niedziela, 21 stycznia 2018

Od May CD Kaede "Dni mojej śmierci"

Spytałam i czekałam na jego odpowiedź odnośnie tego czy pamięta co się z nim stało zanim trafił tu do mnie gdzie starałam się nim zaopiekować. Spojrzałam na niego z ciepłym uśmiechem na ustach by się nie bał że cokolwiek mu się stanie lub nie odniósł wrażenia, że wywieram na nim jakąkolwiek presję, że koniecznie musi sobie coś przypomnieć. Patrzyłam na niego łagodnie tak by się dobrze czuł i słuchałam słów które wypływały z jego buzi.
- Ohhh , to cudownie musi wyglądać. – stwierdziłam kiedy ten wspomniał o kwitnącej w ogrodzie szkolnym wiśni, oczyma wyobrażni widząc ten przepiękny widok, wielkiego rozłożystego drzewo spowitego milionem lekko różowych, bardzo delikatnych kwiatów, które roztaczały wszędzie dookoła swoją cudowną woń. Powoli odczepiając się do drzewa by na chwilę zakręcić kilka piruetów w powietrzu i ostatecznie spać na ziemię, tworząc na niej swoisty dywan z swoich płatków. 
Zaraz też zrobiło mi się smutno i żal ścisnął moje serduszko myśląc o tym, że już chłopak nie będzie mógł się cieszyć widokiem kwitnących wiśni ani z przyjaciółmi, ani tym bardziej z swoją rodziną. Spoglądałam więc z smutnym wyrazem twarzy na chłopaka kiedy ten podziękował i stwierdził, że już musi uciekać.
-Poczekaj! – szybko wstałam i pobiegłam za nim ten jednak już biegł w stronę miasta. Westchnęłam i pokręciła głową wiedząc doskonale co będzie mieć miejsce. Nie mogła zostawić chłopaka samemu by jeszcze mu nic się nie stało. Popędziłam więc za nim ubierając się i biorąc torebkę. Pech chciał, że w mieście go zgubiłam i trochę mi zajęło jego odszukanie. Popytałam trochę to tu to tam i los w końcu się do mnie uśmiechnął pod postacią osoby, która wskazała mi odpowiedni dom. Po chwili stałam pod nim, widząc chłopaka w środku oraz jego rodziców, którzy płakali na wieść o tym co spotkało och syna. Mnie też serce poczęło boleć na samą myśl o tym co ci ludzie muszą w tej chwili czuć i przeżywać, a łzy same cisnęły się do oczu. Po chwili jednak pozbierałam się, wytarłam łzy i zapukałam, a drzwi otworzyła mi kobieta. Patrzyła na mnie cała zapłakana z czerwonymi od płaczu oczami oraz mokrymi policzkami. 
- Przepraszam. Chciałam tylko to Państwu zostawić. – podałam kobiecie małą, białą kopertę w której znajdował się zdjęcie Kaede wraz z rodziną, a z tyłu jedynie podpis mówiący o tym jak bardzo kocha swoją rodzinę, nic więcej. Zostawiłam, więc kopertę u nich i spojrzałam na chłopaka w taki sposób by wiedział, że go rozumiem że nic się nie dzieje, że powinien być spokojny. Po chwili drzwi do domu się zamknęły, a ja spokojnie obróciłam się pleacmi do nich. Westchnęłam głęboko i po chwili ruszyłam przechodząc powoli przez jezdnie na jej drugą stronę, gdzie znajdował się niewielki pagórek pokryty trawą i różnoraką roślinnością. Weszłam powoli na niego i rozejrzałam się przez dłuższą chwilę co było z tego miejsca widać, a było widać naprawdę nie wiele gdyż wzniesienie było niewielkie. I tak wpatrywałam się przez dłuższy moment w to co mnie otacza czekając na chłopaka przyglądając się reakcji jego rodziców temu jak płakali z powodu straty syna.

Kaede ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz