tak zareagowałam? Przecież martwiłam się o niego i chciałam go chronić. Chciałam być jego chowańcem, być zawsze obok, bronić przed niebezpieczeństwem. Bóg sprawiedliwości miał w sobie coś innego niż wszyscy, nie traktował mnie jak kogoś pod sobą, a raczej kogoś na równi.
Odbiłam się od ściany i podeszłam do kuchennego blatu, nalewając wody do czajnika i stawiając go na ogniu. Po węchu znalazłam w jednej z szafek zioła, które kilka dni temu białowłosy zakupił w mieście, by wyleczyć się z przeziębienia.
Z drugiej strony, mój poprzedni właściciel też nie traktował mnie na początku jak kogoś niższej klasy, gorszego pochodzenia. Wszystko zmieniło się dopiero po zawarciu kontraktu, to było jak zrzucenie maski miłego boga i ukazanie prawdziwej twarzy. Okrutnej twarzy. Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie zadania, które musiałam wykonać, by się uwolnić spod jego władzy.
Sięgnęłam w stronę gwiżdżącego czajnika, który obwieścił, że woda już się zagotowała i można zalać nią zioła, jednak nim to zrobiłam, zastrzygłam uszami, słysząc ciche szuranie. Odwróciłam się w stronę wejścia do pomieszczenia i automatycznie cofnęłam o krok, wpadając biodrem na szafkę. Patrzyłam okrągłymi ze zdziwienia oczami prosto w złote tęczówki, które choć patrzyły na mnie z góry, były niebezpiecznie blisko. Położyłam po sobie uszy, bo nagle Yuki wydał mi się większy i jakby straszniejszy niż zwykle. Szybko jednak uprzytomniłam sobie, że mężczyzna przyszedł tu o własnych siłach, których przecież mu brakowało, a powinien leżeć w łóżku.
- Kiyuki-sama, powinieneś leżeć..! - Starałam się zabrzmieć groźnie, ale z górującym nade mną złotookim nie było to takie proste. Podsunął mi jabłko pod sam nos, dokładnie to samo jabłko, które dostałam od Youkai, a które on potem mi wręczył.
- Nieładnie jest uciekać, nie odpowiadając na pytanie. - Powiedział łagodnie, zupełnie ignorując moją uwagę, tak jakby nigdy nie wydostała się z moich ust. Cofnęłam głowę, prychając lekko i automatycznie odwracając wzrok w inną stronę.
- Nie uciekłam... Masz gorączkę i nie wiesz co mówisz... - Napuszyłam policzki, ściągając przy tym brwi, na co bóg zaśmiał się lekko. Po chwili poczułam jak coś ściska moje palce i unosi całą dłoń do góry, na wysokość oczu, które od razu na nich skupiłam.
- To nie ja mam ciepłą głowę, tylko ty lodowate palce. - Znowu zaśmiał się delikatnie, a ja poczułam jak czerwienie się na całych policzkach. Puścił moją rękę, która opadła wzdłuż mojego tułowia i zapytał. - Więc jak będzie? Zostaniesz ze mną?
Owinęłam ogon wokół prawego uda, przez ostatnią sekundę jeszcze się wahając. Chcę tego, więc dlaczego mam nie spróbować? Skinęłam delikatnie głową, nie odrywając wzroku od złotych oczu. To gwizdanie czajnika zaczęło już boleć mnie w uszy, więc sięgnęłam w bok, chcąc to wyłączyć, ale napotkałam na swojej drodze rękę Yuki'ego, którą podpierał się o blat kuchenny, by ustać w miejscu. Zerknęłam w tamtą stronę, chcąc w końcu wyłączyć tą wyjącą maszynę, jednak głos białowłosego zwrócił moją uwagę z powrotem na swoją postać.
Pierwsze co poczułam to delikatny nacisk na wargi, potem ciepło i miękkość. Nim zorientowałam się w sytuacji, Kiyuki odsunął się ode mnie na długość niewiele mniejszą od swoich rąk.
- Jabłko. - Zaśmiał się lekko, wskazując wzrokiem na swoją dłoń, w której nadal spoczywał soczysty owoc. Chwilę zajęło mi zrozumienie o czym mówi i o co mnie prosi, kiedy jednak to do mnie dotarło, położyłam uszy po sobie, ponownie zaplatając ogon wokół uda.
- B-baka! - Zawołałam, zabierając z jego dłoni jabłuszko zamaszystym gestem. Moje policzki, a co gorsza i reszta twarzy, przybrała ponownie czerwony kolor, przez co spuściłam głowę jak tylko mogłam, nie mając zbytniej ochoty, by bóg oglądał mnie w takich kolorach. - Wracaj do łóżka, ledwo stoisz na nogach... - Wymamrotałam pod nosem, uprzednio wyłączając wreszcie ogień pod czajnikiem.
<Yukiiii ≧﹏≦ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz