środa, 24 stycznia 2018
Od Asami CD Hibikiego ,, Kropla krwi tego czego już nie ma”
Słysząc jego słowa, złapałam delikatnie jego dłoń. Potem popatrzyłam na prowizoryczny opatrunek, delikatnie go dotykając. Wiedziałam, że go okropnie boli. Sam widok tej rany przyprawiał mnie o dreszcze. Miałam nadzieję, że uda mi się go podnieść na duchu.
-Hibiki. Proszę. Wierzę, że dasz radę. A ja gdybym nawet miała walczyć z Youkai, nie dam skrzywdzić nikogo. Rozumiesz mnie?-zapytałam go.
Ten jednak mi nie odpowiedział. Prosiłam go i mówiłam do niego bez przerwy. Nie mogłam pozwolić, aby zamknął oczy. Nagle z lasu wyszli ci, których Hibiki tak się obawiał. Ich oczy skrzyły na lekki, czerwony kolor i nie kryli, że chcieli się zabrać za chłopaka. Wstałam, stając przed nim i rozkładając dłonie.
-No słucham!? Chcecie go?! Najpierw musicie mnie załatwić! No dawajcie!-krzyknęłam z determinacją.
Youkai jak strzały pobiegły w moim kierunku. Nic ich nie interesowało. Odczuwałam coraz większy strach, ale nie mogłam tego okazać dla Hibikiego. Zamknęłam oczy, kiedy byli bardzo blisko, ale nagle otworzyłam je, kiedy chłopak za mną się poruszył, a na dodatek utworzył granicę. Nie należała może ona do silnych, ale odgoniła te Youkai. Dzięki temu, mogłam ponownie zająć się ciemnowłosym. Delikatnie dotknęłam jego rany, a ten syknął. Jednak uśmiechnęłam się też do niego, chwytając delikatnie jego dłoń.
-Dziękuję ci Hibiki… A teraz chwilę odpocznij. Będziemy tak robić do upadłego, aż dojdziemy od mojej świątyni. Pomogę ci…-szepnęłam, a potem delikatnie ucałowałam jego czoło.
---
Tak jak powiedziałam, tak się stało. Do upadłego zatrzymywaliśmy się, a potem szliśmy i tak w kółko. Youkai wyraźnie odpuściły, ale wiedziałam, że nie na długo. Kiedy dotarliśmy do mojej świątyni, położyłam go u siebie, gdyż tam wiedziałam, że będzie bezpieczny. Potem z szafy zawalonej miłosnymi klątwami, moimi ubraniami i innymi głupotami, wyjęłam apteczkę. Opatrzyłam bardzo uważnie ranę Hibikiego, a potem dałam mu odpocząć. Siedziałam obok niego cały czas. Pilnowałam, aby jego stan się nie pogorszył. Jednak nad ranem, mój organizm sam zadecydował o odpoczynku. Moja głowa sama opadła na poduszkę, a dłoń chwyciła delikatnie ramię chłopaka.
<Hibiki?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz