Byłam bardzo zdziwiona, kiedy Soushi sam z siebie zabrał mnie na "zakupy" Sama nie miałam czasu, by martwi się o takie rzeczy, ludzki dziewczyny bardzo przykładają do tego role. Starają się wyglądać pięknie i schludnie, szkoda tylko że ich buzie są pokryte toną sztuczności, aż rani w oczy. Myślałam, że ten dzień nie może być piękniejszy, jak bardzo się jednak myliłam. Mój chowaniec zabrał mnie na najwyższy budynek w mieście, dzięki swojej mocy. Przez dobre kilka chwil zachodziłam w głowę, co on jeszcze może z tym zrobić. No cóż, pewnie przekonam się o tym niebawem. Soushi usiadł sobie na kancie, pozwalając tym samym aby jego nogi zawisły. Przestraszyłam się, a w głowie ukazał mi się niezbyt przyjemny scenariusz. Szybko go wyrzuciłam, aby podejść i bliżej. Widok był niesamowity, normalnie zapierał dech w piersiach. Właśnie wtedy usłyszałam głos mojego chowańca.
-Chciałem ci pokazać ten piękny widok, gwiazdy w nocy oraz zaprosić do tańca.
- Um.. - miałam wrażenie, że się przesłyszałam- Soushi, ale ja nie umiem tańczyć.. Bardzo mi przykro, muszę Ci odmówić- zwiesiłam głowę.
- To nie takie trudne, będę Cię prowadzić- zerwał się ze swojego miejsca w ułamku sekundy, zaraz był przy mnie.
- To nie jest dobry pomysł, jeszcze się zbłaźnię.. - poczułam nieprzyjemne pieczenie na policzkach, ugh.. Znowu te rumieńce.
- Nie zbłaźnisz się - Poklepał mnie po głowie, wystarczy że będziesz podążać za moimi instrukcjami. Nawet się nie obejrzysz, a pierwsze kroki będziesz miała w małym palcu, No Kushi nie daj się prosić. Inaczej będę musiał podziać tutaj siłą- pogroził mi palcem.
- Nie odważysz się - zmrużyłam oczy, krzyżując ręce na piersiach.
- Chcesz się przekonać piękna damo?- spytał, uśmiechając się wrednie. Nawet nie zdążyłam zareagować, a złapał mnie pod pachy i uniósł.
Nie powiedziałam słowa, przez co chyba uznał to za znak, ewentualnie chciał sprawdzić jak zareaguje. Postawił mnie na swoich stopach, a swoje dłonie splótł razem z moimi.
- S-Soushi.. - mruknęłam, spoglądając na całą tą scenę.
- Wszystko będzie dobrze Kushino, zaufaj mi. Zaufaj mi wtedy, tak jak uratowałem Cię z rąk Akum- zrobił krok do przodu, przez co automatycznie moja noga również się tam przeniosła.
Wzięłam głębszy oddech, aby po chwili pokiwać głową. Starałam się skupić na tych wszystkich krokach, chcąc zapamiętać kolejność. Z tej perspektywy nie było to aż takie trudne, tylko pewnie nie umiałabym tego powtórzyć, gdybym stała o własnych siłach na ziemi. W każdym bądź razie było to nawet przyjemne, oraz swojego rodzaju śmieszne. Nigdy jeszcze nie tańczyłam, więc była to dla mnie nowość. Mój chowaniec był serio dobry w te klocki, za życia musiał być mistrzem w tej dziedzinie. Podczas całego układu zmienił również lekko położenie naszych dłoni. Tym razem trzymałam go za bark, a on mnie za talię. Po około kilkunastu minutach puścił mnie, kłaniając się lekko.
- Dziękuję piękna damo iż uczyniłaś mi ten zaszczyt i zatańczyłaś ze mną. Mam nadzieje, że się podobało- spojrzał na mnie.
- Ja również dziękuję Soushi- skłoniłam się, jak na kobietę przystało- Wszystko było dobrze, nawet nie wiedziałam, że można się przy tym tak dobrze bawić.
- To znaczy, że zatańczysz ze mną drugi raz? - spytał wyraźnie ożywiony moimi ostatnimi słowami.
- Um, nie zapędzaj się tak- zaśmiałam się- Może później, teraz chciałabym się zrelaksować i trochę odpocząć, jutro czeka nas pracowity dzień soushi.
<Soushi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz