piątek, 22 grudnia 2017

Od Asami ‘’Amor caecus est’’

   Odpoczywałam właśnie na jednej z łąk, przyglądając się wschodzącemu słońcu, które grzało mi moją twarz. Byłam zadowolona z tego, co było moim zadaniem. Cieszyłam się też faktem, że moja świątynia jest blisko kwiatowego pola, co wyłącznie mnie bardziej determinowało do tego, abym dobrze wykonywała swoją pracę. Kiedy złoty krąg był już cały nad horyzontem, podniosłam się i z gracją ruszyłam do świątyni. Kiedy przekroczyłam jej próg, usłyszałam kogoś. Wierny.

„-Panie Boże, proszę cię, aby jutro, kiedy spotkam Hanami wszystko poszło dobrze… Aby odwzajemniła moje uczucia i żebyśmy byli szczęśliwi. Zaklinam sam siebie, że będę dla niej dobry i będę dbał o nią…”


   Mężczyzna, tak mocno zakochany w swojej wybrance. Ach, miłość! Zawsze zaskakuje i nie wiadomo skąd ona się bierze. Stanęłam na środku świątyni i złożyłam dłonie. Z uśmiechem pobłogosławiłam tego chłopaka i jego ukochaną. Kiedy zakończyłam, poczułam jakby moje serce stało się lżejsze. Nic już nie słyszałam. Tak więc ponownie pokierowałam się ku kwiatowej łące. Nie przepadałam za przesiadywaniem w jednym miejscu i to na dodatek w czterech ścianach. To miejsce jest takie piękne. Padłam na kolana w trawie, a potem zaczęłam zbierać kwiaty na wianek. Zaczęłam splatać łodyżki w kształt okręgu. Jeden za drugim. Kolor za kolorem. To jak miłość. Każdy łączy się z każdym, bez znaczenia kim jest i jaki jest. Chciałabym, abym moje zadanie wykonała jak najlepiej. Aby cały świat był szczęśliwy uczuciowo. Żeby miłość była wszędzie i była kochana! Nie zależy mi na tym, abym była wysławiana, chcę, aby świat był szczęśliwy. To jest moim priorytetem. Popatrzyłam na niebo, a potem ponownie na wianek, który skończyłam. Przejechałam palcami po płatkach kwiatów. Tak delikatne, pełne uczucia. Odrzuciłam na plecy moje włosy, a niesforny kosmyk założyłam za ucho. Uśmiechnęłam się sama do siebie, nadal patrząc na to, co stworzyłam z roślin. Uświadomiłam sobie, że powinnam znaleźć sobie chowańca. Chcę pomagać na ziemi. Razem z nim. Ta myśl lekko mnie zestresowała. Co, jeśli nie będę zdolna pomóc na ziemi? Muszę pomagać! Będę walczyła dla bezbronnych ludzi! Będę im pomagała w każdy sposób jaki tylko mogę! Nagle ktoś usiadł obok mnie w zachowanym odstępie.

 -Witaj… W czym mogę ci pomóc?-zapytałam, delikatnie się uśmiechając, ciągle patrząc na osobę, która się do mnie dosiadła.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz