środa, 24 stycznia 2018

Od Shinaru CD Kagehiry "Zazdrość jest ślepa"


Czułem się winny całej zaistniałej sytuacji. Kage się martwił i przejął te paskudne coś mimo, że głupek wiedział, że to mu zaszkodzi. Naprawdę tego nie chciałem...nie chciałem mu w żaden sposób ciążyć, a już pierwszego dnia mojej "służby" coś zepsułem. Brawo Shin... no po prostu brawo....nagroda najlepszej broni ląduje w twoich rękach. 
- Tylko się nie pocałujcie - Ciszę między nami, która powstała po słowach ciemnowłosego. Przechyliłem głowę bardziej na bok, by móc spojrzeć na drzwi w których wystawały ciekawe królicze łebki. Osobą, która powiedziała to zdanie, była Nami-najmłodsza z całej piątki rodzeństwa. 
- A jak to zrobi to co? - Uśmiechnąłem się wrednie zbliżając bardziej do twarzy Kage nie spuszczając jednocześnie wzroku z dzieciaków. Widziałem, jak wykrzywiają swe słodkie pyszczki w grymasie niezadowolenia i o to właśnie chodziło. Musiałem je przegonić, by nie widziały tego, co mam na sobie. Pocałowałem lekko bóstwo, by króliczki mogły to zobaczyć. Reakcja była raczej oczywista...uciekły krzycząc "Fuuuuuuj". Zaśmiałem się cicho i spojrzałem na twarz chłopaka, która znowu stała się bardziej urocza przez lekki rumieniec. 
- S...Shin to nie jest śmieszne - Oburzył się odsuwając na bezpieczną odległość. 
- Nie śmieje się z ciebie, tylko z ich reakcji - Przechyliłem głowę na bok, a zaraz się skrzywiłem czując kłucie na karku. Kolejne miejsce, gdzie to coś się pojawia? No świetnie...a bandaże mi się kończą. 
- Nie o to chodzi! Jesteś zakażony, przez to coś i jest to zaraźliwe. Musimy się jak najszybciej tego pozbyć, nim ktoś inny to złapie. - Widziałem determinacje w jego oczach. Wcześniej gadał tylko o moim zdrowiu, co tak szczerze mało mnie interesowało. Teraz odniósł się bardziej ogólnikowo, co skutkowało moją większą chęciom współpracy. Nie dbałem o własne zdrowie tak bardzo, jak o innych. 
- Hai Hai.... - Ziewnąłem zasłaniając buzię ręką. Najchętniej to bym jeszcze pospał, albo nie ruszał się z łóżka. Nie byłem w stanie dziś wykrzesać z siebie choć trochę energii na życie, co było istnym sygnałem, że coś jest ze mną nie tak. Już sam nie wiem, czy lepiej, by Kage o tym wiedział, czy ktoś z gospodarzy. 
Podniosłem się powoli i sięgnąłem po bluzę, która była powieszona na oparciu krzesła. Dobrze, że nie bawiłem się w przebieranie tylko do małej drzemki.... zmarnowałbym jeszcze więcej sił niż bym zyskał. Nałożyłem ją na ramiona i zapiąłem, a kapturem zakryłem kark, by nikt niczego nie zobaczył przez przypadek. 
-Możemy iść... - Mruknąłem spoglądając na bóstwo przeznaczenia, które chyba nieco się we mnie zapatrzyło. Aż w serduszku robi się cieplej, gdy ktoś darzy cię jakiś szczególnym uczuciem...a w szczególności jakimś miłym. 
<Kage?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz