poniedziałek, 15 stycznia 2018

Od Soushiego CD Kushiny "Gasnący Płomień"


Po nieprzespanej nocy pilnując Tsume wróciłem do świątyni miałem zamiar się przespać,ale zamiast spać zacząłem wygodnie leżeć na materacu,rozmyślałem czy będę miał kiedyś szanse u Kushiny,moje rozważania przerwał charakterystyczny zapach,był to zapach nikogo innego jak nie mojej bogini.Od razu się lekko ożywiłem i wstałem z posłania,poszedłem do kuchni by oczekiwać przyjścia Kushi. Trochę się naczekałem na jej przyjście,od razu po otworzeniu drzwi poszła do pokoju,minęło jakieś 10 minut i przyszła trzymając coś za plecami.Byłem strasznie ciekaw tej rzeczy,którą ukrywa przed moim wzrokiem,delikatnie wstałem i chciałem ją obejść,ale ona się przekręcała według mojego ruchu,kazała swoim lekko zdenerwowanym głosem zamknąć oczy,zrobiłem tak jak poleciła.Poczułem jak zdejmuje mi rękawiczki,zakłada mi je ponownie na rękę,poleciła otworzyć oczy,spojrzałem na ręce jednak to nie były moje stare rękawiczki.To były piękne wygodne rękawiczki,podobne do poprzednich,ale piękniejsze i wygodniejsze w dotyku,chciałem ucałować Kushinę,ale wiedziałem że zaraz pożałuję takiego uczynku,pozostało mi tylko jedno.Rzuciłem się na Kushinę by ją przytulić delikatnie i mocno.Nie chciałem jej puszczać,byłem szczęśliwy,nawet nie sądziłem,że pomyśli o rękawiczkach dla mnie tak pięknych i tak delikatnych.Po jakimś czasie chciała się uwolnić,ustąpiłem,zacząłem się uśmiechać pokazując swój własny rumieniec,równie ciepłego gestu nie doświadczyłem jeszcze w całej swojej przygodzie chowańca.Nie mogłem zostawić jej bez niczego,aktywowałem swoje wszystkie ogony i pobiegłem do kwiaciarni w mieście,wziąłem różę czerwoną i zostawiłem sumę z nawet dużym napiwkiem na blatcie. Wróciłem w mig jak się dało,nie minęło nawet 5 minut a ja już klęczałem z różą w ręku przy niej.Wręczyłem jej w rękę uważając na kolce,którymi mogła się skaleczyć,wciąż miałem na twarzy swój rumieniec spowodowanym przez Kushinę. Chwilę po otrzymaniu róży uśmiechnęła się,ten uśmiech chciałem chronić i za ten uśmiech zabijać przeklęte akumy. Zbliżała się godzina obiadu,pomimo braku swojej energii chciałem pomóc Kushi,ale zdecydowanie odmawiała mi tej przyjemności.Położyłem się na łóżku i przespałem jakieś półtora godziny,gdy obudziła mnie Kushi szturchając w żebro,niezbyt mnie to bolało,ale było trochę wkurzająca,jej mogłem wybaczyć wszystko.Zjedliśmy obiad ja niezbyt się objadłem bo miałem jeszcze kilka rzeczy do zrobienia.Odszedłem od stołu i wyszedłem z świątyni kierując się do starego przyjaciela i na małe zakupy,trochę rzeczy mi się przyda.Szedłem dzielnicą gdzie zazwyczaj kręcił się Watanuki szukając jakiejś roboty do zarobku,tak jak zwykle niełatwo było go znaleźć,ale się udało i podstawiłem mu nogę,to było piękne jak się przewrócił.Od razu się obrócił i szukał sprawcy tego czynu,a mnie zignorował,pacnąłem go w głowę to na szczęście poskutkowało.
-Co ty robisz?-Westchnął.-Głupi lis
-Watanuki nie poznajesz mnie?-Spytałem z chytrym uśmieszkiem.
-Ciebie poznaje,ale nie myślałem że zrobisz coś takiego,będę musiał się jakoś zemścić.
-Ty stary koniu może jakiś sparing?
-Oj chyba nie,jeśli cię uszkodzę to twoje bóstwo się do mnie przypieprzy.
-Pesymista.-Prychnąłem.-Spokojnie nic się nie stanie,przecież ani razu nic sobie nie zrobiliśmy na sparingu.
-Niech ci będzie,ale ostrzegam jestem lepszy niż ostatnim razem.-Uśmiech pojawił się na jego twarzy i wola walki w oczach.
Tak się z nim dobrze spędzało czas podczas walki,traciło się złe myśli i wszystkie problemy,dawno chciałem przyjść z nim porozmawiać i powalczyć,ale nie zmiałem zbytnio okazji.
-Watanuki.-Zaczepiłem.-A ty masz już jakieś bóstwo?
-Żadne mnie jeszcze nie zainteresowało i żadne się mną jeszcze nie zainteresowało,na szczęście.
-Dlaczego na szczęście? Bóstwo może być piękne,urocze i miłe,cudne marzenie.
-Z tego punktu,że trafisz gbura na pokaz i co wtedy,nic nie zrobisz praktycznie,będziesz niewolnikiem niestety.
-Przesadzasz i to mocno.
-A jak tam z twoją boginią?
-Bardzo dobrze,jakoś idzie.
-Hmmmmmmm,twoje zaloty nie idą dobrze prawda?
-Skąd wiedziałeś?
-Widać to po tobie.
-Dobra ja będę spadał muszę jeszcze kilka rzeczy kupić,a ty postaraj się być lepszy następnym razem.
-Wzajemnie.
Szedłem w stronę dzielnicy handlowej gdzie było od groma sklepów wszelakiego asortymentu,mnie głównie interesowały sukienki. Wszedłem do różnych sklepów z ubraniami,moją uwagę przykuły sukienki z kwiatami wiśni,idealnie by wyglądały na Kushinie. Wziąłem jedno z chęcią i dumnie skierowałem się w stronę świątyni.Wszedłem tylnym wejściem,niepostrzeżenie przeszedłem do Kushiny pokoju i położyłem sukienkę na jej łóżku.Pośpiesznie wyszedłem,ale wciąż bezdźwięcznie,wychodząc ujrzałem kątem oka otwartą szafę w której siedziała moja katana,wiedziałem,że jak ją wezmę to z łatwością stracę i to na dłuższy okres a obecna kara była już dosyć surowa dla mnie. Kushina leżałal na sofie w salonie,ja się wziąłem za przygotowanie kolacji,niezbyt miałem ochotę na coś wyjątkowego,postanowiłem zrobić coś prostego,naszła mnie ochota na kanapki,przyrządziłem cały talerz kanapek,położyłem na stole i poszedłem zawołać Kushinę.Chyba jej się przysnęło bo musiałem nią trochę poszturchać tak jak ona mną wcześniej.W miłej atmosferze zjedliśmy kolację,pytała mnie co robiłem i wiele innych,powiedziałem jej wyłącznie,że byłem u starego przyjaciel i patrzyłem po sklepach.Wstałem od stołu,wziąłem pusty talerz i zmyłem go,a Kushina szybko starła stół i poszła do swojego pokoju.

Kushi ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz