Po herbacie u Kushiny wróciłem do siebie rozmyślając czy niezbyt wcześnie powiedziałem jej o tym,ale cóż trzeba robić to co się da.
Wszedłem do pokoju zabrałem swój miecz i przebrałem się,następnie wyruszyłem na spotkanie z znajomym na jakiś sparing.
-A ty znów w tych swoich ciuszkach?-Zapytał-Chłopie to nie przystoi.
-Mów co tam chcesz i tak to nic nie zmieni-Uśmiechnąłem się.
-Eh no dobra,ale jak przegrasz to nie płacz.-Od razu długim susem dotarł do mnie-No to zaczynamy.Momentalnie przymierzał się do użycia igieł,które od niedawna posiadał.
-No wiesz co Watanuki, zawsze używasz tanich sztuczek.-Westchnąłem-I momentalnie podpaliłem swoje 9 ogonów.
-A ty zawsze te swoje ogony nigdy nie przestaniesz ich używać co?-Przedrzeźniał mnie-No to lecimy na wyższy poziom.
Wymienialiśmy się ciosami przez następne 30 minut.
-Taki jak zawsze Soushi nigdy nie mogę ci dorównać-Westchnął-Daj chociaż szansę.
-Dawałem ci nie jedną teraz muszę iść-Pożegnałem się.
-Ale przyjdź jeszcze-Zawołał z oddali.
Zaczynało już świtać,poszedłem wziąć prysznic i się przebrać.Jak zwykle mój kochany garnitur i rękawiczki były cudowne,ale nadal nie mogłem przetrawić,że Kushina chce rozwiązać problem z Akumami pokojowo to był absurd.Ruszyłem na polanę,gdzie zazwyczaj przebywała.Szukając wzrokiem zauważyłem śpiącą dziewczynę i o dziwo była słodka nawet jak na Kushine.Usiadłem obok niej z swoimi ogonami,zaczekałem z jakieś 20 minut i poczułem,że coś mnie ciągnie za 3 ogony.To była Kushina przytulała się do nich ,jakby były jakąś przytulanką bądź podusią.Przez jakiś czas rozmyślałem,jakiego boga chcę i doszedłem do wniosku,że do tego stanowiska nadaje się tylko jedna osoba,która jako jedyna okazała się cudowna.Następnie dotarła do mnie myśl,że ona może nie chce mieć mnie jako chowańca,może we mnie nie wierzy bądź co gorsza boi się mnie.Nie...Tak nie może być,kto tak pięknie się uśmiecha do osoby,której się boi,nawet teraz pamiętam ten cudowny obraz.Ta kobieta utkwiła mi w pamięci,nie mogę pozwolić by coś złego się jej przydarzyło i chcę być bliżej niej na tyle ile mogę.Taka piękna,miła i współczująca osoba jest jedyna jaką mogę akceptować jako moje bóstwo,którego będę zawsze słuchał nawet pomimo gdy gada głupoty,jak negocjacje pokojowe z akumami.
Nagle poczułem ciągnięcie za ogony,prawdopodobnie zaczynała się budzić.Pochyliłem głowę by spojrzeć jej prosto w oczy.
-Kushino,proszę zostań moim bóstwem,nikt inny na to nie zasługuje jak ty,a ty jedyna jesteś tą,którą chcę się opiekować i chronić-Powiedziałem kuląc uszy.
Kushino?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz