Szliśmy razem w kierunku świątyni Kushiny,żeby napić się herbaty,nagle przerwała niezręczną ciszę,która trochę mi przeszkadzała.
-A więc...-Zaczęła-Masz może jakiegoś boga?Czy jeszcze kogoś szukasz?Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz,po prostu pomyślałam,że będzie milej jak trochę sobie porozmawiamy.-To pytanie zwróciło moją uwagę.
-Żaden problem.-Pokiwałem głową-Otóż jeszcze nie mam boga,jeszcze nie znalazłem odpowiedniego dla siebie.
-Ah tak?-Usłyszałem jej cichy śmiech,który mnie nawet zafascynował-No proszę,wymagający chowaniec,nie ma co.
-A ty Kushino?Masz już chowańca?-Spytałem z ciekawości lekko przekręcając głowę.
-Niestety,jeszcze żaden nie wyraził zgodę by zawrzeć zemną kontrakt.Widać muszę trochę poczekać,a jak los uzna że już jest czas to ześle mi owego.Chyba tak to mogę rozumieć.
-W sumie ma to jakiś sens-skinąłem z zaciekawieniem-Nie warto się śpieszyć.
-Dokładnie...O!Patrz-wskazała palcem na zarys małego budynku w oddali-To moja świątynia.Widać ją.
Weszliśmy razem do jej świątyni,mnie kazała zaczekać w małym pokoiku prawdopodobnie w pokoju dziennym.Pokój sam w sobie był ładny tylko mnie nie interesował pokój tylko osoba,która za niedługo przyjdzie z herbatą.To był idealny moment by obserwować jej zachowanie i reakcję,które mnie zaciekawiły od początku naszej rozmowy.Po chwili przyszła z dzbankiem pełnej pachnącej herbaty i 2 kubkami,które po chwili napełniła aromatycznym napojem.
-Proszę.-Usiadła i uśmiechnęła się tak pięknie ,że na moment zapomniałem gdzie jestem i rozmyślałem czy to możliwe,że trafiłem na odpowiednią osobę przypadkiem.
-Halo Soushi.-Zwróciła mi uwagę wytrącając z zamyślenia.
-Przepraszam Kushino.-Schowałem uszy w geście przeprosin-Masz może cukier?
-Zaraz przyniosę.-Wstała i po chwili wróciła z pełną cukiernicą-Ile słodzisz?
-Poproszę 1 łyżeczkę-Obserwowałem jej sposób mówienia,zachowywania oraz zwracałem uwagę nawet na najmniejsze szczegóły,które były niezwykłym zaskoczeniem.
-Kushino przepraszam,że zapytam cię o taką drobnostkę,ale czy masz może maść leczniczą?-Spytałem potulnie jak mogłem.
-Poczekaj chwilę,zaraz będę-Skinęła głową i poszła,następnie przyszła z opakowaniem pełnym maści-Pomogę ci jeśli chcesz.
-Nie trzeba,poradzę sobie spokojnie.-Zdjąłem marynarkę,zdjąłem koszulę,wziąłem trochę maści na lewą dłoń i posmarowałem prawą łopatkę-Wybacz,że zdjąłem koszulę,ale sytuacja tego wymaga.-Siedziała wpatrzona w moje blizny,których nie mało było.
-Skąd tyle blizn...Co ci się stało?-Spytała łamiącym się głosem.
-Miałem kilka spotkań z Akumami i niektóre pod koniec wykorzystując moją nieuwagę sprawiły pamiątek trochę.-Zaśmiałem się-Spokojnie to nie jest nic wielkiego,to są tylko małe zadrapania.
-Zadrapania?Nie przesadzasz czasem?-Spytała oburzona.
-A ty walczyłaś z Akumami?-Zapytałem.
-Jeszcze nie miałam styczności z tymi osobnikami,ale jak na razie nie miałam potrzeby schodzić na ziemię.-Odpowiedziała.
Momentalnie ukląkłem przed nią złapałem za rękę i patrzyłem jej prosto w oczy.
-Nie będziesz musiała walczyć z tymi potworami,bo ja cię ochronie.-Powiedziałem spokojnym głosem,chociaż wewnątrz siebie byłem pełen smutku o myśli,że ta piękna kobieta może zostać podobnie potraktowana przez Akumy jak ja.
Kushina?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz