Głośno westchnęłam, kiedy otworzyłam oczy po śnie. Mnie i moją pościel otoczyły promienie słońca zza okna. Zakryłam ramieniem oczy i pomyślałam, co mogłabym zrobić. Może zostanę w świątyni i będę tylko czatowała, aby pobłogosławić moich wiernych? Albo pójdę gdzieś na spacer? Albo… Albo znowu mam problem z tym, co mam ze sobą zrobić. Od czasu, kiedy Taishoku zniknął, nie mogłam wybierać się do świata ludzi. Znaczy, móc może mogłam, ale wtedy pojawiało się ryzyko, czy przypadkiem nie stanie mi się krzywda. Nie chcę się rzucać w paszcze Akum. To niebezpieczne. Westchnęłam i podniosłam się z łóżka. Przetarłam zaspane jeszcze oczka i podeszłam do szafy. Bardzo ostrożnie ją otworzyłam i sprawdziłam, czy te klątwy miłosne nie odpieczętowały się. Kiedy każdy papirus, każda karteczka i każde pudełko zostało przeze mnie przejrzane, zamknęłam szafę, a potem chwyciłam pojedynczą kartkę, na której napisałam: ,,Pod żadnym pozorem nie otwierać.”. Tym sposobem, jakby nieproszony gość się wpakował do mnie, z pewnością usłyszę otwieranie szafy. Jej suwane drzwi dość mocno skrzypią, a ja mam lekki sen. Westchnęłam ciężko, a potem pokierowałam się, aby przygotować sobie ciepłą herbatę. Kiedy czekałam, aż woda się zagotuje, wróciłam do siebie i postarałam się opanować swój wygląd. Włosy poczesałam i pozostawiłam w stanie opanowanego nieładu. Swoje kimono wyprostowałam delikatnie, bo ujrzałam parę wgnieceń. Moje ostrza zostały umieszczone przy pasach na udach. Na zapas. Przezorna zawsze ubezpieczona. Słysząc dźwięk bulgoczącej wody, ruszyłam powolutku ku miejscu, gdzie zaparzę ukochaną herbatę.
---
Zasiadłam wygodnie w fotelu w ogrodzie, którego wejście było wyłącznie przez świątynię. Zapewne po to, aby uniknąć nieproszonych gości. Samo przejście przez płotek niewiele co da. Otoczona przez piękne kwiaty, uśmiechnęłam się i przyglądałam niebu. Było niebieskie, a po nim toczyły się powoli chmury. Bardzo ładny widok. Bardzo. Uśmiechnęłam się delikatnie, a potem wzięłam łyk ciepłej herbaty.
,,-Panie Boże. Wiem, że to dziwne, że tak nagle proszę cię o pomoc. Zakochałam się w pewnym chłopaku. Ma na imię Risharu. Czy mogłabyś sprawić, abym wiedziała, czy to prawdziwa miłość? Czy na pewno dobrze robię, ufając mu? Błagam cię raz jeszcze o twoją łaskę.”
Westchnęłam. Odstawiłam kubek na stół, a potem złożyłam dłonie i zamknęłam oczy. Ujrzałam tą dziewczynę. Śliczna jest. Zwróciłam też uwagę na tego chłopaka o którym mówiła. Moje przeczucie od razu wyczuło między nimi chemię, ale… Na pewno będzie im ciężko. Czułam dziwne uczucie jakby… Trudności w dojściu do porozumienia. Więc pobłogosławiłam ich, a kiedy kończyłam modlitwę, usłyszałam chrzęst w pobliżu płotu. Otworzyłam oczy, patrząc na tego kogoś, kto chyba kombinował za dużo. Dłoń tej osóbki była na desce, a noga zbliżała się do przejścia.
-Kim jesteś?-zapytałam spokojnie, ale z widoczną ciekawością i lekką złością.
Nie podobało mi się to, że ten ktoś chyba chciał zostać nazwanym nieproszonym gościem. Niestety z daleka nie dojrzałam twarzy. Nic nie mogłam określić. Założyłam nogę na nogę, biorąc kolejny łyk herbaty. Nadal nie odrywałam spojrzenia od intruza. Skąd mogłam wiedzieć, jakie ma zamiary. Zastanawiałam się, czy by nie lepiej było po prostu zbliżyć się do tego kogoś, ale myślę, że to wyłącznie by przeraziło tego kogoś i by uciekł. Postanowiłam pozostać na swoim miejscu i czekać co się wydarzy.
<Ktoś?>
Dasz mi proszę dwa trzy dni? Chcę stworzyć nową postać i ci odpisać. Mogę?
OdpowiedzUsuń~ Bezbożna broń Kaede