środa, 31 stycznia 2018

Od Aoriego CD Ashera "Przeciwieństwa się przyciągają"


- Piękna... Damo? - Wymruczałem pod nosem przechylając głowę nieco na bok. Asher zniknął gdzieś w oddali, ale mogłem bez problemu stwierdzić, że jest szczęśliwy. To było nieco dziwne...a nie chciałem mu robić fałszywych nadziei, bo nie na tym polega moja robota. Będę musiał mu wszystko wyjaśnić jutro, choć na pewno nie będzie to łatwe.

Wróciłem do świątyni odstawiając koszyczek na stoliczku w kuchni. Mój brzuch ponownie się odezwał...aż dziwne, że nie robił tego przy czarnowłosym. A może i dobrze? Byłoby to trochę dziwne. Przygotowanie ryżu nie zajęło mi zbyt dużo czasu, choć czekanie aż się ugotuje było prawdziwą mordęgą. Myślałem, że trwa to wieczność, lecz nie chciałem jeść twardych ziaren. Musiały być miękkie.... takie idealne. Po ugotowaniu ulepiłem z niego małe kulki, które owinąłem wodorostem Nori. Przypominało to trochę onigiri, lecz nie o kształcie trójkąta.

Wraz z pierwszym kęsem poczułem ulgę i spełnienie. W końcu mogłem się najeść, a przy okazji delektować się cudownym smakiem białych ziaren. Po co komu nadzienie o Onigirii jak można jeść sam ryż z nori? Nie ma niczego lepszego.

Przysmaki zniknęły szybciej niż zdążyłem się obejrzeć, a ja mogłem w spokoju przyznać, że się najadłem. Położyłem się na plecach czując, jak zmęczenie ogarnia moje ciało. Wprawdzie nic dziś nie zrobiłem, ale pełny brzuch jakoś mnie usypiał. Nawet nie spostrzegłem, gdy zamknąłem oczy przez słońce wpadające przez otwarte okno, a zaraz po tym usnąłem śniąc o czarnej pustce zwanej potocznie nicością.

~~~*~~~

Spanie w dzień okazało się bardzo głupim pomysłem biorąc pod uwagę fakt, że obudziłem się wypoczęty pod wieczór, a w nocy nie mogłem ponownie zasnąć. Przez ten niefart mogłem jednak załatwić sprawę na ziemi związaną z jedną modlitwą. Niektóre prośby mnie jednak nieco dobijały...no bo czemu do mnie trafia coś, co dotyczy zajścia w ciążę? No niby para ma taką nadzieję, że tym razem się uda, ale ja nie mam jak im pomóc. Niech modlą się do jakiejś bogini płodności, czy dzieci. Zająłem się oczywiście tą ważniejszą związaną z przyprowadzeniem kota do domu. Na tym będzie polegać moja praca? Sprowadzanie zaginionych do domu i słuchanie próśb o posiadanie rodziny? To będzie ciężkie życie.

Wrócił do świątyni jakoś przed wschodem słońca, więc jeszcze skorzystałem z chwili na drzemkę. W końcu umówiłem się na godziny połódniowe, a nie poranne. Akurat udało mi się nie zasypać, gdyż myślałem cały czas jak łagodnie powiedzieć Asherowi o jego drobnej pomyśleć. Jak on mógł mnie uznać za kobietę? Jestem na bank facetem....chyba, że on tylko się ze mnie nabija. Odgoniłem szybko tę myśl, gdy zobaczyłem na miejscu czarnowłosego z białą różą w dłoni.

No nie....czy on serio był aż tak głupi, by uznać mnie za dziewczynę? Najwidoczniej tak.

- Jestem - postarałem się lekko uśmiechnąć , gdy podszedłem bliżej.

- Dobry — Jego uśmiech mnie nieco zmuszał. Nie mogłem go bliżej określić lub porównać. Czułość, zadowolenie....urok osobisty? Z tym ostatnim chyba przegiąłem. Ujął mnie lekko za rękę, na której złożył lekko pocałunek, a następnie wręczył róże. Nieco zawstydzony i zapewne czerwony przyjąłem ją. Nie no... Nie powiem mu prawdy... Załamie go na bank. Pozostało mi chyba niedawanie mu szans na zbliżenie się do mnie bardziej niż to konieczne. Przyjaciele i tyle. Nic więcej.

- D....Dziękuję — Wydukałem i powąchałem kwiatka. Lekko mnie zakręciło w nosie, ck skończyło się cichym kichnięciem na bok. Pyłki...

- Nie słodź tu za bardzo, bo trzeba jeszcze przeżyć ciasta — Mruknął do mnie, a ja poczułem lekkie zażenowanie. Nie jestem słodki... Moje kichnięcia tym bardziej. Nie ważne, że pewnie brzmią jak mały kotek.

- Nie robie tego przecież specjalnie.... Głupek - prychnąłem zapominając kompletnie o wcześniejszym zawstydzeniu. Nie było źle, gdyż ten jego dziwny urok nie działał cały czas, a ja mogłem znów być sobą i trzymać go na dystans. - Więc....będziemy tu tak stać? Czy wejdziemy? - Spytałem widząc coś dziwnego w jego oczach. Jakby błysk satysfakcji, czy zainteresowania. Musiałem jak najszybciej dopracować jego zachowanie, by móc przewidzieć jego ruchy i intencje. Oby los mi przy tym sprzyjał....

<Ash?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz