-Wytrzymaj dobrze? Wierzę w ciebie… -szepnąłem.
Delikatnie musnąłem jego usta swoimi wargami, a potem ponownie pochwyciłem jego dłoń i ruszyłem z nim do świątyni. Tym razem już go tak nie ciągnąłem. Pozwoliłem mu iść w jego tempie. Czasami spoglądałem na niego kątem oka, a wtedy ujrzałem, że na karku chłopaka pojawiła się również ta narośl. Wiedziałem, że u mnie może się też to pojawić, skoro to coś miałem na dłoniach. Po kilkunastu dobrych minutach, dotarliśmy do mojej świątyni. W głównym pomieszczeniu, gdzie wisiały czerwone nicie, posadziłem Shinaru przy dużym zbiorniku z otwartym wiekiem z wodą. Chyba była święcona czy coś. Zdjąłem bluzę chłopaka, składając ją i kładąc mu pod głowę. Potem podniosłem ostrożnie jego koszulkę. To wyglądało z każdą chwilą coraz gorzej. Narośl rozwijała się bardzo szybko. W czasie oglądania rany, na tym czymś stworzyły się oczy i zaczęły na mnie patrzeć. Czułem strach. Nie wiedziałem, jak mogę się tego okropieństwa pozbyć. Dotknąłem karku chłopaka, a jak spojrzałem na swoją dłoń, dojrzałem to samo obrzydlistwo.
-To temu mnie bolał kark…-powiedziałem cicho.
Nagle mnie olśniło. Woda święcona może chyba pomóc! Wziąłem odrobinę jej do kamiennej chochelki leżącej obok, a potem ulałem jej trochę nad naroślą na biodrze chłopaka. Wraz z dotknięciem wody do skóry, to coś pisnęło, a w miejscu, gdzie skapywała woda, narośl znikała. Uśmiechnąłem się, ale widziałem, że to boli też Shinaru. Przegryzłem wargę, a potem połączyłem z nim swoje usta. Jednak nie należało to do tych niewinnych pocałunków. Z każdym dotykiem naszych warg, lałem wodę na tą narośl. Potem wziąłem odrobinę wody na palce, dotykając tego obrzydlistwa. Kiedy już dojrzałem, że chłopak nie odczuwa bólu, odsunąłem się od jego ust.
-P-Przepraszam… Bolało mocno?-zapytałem niewinnie.
-N-Nie, ale mnie zaskoczyłeś…-powiedział.
Pogłaskałem go po głowie. Wziąłem trochę wody na rękę i otarłem swój kark. Syknąłem, ale nie bolało mocno. Potem podałem dłoń dla Shinaru. Ten wstał z moją pomocą. Przytuliłem go delikatnie. On był taki ciepły. To było… Tak miłe uczucie. To było dziwne. Znałem niby i wiedziałem jak to jest, jak ktoś kogoś obejmuje, ale… To było inne. Po chwili spojrzałem mu w oczy, uśmiechając się do niego.
-Zostaniesz dzisiaj u mnie. Tak na wszelki wypadek. Jak chcesz, możesz wybrać sobie jakąś sypialnię, ale tam jest brudno… Wolałbym, abyś spał tam, gdzie ja. Nie chcę, żebyś spał w syfie.-powiedziałem.-I nawet już nie proponuj mi wyjścia do świata ludzi. Odczekajmy chwilkę.
<Shinaru? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz