sobota, 20 stycznia 2018

Od Tyve CD Nexaron'a "Polowanie na Lisy"


Nie, to mi się musiało zdawać, przecież jestem sama. To tylko mój chory i na dodatek pijany umysł płatał mi głupie figle. Tra lalalala la... Nikogo tu nie ma, a ja nie słyszę żadnych głosów. Żadnych. No, chyba że kiedyś całkiem zeświruję, wtedy wszystko będzie możliwe.
Nerwowo obracałam się we wszystkie strony, a nieznośną ciszę przeszywał tylko i wyłącznie brzdęk mojego dzwoneczka na szyi. Niby miałam świadomość, że to on, ale jego dźwięk powodował, że czułam się jeszcze bardziej nieswojo. Działał dokładnie tak samo, jak taka charakterystyczna, dobrze wszystkim znana muzyka w horrorze. Niby spokojna, niewinna, mająca uśpić naszą czujność, a jednak to właśnie ona wprowadza największe napięcie. Złapałam złotą błyskotkę w dłoń i zacisnęłam mocno na niej pięść, próbując uniemożliwić jej odezwanie się. W całkowitej ciszy mogłam usłyszeć, jak bije moje serce, zupełnie jakby oszalało, jakbym przebyła znaczną odległość morderczymi biegiem i właśnie się zatrzymała, by chwilę odpocząć. A ja przecież tylko szłam, na dodatek niezbyt długo. Otrząsając się z tego dziwnego letargu, powolnym krokiem ruszyłam dalej. Nasłuchiwałam z każdej strony jakiegokolwiek dowodu na obecność drugiej osoby, ale wszystko wskazywało na to, że od samego początku byłam i nadal jestem sama. Wszystko z wyjątkiem tego dziwnego uczucia obserwowania, które nasilało się z każdym stawianym przeze mnie krokiem. Adrenalina pobudziła mój organizm do działania, oczywistym było, że nie wytrzeźwieję od razu, jednak umysł zaczął jakby pracować intensywniej, a zmysły nagle się wyostrzyły. Ale nie na tyle, by przebić się przez nieprzeniknioną ścianę ciemności. To właśnie ona wszystko utrudniała i zasłaniała, być może też kogoś, kto był dosłownie na wyciągnięcie ręki. Nie trzeba było więc się wyjątkowo starać, aby się ukryć. Prychnęłam pod nosem. Jeśli faktycznie ktoś tu był, to był to najzwyklejszy tchórz, który boi się pokazać. Zdecydował się na obserwowanie z ukrycia, bo konfrontacja twarzą w twarz jest czymś, co najzwyklej w świecie go przeraża i przerasta.
- Wyjdź i pokaż się, nie chowaj się jak szczur po kątach - Tylko dlaczego mój głos mimo siły, jaką włożyłam w krzyk, wydawał się niezwykle słaby? I nawet dziecko usłyszałoby w nim cień strachu i desperacji? Przecież ja się nigdy nie boję, to mnie się boją, nie na odwrót. Nie było więc możliwości, abym teraz tchórzyła. Założyłam ręce na piersi i dumnie podniosłam głowę. Jestem wielka Tyve, żadna swołocz nie będzie mnie tak bezkarnie prześladować. Krok po kroku starając panować się nad chwianiem, kierowałam się w stronę wyjścia z ciemnej uliczki, mimo wszystko nadal rozglądałam się uważnie. Czasami miałam wrażenie, że kątem oka widziałam cień przesuwający się w jakimś miejscu, ale tylko przez ułamek sekundy. Gdy szybko kierowałam tam wzrok, niczego nie byłam w stanie dostrzec. Nic oprócz tego, nawet najmniejszego szelestu, chrzęszczenia żwiru czy kamieni, nawet ruchu powietrza nie wyczułam, mogłabym pomyśleć, że to pijackie zwidy, mroczki przed oczami, które już nie jeden raz się pojawiały. Tylko dlaczego jakiś uścisk w brzuchu mówił mi, że nie ma sensu się okłamywać? Im bardziej go wypierałam z siebie, tym z większą intensywnością wracał. Jednak na razie byłam tylko ja, głośne bicie mojego serca i nienaturalna cisza, która wydawała się być ciszą przed burzą.
Nex?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz