środa, 17 stycznia 2018
Od Soushiego CD Kushiny "Gasnący Płomień"
Obserwowałem każdy ruch Kushiny przy śniadaniu,ta sukienka pięknie na niej wyglądała,nie mogłem dopuścić by się od razu poplamiła.Spokojnie zjedliśmy a ja uprzedziłem Kushi,że jak pozmywam to wyjdziemy na miasto,gotowa siedziała na krześle i czekała aż skończę.Z uśmiechem na usta odwróciłem się i spojrzałem na nią,od razu wstała i razem wyszliśmy na miasto.Byłem pełen szczęścia,że założyła tą sukienkę,była ode mnie i nie jeden zazdrościł mi bycia chowańcem tej pięknej bogini.Żadnego do niej nie chciałem dopuścić,ona była moją boginią,moim pięknem,który napawał mnie wolą walki i ochrony.Weszliśmy do ulubionej kawiarni,która serwowała przepyszne ciastka,Kushi strasznie one posmakowały,więc zacząłem ją tam zabierać.Podszedłem do lady,obecny pracownik odwrócił się do mnie,moim oczom ukazała się twarz Watanukiego,chowańca broni,mojego starego kumpla,który bawił się wszystkimi broniami,ale uwielbiał swoją szpadę,jego twarz wywołała u mnie wielkie zaskoczenie i chęć nawiązania rozmowy.
-No Watanuki niezłą pracę sobie załatwiłeś.-Zaśmiałem się.
-Ta....Tamta piękność to twoja?-Wskazał palcem stolik przy którym siedziałal Kushina.
-A kogo innego?!
-No nie wiem,jakiegoś innego białowłosego kitsune,który jest zakochany w swojej bogini?
-Ale ty śmieszny,za ile kończysz?
-Za jakieś 5 minut,a co chcesz?
-Tylko pogadać,no to ja poproszę 2 razy sernik,herbatę waniliową i zwykłą.
-Wiesz,że cię już nienawidzę?
-Tak,wiem to mój sługo,waszym mottem było chyba "nasz klient nasz pan"coś takiego prawda?
-Ta,niestety.
-No to ja czekam przy stoliku na zamówienie przyniesione od ciebie.
Odszedłem od lady z swoim chytrymuśmieszkiem,usiadłem naprzeciwko Kushiny i czekałem na zamówienie.Po paru minutach przyszedł Watanuki z zamówieniem,położył zamówienia na stoliku i przekazał mi,żebym zaczekał na niego kilka minut.Od razu poszedł na zaplecze,po chwili wyszedł w swoich normalnych ubraniach,koszuli,marynarce i z szpadą.Wziął sobie krzesło z innego stolika i przysiadł się do nas.Spojrzałem na Kushinę i Watanukiego,Watanuki niezbyt przyjemnie na nią patrzył a ona na odwrót.Musiałem jakoś zacząć ich znajomość bo ta atmosfera nie była zbytnio wygodna dla mnie.
-Kushino to jest Watanuki,mój stary znajomy,który jest dla mnie jak rodzina,a to jest Kushina,moja bogini,osoba która się mną opiekuję a ona mną.-Zacząłem.-Chyba tyle informacji starczy na zapoznanie się z sobą.
-Soushi.-Kushina zaczepiła mnie ciągnąc za rękaw.-Dlaczego on ma broń?
-Watanuki.....-Zacząłem.
-Uwielbiam swoją szpadę,jest częścią mnie,tak jak dla Soushiego katana lub rękawiczki.-Wtrącił się Watanuki,trochę mnie to zirytowało,ale mniejsza on uwielbia się zemną kłócić,nie dam mu tej satysfakcji w obecności bogini.
-No to Watanuki ile zarobiłeś?
-Marne grosze,ale zawsze coś,ty nie musisz się zbytnio bać o pieniądze w przeciwieństwie do mnie.
-W przeciwieństwie do Soushiego?-Spytała Kushi.
-Ty jego bogini nawet o tym nie wiesz?
-O czym dokładnie?
-O tym,że ten tu chowaniec,biało włosy kitsune o imieniu Soushi,jest jednym z niepokonanych mistrzów walki,którzy zarabiali poprzez turnieje różne organizowane,nagrody były wysokie a przeciwników wielu,a ten tu zapyziały lis jest na samym szczycie jeśli chodzi o walkę.
-Watanuki,dlaczego to jej powiedziałeś?-Spytałem z pogardą w oczach.-Nie chciałem by wiedziała coś takiego może?
-Chłopie to jest twoja bogini,powinna chyba wiedzieć takie rzeczy,a nie mieć ciebie tylko jako sługę,równie dobrze mogła sobie magie kupić do takich rzeczy jak chciała sługę.
-Watanuki przeginasz już chyba.-Westchnąłem z ironią.
-Wcale,że nie,przecież więź chowańca z bóstwem opiera się chyba na zaufaniu.
-Tak,ale Watanuki,jak chciała to wiedzieć to mogła to zapytać,a nie ty wszystko musisz wygadać.
-Oj tam,lepiej teraz niż wcale.
Naszej rozmowie z zaciekawieniem przysłuchiwała kończąc swoje ciastko i popijając herbatkę,była taka piękna,że nie chciałem by wiedziała jakiś złych rzeczy o mnie,bądź co gorsza o mojej przeszłości życia chowańca,która nie jest zbyt piękna i kolorowa.
-Dobra lisie i damo,ja mam jeszcze pracę muszę spadać.-Pożegnał się i wyszedł,zapewne miał uśmiech na ustach tak jak zazwyczaj po rozmowach zemną,ten jego uśmiech czasem irytował.Zaczekałem aż Kushina wypije herbatę,następnie wyszliśmy,szliśmy razem równym krokiem,mijaliśmy biuro podróży z reklamą na szybie,w mojej głowie pojawił się pomysł zabrania jej w niesamowite miejsce,by miło spędzić czas i może coś jeszcze jeśli wszystko pójdzie dobrze,a nie tylko siedzieć w tej świątyni i po mieście chodzić,czasem przyda się jej jakaś nowość,oderwanie od normy,może wreszcie zaakceptuje moje uczucia do niej.Nic nie było wiadome,wszystko mogło pójść dobrze albo fatalnie,ale warto podjąć takie ryzyko,w końcu będzie fajna zabawa.Ujrzałem spojrzenie Kushiny na najbliższy sklep z słodkościami,zaproponowałem wejście,z przyjemność weszła zemną,patrzyliśmy na różne słodkości,ale jej zaciekawienie zbudziły cukierki w kształcie kwiatów,widziałem jej wzrok,nie mogłem jej tego nie kupić,wiedziałem,że będzie szczęśliwa i uśmiechnięta jak jej to kupię.Wróciliśmy do świątyni,Kushina poszła odłożyć swoje cukierki do pokoju,a ja wyczekiwałem jej powrotu jak niczego.Gdy zeszła od razu ją przytuliłem,zbliżyłem swoje usta do jej ucha.
-Kushi,proszę pojedźmy razem na wakacje.-Szepnąłem do ucha.
Kushi>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz