- Katamaran, miło mi. A mi? Z kim przyszło konwersować? - usłyszałam.
Oh tak, to nowe bóstwo naszego wymiaru. Słyszałam o nim, ale jeszcze nie widziałam go na oczy. Szczerze inaczej go sobie wyobrażałam, mężczyzna stojący naprzeciw zupełnie nie pasował do opisu bóstwa lenistwa, no może w małym stopniu.
- Kushina- uniosłam się, aby uścisnąć mu rękę na przywitanie- Jestem boginią pokoju.
- Tak, już słyszałem o paru bóstwach, którzy zamieszkują ten wymiar- skinął- Ten tam, nasz przełożony wspominał o kilku rzeczach po trochu.
- Dużo ich, prawda? - usiadłam ponownie, wracając do robienia wianka, zaraz poklepałam miejsce obok siebie.
- Może troszeczkę, ale jakoś trzeba się rozgościć w nowym świecie- odparł lekko zdezorientowany, ale koniec końców usiadł obok mnie.
- Rozumiem- spojrzałam na niego kątem oka- Ale dobrze, że jesteś tutaj z nami. Tam na ziemi jest dosyć dziwnie, sama nie chciałabym tam chodzić ani się zapuszczać. Za dużo Akum, nie są przyjaźnie nastawione, stwarzają za duże zagrożenie.
- Między innymi się boisz- usiadł po turecku- Dobrze myślę?
Tu zaśmiałam się cicho, kiwając głową. Tak oto zaczęła się nasza rozmowa, w sumie moja rozmowa z bożkiem, bowiem nie był on zbyt rozmowny, więc nie naciskałam na niego zbytnio, postanowiłam trochę o sobie opowiedzieć, ale też nie za dużo, bo mogło go to najnormalniej w świecie nie obchodzić, nudzić. Pomiędzy nami przewinął się również temat chowańców, wierzących, spełnianie ich życzeń. Nie powiem, ciekawy z niego osobnik, tak szybko przeminął mi czas, że ledwo się obejrzałam, a już zrobiłam jeden wianek. Chyba najładniejszy do tej pory.
- W końcu.. - skinęłam z uznaniem- Dziękuje za pomoc- uśmiechnęłam się do boga ciepło.
- Ale przecież, ja nic takiego nie zrobiłem- pokręcił przecząco głową.
- Ależ oczywiście, że mi pomogłeś- wstałam- Dzięki tej rozmowie udało mi się skończyć, to co zaczęłam. Najładniejszy jaki do tej pory zrobiłam. Proszę Cię bardzo- założyłam mu go na głowę, na co ten najwyraźniej się zdziwił.
- Umm, jest ładny ale nie wiem czy powinienem go.. - zaczął.
- Oj, nie przejmuj się i nie bądź taki skromny. Należało Ci się - klasnęłam w dłonie- Dla mnie takie coś to czysta przyjemność. Uwielbiam pleść z kwiatów, odpręża mnie to.
- Dlatego przesiadujesz tutaj całymi dniami, tak?
- Dokładnie, to takie moje małe, prywatne miejsce do którego uczęszczam, kiedy tylko skończę wypełniać swoje obowiązki bóstwa. Jak będziesz chciał jeszcze jeden to śmiało możesz przyjść do mojej świątyni, chętnie znajdę dla Ciebie czas. Pokazałbyś mi jakie kwiaty Ci się podobają, albo jakie najładniej pachną. Wtedy postaram się coś wykombinować. Co ty na to Katamaran? - spytałam.
- Zobaczymy, dobrze Kushina? Nie chcę niczego obiecywać, nie wiem też czy znajdę czas.
- Jasne, nie ma problemu- machnęłam ręką, którą zaraz wyciągnęłam w jego stronę. Zaraz doczekałam się charakterystycznego, delikatnego uściśnięcia- Miło mi było Ciebie poznać, chętnie z tobą jeszcze porozmawiam, ale teraz muszę się zbierać do siebie. Dziękuje za mile spędzone popołudnie!- pomachałam mu, odwracając się do niego plecami. Niezwłocznie ruszyłam do domu.
Katamaran?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz