niedziela, 14 stycznia 2018

Od Kushiny CD Soushiego "Gasnący Płomień"


To stało się tak szybko, że ledwo zdążyłam zareagować. Nigdy bym nie pomyślała, że dekorowanie świątyni może być takie niebezpieczne. Na początku było to takie fajne, wybieranie odpowiednich dodatków, kolorów.. Wszystko się zmieniło kiedy straciłam równowagę na tej zakichanej drabinie, zaczęłam spadać w dół. Tak bardzo widziałam w swoich oczach bolesny upadek, oraz możliwe że kilka złamań. Z bezradności zakryłam oczy, manewrując jakoś ciałem. Bez skutku, przez co pogodziłam się z moim losem, który o dziwo nie nastąpił. Coś, a raczej ktoś mnie złapało, nie musiałam być wielkim filozofem, żeby odgadnąć kto to był. Soushi.. Mimo tego iż zapewne byłam w jego ramionach moje ciało dalej drżało, co musiało zwrócić jego uwagę. 
-Kushi,otwórz proszę swoje oczy.- usłyszałam. 
Zrobiło mi się głupio, ale nic przecież na to nie poradzę.. Wykonałam prośbę mojego chowańca, przez co mogłam ujrzeć uśmiech na jego wargach. Bez słowa jednak odstawił mnie na ziemię, przekręcając tym samym głowę. Po chwili zastanowienia skinęłam w geście podziękowania, ale też pogłaskałam go delikatnie po głowie. Przez ten gest miałam wrażenie, że oczy mężczyzny przypominały teraz migoczące iskierki. Uśmiechnęłam się mimowolnie, biorąc trochę głębszy wdech. 
- Dziękuje za ratunek- zwróciłam się w jego kierunku- Gdyby nie ty, pewnie bym się mocno uszkodziła, więc dziękuję jeszcze raz.
- Nie masz za co, taki w końcu mój obowiązek- machnął dłonią, jak to miał w zwyczaju. 
- Powiedzmy, ale teraz mogę Cię prosić o schowanie tej drabiny tam gdzie jej miejsce? Ja w tym czasie bym przygotowała coś do jedzenia, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Już się za to zabieram, moja bogini- skinął, aby po chwili chwycić pewnie drabinę. 
Uznałam to za dobry znak, nie wiele myśląc ruszyłam do świątyni. Tam po względnym ogarnięciu się weszłam do kuchni. No, to teraz zaczęły się prawdziwe schody. Podczas tych wszystkich dni to mój chowaniec sprawdzał się w roli gotowania. Jego potrawy były o wiele lepsze niż moje, moją głowę zaczęły zalewać różne pomysły, większość z nich była wykreślana od razu ze względu na ich prostotę. Nie zaskoczyłabym go niczym.. W sumie, zaraz. Czemu się tym tak bardzo przejmuje, tu nie chodzi o trudność potrawy czy jej wygląd, a o smak. Ma ona przecież za zadanie zapełnić brzuch konsumentów, oraz uradować ich kubki smakowe. Po kolejnych kilku minutach zdecydowałam się na proste danie, pochodzące z pewnego kraju o nazwie Japonia. W tamtych regionach mówili na to Sushi, niby smaczne i wychwalają to ciągle, ale jak to smakuje w praktyce? Nie wiadomo. Szybko zabrałam się za przygotowania, które były dosyć męczące. Ten cały ryż, trzeba było ugotować idealnie, tak żeby się kleił ale też nie za bardzo. Korzystałam z książki w której było to dokładnie opisane, jednak autor tego wszystkiego chyba sam nie wiedział, co robi bo wszystkie zdania były tak pomieszane, że trzeba było je przeczytać kilka razy, zanim zrozumiało się ich treść. Krojenie ryby było już o wiele łatwiejsze, tylko te ości były dosyć problematyczne. Z raz czy dwa się nawet zacięłam ostrym nożem, przez co musiałam skorzystać z plastrów. Nie sądzę, żeby Soushi lubił smak krwi w jedzeniu, ja tym bardziej.. Na sam koniec, kiedy wszystko było już przygotowane, zaczęłam rolować cały ryż, aby nadać mu odpowiedni kształt. Później trzeba było tylko przekroić na odpowiednią ilość kawałeczków. Wszystko ułożyłam pięknie na talerzu, zaparzyłam herbatę i zawołałam mojego chowańca. 
- Ale jestem zmęczony..- powiedział cicho, wchodząc do jadalni. 
- Czym, schowaniem drabiny?- spytałam zdziwiona jego wypowiedzią. 
- Nie, nie.. Nie schowałem tylko drabiny- wyjaśnił, siadając na jednym z krzeseł. 
- Oh, no proszę, co w takim razie robiłeś? - spytałam, nalewając mu napój. 
- Zrobiłem coś jeszcze na ogrodzie, niby małe zadanie ale dosyć męczące- skinął w geście podziękowania. Sekundę później spojrzał na wszystkie rzeczy, które ugotowałam- Wow, Kushina.. No to dzisiaj będzie wyśmienita kolacja- uśmiechnął się ciepło, zaraz zaś spoważniał- Co się stało?- wskazał palcem ma moją dłoń. 
- Ah, nic wielkiego. Zacięłam się tylko przy gotowaniu, nic mi nie jest- zapewniłam chowańca, siadając na przeciw niego. 
- Czyżby doszło do tego, abym to musiał chronić moją boginie nawet w kuchni? W sumie, jakby się na tym zastanowić, to jest tutaj wiele niebezpieczeństw- zaśmiał się, biorąc w dłonie miskę. 
- A idź ty.. - westchnęłam, spoglądając gdzieś w kąt pokoju. 
- Przepraszam bogini, ale nie mogłem się powstrzymać- sprostował- Smacznego- uśmiechnął się. 
- Smacznego- skinęłam, aby po chwili również zasiąść do posiłku. 
Obiado-kolacja nie wypadła tak źle jak myślałam, mój chowaniec wcinał aż mu się uszy trzęsły. Co zauważyłam niemal momentalnie, mogłam nawet cicho przyznać, że udało mi się. 
- Pyszne Kushina- skinął, odstawiając pustą miskę na stół- Tak bardzo się objadłem, jeszcze raz.. Przepyszne- uśmiechnął się w moim kierunku- Idzie Ci coraz lepiej, moja bogini. 
- No.. skorzystałam z małej pomocy, ale ciesze się że Ci smakowało- zaczęłam zbierać naczynia- Pójdź się przespać ja w tym czasie pozmywam. 
- Nie. - odpowiedział krótko, nawet nie zdążyłam zapytać go o co chodzi.
Soushi pojawił się przy mnie w mgnieniu oka, delikatnie aczkolwiek stanowczo wyjął mi z dłoni wszystkie sztućce i miski.
- Ja pozmywam, ty idź się myć. 
- No, dobrze. Skoro tak bardzo tego chcesz- ustąpiłam mu, kiwając delikatnie głową- Jak coś to po prysznicu przyjdę i zrobię coś, jeśli zostanie jakaś praca do wykonania. 
Po tych słowach ruszyłam do swojej sypialni, tam wzięłam rzeczy na przebranie oraz czyste ręczniki. Prędko swoje kroki skierowałam pod prysznic, brudne ciuchy rzuciłam niedbale na podłogę. Odkręciłam wodę, pod którą weszłam, pozwalając tym samym aby zmoczyła moje włosy, ciało.. Była tak ciepła i dawała wrażenie odprężenia. Moje mięśnie się rozluźniły, przez co mogłam zauważyć że mój nadgarstek już tak nie bolał. Spojrzałam na swoją dłoń, która przypomniała mi o tym, że to mój chowaniec zajmował się nią, chociaż nie musiał. Nakładał krem i owijał ją bandażem, żeby tak nie bolało. Uśmiechnęłam się mimowolnie, sięgając tym samym po żel i szampon do włosów. Kto by pomyślał, że te wszystkie ziemskie kosmetyki się nam przydadzą.. W sumie, ciałem przypominamy trochę człowieka, jednak nasza aura jest złota. Mamy moc, oraz żyjemy wiecznie póki nie stracimy wiernych, nie starzejemy się. Ugh, przestań Kushina, skup się na tym co masz do zrobienia. Po wzięciu głębszego oddechu, zabrałam się za mycie całego ciała. 

Soushi>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz